Mecz Polski dopiero się zaczął, a one już przeszły do historii! Największa sensacja

4 godzin temu
Mistrzostwa świata zaczęły się dla polskich siatkarek od koszmaru. Chyba wszyscy, widząc, co dzieje się z Polkami w meczu z Wietnamkami z o wiele słabszym przeciwnikiem, szczypali się, sprawdzając, czy to nie zły sen. A rywalki dokonały czegoś historycznego.
Mistrzostwa świata miały się dla Polek zacząć od meczu z Niemkami, w środę. To spotkanie, ostatnie w tej fazie MŚ, miało zadecydować o tym, kto zajmie pierwsze miejsce w grupie G i trafi na trudniejszego rywala w 1/8 finału. Wcześniejszymi meczami z dużo słabszymi rywalami nasza kadra miała się nie przejmować.


REKLAMA


To znaczy nie lekceważyć rywalek, pewnie wygrywać i do najważniejszego etapu MŚ przystąpić z dużą pewnością siebie i głodem walki z najlepszymi. Powiedzieć, iż coś poszło nie tak, to nic nie powiedzieć.


Zobacz wideo Polscy siatkarze wrócili do kraju po zwycięstwie w Lidze Narodów!


Wietnamki przeszły do historii po pierwszym secie. Sprawiły największą sensację na MŚ
Wietnam to 22. drużyna kobiecego rankingu Międzynarodowej Federacji Piłki Siatkowej (FIVB). To absolutny debiutant na mistrzostwach świata siatkarek. Zresztą na żadnej wielkiej imprezie jeszcze nie błyszczał. Niespodziankę sprawił raz: pokonując Belgię rok temu w Challenger Cup i zdobywając brązowy medal tego turnieju. Ale to nie był choćby mecz o wejście do Ligi Narodów, awans był tylko za złoto. Bez wątpliwości możemy nazwać ten zespół jednym z outsiderów tegorocznej walki o mistrzostwo świata, skazywanym na bycie w gronie najsłabszych w całej stawce.
Polki są brązowymi medalistkami Ligi Narodów z tego sezonu. I dwóch poprzednich. Na ostatnich wielkich imprezach zawsze nawiązują walkę z najlepszymi. I choć od Wietnamek dzieli je 19 pozycji w światowym rankingu i 210 punktów w dorobku, to one dały się zaskoczyć przeciwniczkom od pierwszej piłki spotkania.
A nią była nietypowa zagrywka. Skrót tuż za siatkę, który w dość absurdalny sposób wpadł Polkom w boisko. Wydawało się jednak, iż to tylko taki wyjątek. Że faworyzowany polski zespół zaraz pokaże Wietnamkom, iż choćby takie sztuczki nic im nie dadzą. Cóż, nic bardziej mylnego.
Cała pierwsza partia była jak jedna wielka pomyłka. Polkom plątały się nogi, nie miały mocy na zagrywce, a w obronie puszczały w boisko piłki, które nigdy nie powinny dać punktów rywalkom. To były wstydliwe, trudne do wytłumaczenia chwile, które najchętniej od razu wypędzilibyśmy z naszych myśli. Ale to się naprawdę działo. A Wietnamki grały swoje - nieprzyjemną siatkówkę. Pomagało im trochę szczęścia, problemy Polek wykorzystywały i wygrały 25:23. Sprawiły największą dotychczasową sensację podczas MŚ. Napisały kawałek historii swojej siatkówki, choć to był dopiero początek spotkania - w końcu wygrały swojego pierwszego seta na mistrzostwach świata. I to z nie byle kim.


"Zawstydzający" set Polek. "Brzmi nieprawdopodobnie, ale to prawda"
I chyba to było w tym wszystkim najgorsze. Mogliśmy zakładać, iż to nie będzie taki spacerek, na jaki wyglądał na papierze. Że chwilami trzeba będzie to spotkanie bardziej przepchnąć, niż efektownie wygrać. Ale skąd aż takie nerwy, niedokładność i błędy po stronie Polek, które przecież grają zwykle na o wiele wyższym poziomie?
Komentujący to spotkanie w Polsacie Sport Marek Magiera nazwał przegranego przez Polki pierwszego seta "zawstydzającym". - Ciężko to wytłumaczyć, ale widzimy wszyscy - mówił jeszcze w trakcie seta. - Brzmi to nieprawdopodobnie, ale to prawda - przekazał już, gdy Wietnamkom przyznano ostatni punkt.
Trener Stefano Lavarini patrzył na swoje zawodniczki i jakby ich nie poznawał. Za linią boczną boiska krzywił się, złościł, ale na czasach starał się im wszystko tłumaczyć w jak najspokojniejszy sposób. Już podczas finałów Ligi Narodów mówił dziennikarzom, iż jego sztab słyszy przekleństwa przez słuchawkę, a gdy Włoch nie wytrzymuje, stara się odwrócić i nie przekazywać złych emocji zespołowi. Zawsze stara się nie eskalować sytuacji. Ale Polek nie szło w tym secie uspokoić. Chaos w ich grze tylko coraz bardziej się kumulował. I w pewnym sensie wymusił eksplozję - tak niespodziewaną porażkę.
Po zakończeniu partii włoski trener miał dłuższą pogawędkę z zespołem. A potem do końca spotkania, choć Polki grały już lepiej i nie miały problemów z pokazaniem Wietnamkom, kto jest lepszym zespołem, chodził ze złą, zafrasowaną miną. - Może jego złość jest niepotrzebna. Wynik tego seta i to, co się w nim wydarzyło, mówi samo za siebie. (...) Po tym przegranym secie niepowiedzenie niczego będzie znaczyło więcej niż wiele wypowiedzianych słów - wskazał Marek Magiera. Ale gwałtownie okazało się, iż Lavarini złości nie ukrywa. I trudno mu się dziwić. Może nie było tak, iż w którymś momencie wybuchł, ale po prostu widać było, iż gotuje się w nim od środka.


