Mecz się jeszcze nie zaczął, a Świątek już dostała upomnienie. Tak odpowiedziała sędzi

3 godzin temu
Zdjęcie: screen z Eurosportu


"Lepiej się nie da", "Świątek przejeżdża po Raducanu jak walec", "Na miejscu Raducanu można się tylko załamać" - takie komentarze słyszeliśmy do popisowej gry Igi Świątek przeciw Emmie Raducanu w trzeciej rundzie Australian Open. A widzieliśmy, jak znakomicie Polka zareagowała na zaskakujące upomnienie, które dostała od sędzi tuż przed meczem. Wygrana Igi 6:1, 6:0 zrobiła duże wrażenie na nas i prawdopodobnie styl jej zwycięstwa będzie komentowany na całym świecie. Bo świat liczył, iż Brytyjka postawi się Polce, a odebrała od Igi lekcję tenisa.
To nie był zacięty pojedynek multimistrzyni wielkoszlemowej (Iga Świątek ma pięć takich tytułów) z mistrzynią wielkoszlemową (Emma Raducanu wygrała jeden taki turniej). To była lekcja. Profesor Świątek pokazała znakomity tenis. I błyskawicznie awansowała do czwartej rundy Australian Open 2025.


REKLAMA


Zobacz wideo Konflikt Igi świątek z Danielle Collins? Wesołowicz: To jednostronny beef


Chwilę przed rozpoczęciem tego meczu sędzia Marija Cicak przywołała do siebie Polkę i poinformowała, iż daje jej upomnienie. W ten sposób bodaj najbardziej znana na świecie tenisowa pani arbiter od razu zaznaczyła, na co nie będzie się godziła. Świątek ma tendencję do maksymalnego wykorzystywania czasu w serwis. Cicak już wiele razy w wielu meczach zwracała Idze na to uwagę. A teraz nie spodobało jej się już to, iż – tak oceniła – Polka za długo przygotowywała się do rozpoczęcia meczu. I upomniała Igę, gdy ta jeszcze układała ręczniki w specjalnych pojemnikach na korcie, żeby później używać ich w trakcie gry.


Iga przywołana przez sędzię przez chwilę wzruszała ramionami, ale gwałtownie zrozumiała, iż kłótnie i protesty nie mają żadnego sensu. A gdy zaczęła mecz, to od początku grała tak, jakby chciała pokazać Cicak, iż naprawdę potrafi się pospieszyć. I to jak!
Świątek to wcale nie Goliat. Jest za szybka i za sprytna
Wspaniałego tempa narzuconego przez drugą w tym momencie rakietę światowego rankingu Raducanu nie wytrzymywała. Sensacyjna triumfatorka US Open 2021 jest dziś 61. w zestawieniu WTA, ale do meczu ze Świątek przystępowała z serią pięciu zwycięstw. Niepokonana była od września. Od tego czasu nie przegrała choćby seta. We wcześniejszych rundach Australian Open wyeliminowała groźne Aleksandrową i Anisimową. I jeszcze przed starciem z Igą umiejętnie zrzucała z siebie presję, ogłaszając światu, iż Polka to Goliat, a ona spróbuje być Dawidem.


Dawidom w starciach z Goliatami zawsze się kibicuje, ale tutaj Iga wcale nie przypominała potężnego i przez to też ociężałego olbrzyma. Tak, biła bardzo mocno, korzystała z topspinowego forhendu, jakiego nie ma nikt inny. Na jednej z grafik widzieliśmy, iż Polka takimi uderzeniami wprawia piłkę w ponad 2800 (dokładnie 2877) obrotów na minutę, a rotacja Brytyjki ma wartość o ponad tysiąc obrotów niższą (1853). Co równie ważne – te forhendy były precyzyjne, lądowały przy samych liniach. – Lepiej się nie da – oceniła po jednej z takich piłek komentująca mecz w Eurosporcie Justyna Kostyra. A drugi z komentatorów, Dawid Olejniczak, chciał, żeby Kostyra zaświadczyła, iż on przewidział właśnie taką grę Igi i właśnie taki przebieg spotkania.


Synchroniczni Fissette i Abramowicz
Raducanu do tej pory przegrała ze Świątek wszystkie trzy mecze, ale teraz niewielu było tak pewnych jak Olejniczak, iż przegra znowu. Tymczasem ona od początku rozpaczliwie broniła swojego serwisu i w pierwszym secie obroniła go tylko raz. A przy serwisie Igi zupełnie nie nadążała za Polką. Dlatego gwałtownie widzieliśmy smutne dla fanów Brytyjki obrazki. Na przykład taki, jak bezradna Emma stoi tyłem do kortu i zdaje się zastanawiać, co adekwatnie może zrobić. I takie, na którym niemal synchronicznie pięści zaciskają i wznoszą w geście euforii trener Igi Świątek, Wim Fissette i jej psycholożka, Daria Abramowicz.


Iga Świątek, Wim Fissette i Daria Abramowicz screeny z Eurosportu


Świątek podobny gest zrobiła na koniec pierwszego seta. Po 31 minutach i przy stanie 6:1 dla Polki chyba wszyscy czuliśmy, iż tym razem zarwiemy dla Igi tylko niewielki kawałek nocy, iż ona to gwałtownie skończy. I już na początku drugiej partii Świątek nas w tym utwierdziła, najpierw przełamując rywalkę, następnie pewnie dokładając gema na 6:1, 2:0, a po chwili odjeżdżając Raducanu jeszcze dalej – na 6:1, 3:0 i na 6:1, 4:0. I jeszcze na 6:1, 5:0. I tak już do samego końca!
Raducanu chciała choć na chwilę wyjść z duszenia. Świątek nie pozwoliła
jeżeli to miał być poważny test mocy dla Świątek, to albo zdała go celująco, albo wcale go nie było. Jesteśmy zaskoczeni – inaczej niż Olejniczak – że, jak to ujęła Kostyra przy stanie 6:1, 3:0, Świątek przejeżdżała po Raducanu jak walec.


A na koniec Kostyra przytoczyła jeszcze podsłuchaną wypowiedź brytyjskiego komentatora, który stwierdził, iż Raducanu chciałaby w tej walce chociaż na chwilę wyjść z duszenia. Ale Świątek jej nie pozwoliła.
W czwartej rundzie Iga zmierzy się z Niemką Lys albo Rumunką Cristian. Bez względu na rywalkę Polka będzie murowaną faworytką walki o ćwierćfinał Australian Open 2025.
Idź do oryginalnego materiału