Media: Porywacz zdradza szokujące szczegóły śmierci Marka Kubaczki

1 godzina temu
"Przewieźli 34-latka do pustostanu i tam katowali, kopiąc, używając kijów, a także paralizatora. To musiała być długa i bardzo bolesna śmierć" - pisze "Wyborcza" ujawniając szokujące szczegóły śmierci Marka Kubaczki.
Do porwania Marka Kubaczki doszło 19 września tego roku w godzinach wieczornych. "Jak opisywała "Gazeta Wyborcza", mężczyzna wyszedł przed blok po tym, jak ktoś zadzwonił przez domofon. Nie zabrał ze sobą telefonu. Musiał zatem znać osobę, do której schodził. Ale do mieszkania już nie wrócił. Bliscy zawiadomili policję kilkadziesiąt minut po jego wyjściu" - pisał Marcin Jaz, dziennikarz Sport.pl. W ostatni piątek na cmentarzu w Żytnie pod Radomskiem śledczy znaleźli ciało mężczyzny. Leżało w grobie starszej kobiety. To był Kubaczka. Nie wiadomo jeszcze, czy mężczyzna został wrzucony do grobu, jak jeszcze żył, czy już po śmierci.


REKLAMA


Zobacz wideo Transfer Marcina Bułki upadł w ostatniej chwili! Wstrząsająca historia


Porywacz zdradza szokujące szczegóły śmierci Kubaczki
Teraz nowe szczegóły w tej sprawie zdradziła "Gazeta Wyborcza". Okazało się, iż porywacze katowali Kubaczkę kijami bejsbolowymi, paralizatorem i kopali. Mężczyzna miał zginąć już w noc porwania. Nie ma jeszcze wyników sekcji zwłok, ale zatrzymany został jeden z podejrzanych, który przyznał się do udziału w porwaniu. Widział, jak katowano Kubaczkę, a potem ukryto jego zwłoki. Został aresztowany, wskazał wszystkich uczestników tego przestępstwa i chroni go służba więzienna.


"Z wyjaśnień złożonych przez uczestnika porwania wynika, iż tej samej nocy sprawcy najpierw wywieźli ofiarę do lasu i tam zaczęli ją bić. Potem przewieźli 34-latka do pustostanu i tam katowali, kopiąc, używając kijów, a także paralizatora. To musiała być długa i bardzo bolesna śmierć – mówi osoba znająca kulisy sprawy. Po śmierci Kubaczki pustostan został podpalony, aby ogień zatarł ślady" - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Dlaczego mężczyzna został pochowany w grobie ofiary?
"Ukrycie ciała ofiary na cmentarzu w Żytnie nie było przypadkowe. Dariusz N. zna te rejony, bo w sąsiedniej miejscowości mieszka jego ojciec - podkreśla informator" - dodaje "Wyborcza".


W sprawie przewijają się nazwiska: Dariusz N. (areszt w Ostrawie po Europejskim Nakazie Aresztowania), Mirosław L. ps. "Długi" (zatrzymany w Niemczech) i Kamil K. (zatrzymany w Katowicach).
Zobacz także: Koszmar w Lechu. Trener zabrał głos. Nie ma dobrych wieści


"Z relacji skruszonego porywacza wynika również, iż Marek Kubaczka nie miał być jedyną ofiarą porywaczy. Zeznał, iż ekipa kiboli GieKSy planowała zrobić na mieście "porządki" i planowała porwania jeszcze kilku innych osób" - pisze Pietraszewski.
Idź do oryginalnego materiału