Polki się męczyły, a miały być już w drodze do hotelu. Lavarini nie wytrzymał
Ustalmy jedno: przegrany set to nie tragedia. W obliczu całego meczu wygranego 3:1 to jak złe wspomnienie. Ale nie możemy patrzeć na wszystko tylko z tej perspektywy. Polki nie powinny do niego dopuścić. jeżeli chcemy na tych mistrzostwach świata walczyć o coś więcej, choćby na etapie fazy grupowej warto raczej pokazywać swoją siłę, a nie eksponować słabości. Przegrany set z Wietnamkami idzie w świat. I nie świadczy o drużynie dobrze na start.
Na szczęście Polki po tym niepowodzeniu się podniosły. Choć chyba powinniśmy to uznać za oczywistość. Straty punktów z Wietnamkami wielu by już raczej nie przeżyło, nie mówiąc o sensacyjnej porażce.
przez cały czas nie grały wielkiej siatkówki, ale wygrywały z Wietnamkami, już popełniając o wiele mniej błędów i dominując rywalki tak, jak można było się tego spodziewać od początku. Sety wygrane do 10 i 12 uspokajały nieco po wpadce z pierwszej partii, ale atmosfera wokół tego meczu pozostała nerwowa.
I nieco podobieństw z pierwszego seta pojawiło się w czwartej partii, gdy na początku Wietnamki prowadziły choćby pięcioma punktami (1:6) aż do stanu 9:9. Potem zagroziły też Polkom w końcówce, gdy doszły je choćby na dwa punkty (23:21 i 22:24).
Lavarini w pewnym momencie już nie wytrzymał i dość ceremonialnie odwrócił się do swoich asystentów tak, żeby Polki nie widziały, jak schodzą z niego negatywne emocje. Po meczu też nie wyglądał na zadowolonego. Plan był taki, żeby w tym czasie były już dawno w szatni, a może choćby wracały do hotelu autokarem. Gdy wreszcie skończyły - dzięki atakowi Magdaleny Stysiak, która była jednym z najjaśniejszych punktów tego spotkania - chyba wszyscy odetchnęliśmy. Koniec męczarni. Teraz trzeba będzie o tym wszystkim jak najszybciej zapomnieć.


Złe dobrego początki?
To nie był spokojny ani dobry mecz. Za to można go nazwać lekcją, którą Polki będą miały do odrobienia. Zdobyły trzy punkty za zwycięstwo 3:1, ale jakim kosztem? A prawda jest taka, iż o to zwycięstwo nie powinniśmy drżeć choćby przez moment. A zaskakiwało, jak trudno przychodziło zawodniczkom Lavariniego zdobywanie niektórych punktów.
Wiemy, i Polki też wiedzą, iż potrafią grać spokojniej, pewniej i skuteczniej. Choć to trzeba będzie pokazywać głównie w meczach z najtrudniejszymi rywalami, to spotkań z tymi teoretycznie słabszymi też nie warto zaniedbywać.
Inna sprawa, iż na mistrzostwach świata - i często ogółem na wielkich imprezach - Polkom rzadko wychodzą mecze otwarcia. Tak było na igrzyskach olimpijskich w Paryżu, gdzie w świetnym stylu pokonały Japonki, ale przez wiele lat nie wygrywały łatwo pierwszego spotkania na siatkarskim mundialu. Ostatni raz udało się to w październiku 1978 roku przeciwko Finlandii. A od tego czasu Polki grały na MŚ już czterokrotnie.
Oby to był ostatni raz, gdy widzimy taką twarz Polek na tych mistrzostwach świata. Takie złe dobrego początki? Czasem z takie kiepskie doświadczenie wzmacniają całą drużynę. Trzeba będzie z tego wyciągnąć coś pozytywnego, choć na razie pewnie trudno o tym myśleć.


Okazję do zrehabilitowania się za tę słabszą postawę w meczu Polki będą miały już w poniedziałek 25 października. Wtedy o 15:30 czasu polskiego znów zagrają z - w teorii - słabszym rywalem, czyli Kenijkami. Dwa dni później skończą zmagania w fazie grupowej przeciwko Niemkom. Relacje na żywo z MŚ siatkarek na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.
Idź do oryginalnego materiału