
Czegoś takiego świat jeszcze nie widział. Marianna Schreiber zdominowała Marka Jówkę podczas materiału promocyjnego PRIME SHOW MMA.
Marianna Schreiber to jedna z najbardziej rozpoznawalnych twarzy polskich freak fightów ostatnich lat. Spośród pań to właśnie ona toczy najwięcej pojedynków w ostatnich latach, będąc aktualnie zawodniczką federacji PRIME SHOW MMA. Do świata walk weszła jako postać stricte medialna, ale gwałtownie stała się stałym elementem tego nurtu. Jej występy zarówno w klatce, jak i podczas materiałów promujących poszczególne gale zawsze budziły emocje – jedni ją krytykowali, inni oglądali właśnie dla niej. W freak fightach liczy się charakter, narracja i show, a była żona polityka PiS-u potrafiła to wykorzystać, regularnie przyciągając uwagę kibiców i mediów. Niezależnie od sportowego poziomu, który niewątpliwie pozostawia sporo do życzenia, jej obecność wyraźnie podkręcała zainteresowanie wydarzeniami. Jest ona bowiem jedną z tych osób, które się kocha bądź nienawidzi.
W swoich ostatnich występach prezentowała się naprawdę różnie. Przykładowo aktualnie jest ona na fali zwycięstw. Na Prime MMA 14 pokazała, iż potrafi ekstremalnie gwałtownie zakończyć pojedynek, nokautując Natalię Kowalczyk już w pierwszej rundzie. Był to jeden z tych nokautów, o których się gwałtownie nie zapomina, bowiem zdaje się, iż był to najlepszy nokaut w historii kobiecego freak fightu w naszym kraju. Chwilę przed tym zdarzeniem pokonała ona Gabrielę Żuladovą, do czego doszło akurat w trakcie czeskiej gali Clash MMA 13. W tym przypadku nie mówimy jednak o nokaucie, a o decyzji sędziów, która jednogłośnie premiowała naszą rodaczkę.
Nie zawsze jednak było po jej myśli. Wcześniej, na PRIME SHOW MMA 12, wystąpiła w nietypowej walce drużynowej 2 vs. 2, gdzie ostatecznie została zdyskwalifikowana, a jej koleżanka z teamu pozostała sama na placu boju, zbierając tęgie lanie. Oczywiście już wcześniej, gdy choćby Marianna była obecna w tej rywalizacji, siostry Porzucek je deklasowały, co dla wielu było sporym zaskoczeniem.
ZOBACZ TAKŻE: Maciej Kawulski zabrał głos w sprawie powrotu Mameda Khalidova do KSW
Teraz Marianna może zainkasować kolejne cenne zwycięstwo, natomiast czy jej się to uda? Tego przekonamy się już 10 stycznia, bowiem to właśnie wtedy w Puławach miejsce będzie mieć PRIME SHOW MMA 15: Merry Freakmess, gdzie Schreiber zmierzy się z „Lasuczitą”.
Marianna Schreiber znokautowała Jówkę
Promocja tego wydarzenia, które zresztą jest najbliższym widowiskiem freakowym, trwa w najlepsze. Za nami jest już nie tylko pierwsza konferencja przed tą galą, ale również parę innych programów.
Przykładowo końca dobiega powoli druga odsłona projektu „Młócka”. Przypomnijmy, iż jest to rywalizacja w boksie w stogu siana pod okiem mentora, którym jest jeden z bohaterów gali – w tym przypadku PRIME 15. Uczestnikami są zaś ci, którzy się zgłosili, gdy federacja to umożliwiła, a następnie zostali wybrani w selekcji dokonywanej przez między innymi Arkadiusza Tańculę, który jest włodarzem PRIME’u. Celem „Młócki” jest oczywiście wyłonienie nowych gwiazd freak fightów. Co bardzo istotne, jego finaliści stają się bohaterami walki otwarcia najbliższej gali. Ostatnio byli nimi – Beri Beri oraz Wersacz.
ZOBACZ TAKŻE: Paddy Pimblett w Ally Pally! Gwiazdor UFC gościem mistrzostw świata PDC w darcie [WIDEO]
Za nami są już ćwierćfinały drugiej edycji, w trakcie których wydarzyło się naprawdę dużo. Warto odnotować fakt, iż fani są zachwyceni zarówno zamysłem projektu, jak i jego realizacją, na co wskazuje wiele komentarzy pod transmisjami w serwisie YouTube. W trakcie ostatniej odbywała się nie tylko Młócka, ale również tzw. „Zadymy”, czyli merytoryczne konfrontacje z udziałem bohaterów gali. Tym, co jednak rozniosło się największym echem, jest konfrontacja Marianny Schreiber z Markiem Jówko, którzy zmierzyli się w super fightcie na zasadach „Młócki”.
Ich rywalizacji z niedowierzaniem przyglądał się nie tylko Arkadiusz Tańcula, ale także ochroniarze federacji. W pewnym momencie zawodniczce udało się posłać swojego rywala na deski.
Przyznać trzeba, iż upadek Jówki wyglądał… specyficznie. Pojawia się wiele głosów, iż było to ustawione i niewątpliwie są ku temu solidne podstawy. Jedynym wytłumaczeniem tego, w co pewnie za wiele osób nie daje wiary, jest to, iż Marek dopiero po krótkiej chwili miał mroczki przed oczami. Czy było to ustawione czy też nie – większość fanów była zachwycona całym programem. Co niezwykle istotne, część z nich stawia go ponad ostatnią galę konkurencyjnej federacji, czyli FAME 28: Armagedon. Przyznać na pewno należy, iż PRIME jest na fali wznoszącej.

2 godzin temu







