Marek Paciorkowski: „Chcę dać juniorom o wiele więcej, niż możliwość „zwykłego” ścigania

rallyandrace.pl 1 miesiąc temu
Zdjęcie: Paciorkowski


Kilkanaście miesięcy temu Marek Paciorkowski skruszył nieprzebyty dotąd mur, powołując do życia projekt MPAC Junior Cup – pierwszą inicjatywę wspierającą młode talenty na tak ogromną skalę. Marek stawia dziś kolejny kamień milowy, zakładając MPAC Rally Team 78 – kuźnię przyszłych, motorsportowych mistrzów!

„Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”. Fraza wypowiedziana przeszło czterysta lat temu przez hetmana Jana Zamoyskiego pojawiała się już w podsumowaniach poszczególnych rund MPAC Junior Cup. Dzisiaj, nie bez kozery, przytaczamy ją ponownie…

Będzie to pewien truizm, ale świat motorsportu jest nad wyraz brutalny. Nie ma tu miejsca na słabości – wygrywają najlepsi, najsprytniejsi, najbardziej odporni. Szczęściarze, którym los zapewnił warunki do harmonijnego rozwoju, otaczając ich „kokonem” zaufania, troski, mądrego doradztwa czy… odpowiedniego finansowania. Minione lata oraz wielkie sukcesy takich kierowców jak Kalle Rovanpera i Oliver Solberg pokazały, iż w tej zawiłej układance kluczową rolę odgrywa… czas. Wspomniani mistrzowie i nowe diamenty sięgające dziś po pierwsze wiktorie rozpoczynały swoją przygodę wiele lat temu, stawiając swoje pierwsze kroki w okresie wczesnego dzieciństwa. Podobny trend utrzymuje się w innych dyscyplinach.

Temat odpowiedniego wsparcia i „połowu” młodych talentów nad Wisłą był swego rodzaju tabu. Przez lata ograniczały nas zagadnienia prawne i administracyjne, a furtką do realizacji marzeń był dopiero… egzamin na prawo jazdy. Potrzebnym klinem i szansą na odmianę tej smutnej karty była inicjatywa MPAC Junior Cup – wyścigowy puchar dla młodych, którego twórcą i fundatorem był Marek Paciorkowski. „Ojciec Chrzestny” dolnośląskich juniorów idzie dziś o krok dalej, tworząc MPAC Rally Team 78. Czym będzie ten projekt? Kto weźmie w nim udział i jaki jest jego cel? Pytamy o to samego zainteresowanego.

fot. Wyszyński Foto

Naturalna ewolucja

RR: MPAC Junior Cup był powiewem świeżości na motorsportowej scenie – długo wyczekiwaną szansą dla młodych talentów. Dziś, dość nieoczekiwanie, stawiasz kolejny krok, powołując do życia MPAC Rally Team 78. Czym będzie ten projekt? To naturalna kontynuacja pucharu, a może zupełnie nowa, sportowa inicjatywa?

MP: Rozpoczynając ten projekt wiedziałem, iż jego rozwój oraz ewolucja będą całkowicie naturalnym procesem. Na początku nie miałem jednak gotowej idei, kształtu – kierunku w którym chciałbym podążać. Pierwsze miesiące były poligonem doświadczalnym – chciałem sprawdzić z kim przyjdzie mi pracować, jak wyglądać będzie rywalizacja i sama atmosfera. Muszę przyznać, iż moje oczekiwania były… olbrzymie. Jestem idealistą, marzycielem, po procesie eliminacji byłem przeokrutnie zajarany. Wyobrażałem sobie, iż wszystko co robię wyglądać będzie jak z odcinków specjalnych Monte-Carlo. Ale prawda była zupełnie inna…

Jestem specyficznym gościem, który mówi to co myśli. Więc podchodząc do sprawy w dość brutalny sposób, byłem rozczarowany tym co spotkało mnie na początku. gwałtownie zeszło ze mnie powietrze, zacząłem dostrzegać pewne bolączki, niuanse które wcześniej mi umykały. Formuła zawodów oraz zamysł pucharu był całkowitą nowością, zwłaszcza dla rodziców. To powodowało tarcia, niezrozumienie, wątpliwości… Na szczęście dość gwałtownie udało nam się wypracować odpowiedni kompromis, a zawodnicy i opiekunowie obdarzyli mnie zaufaniem. Z rundy na rundę jest coraz lepiej, wizyta w Rościszowie była tego najlepszym przykładem. euforia i silne przekonanie, iż podjąłem dobre decyzje powróciły do mnie ze zdwojoną siłą.

Rozgrywane przez ostatni czas zawody i spotkania z uczestnikami pozwoliły mi zrozumieć jak wielu zawodnikom zależy na rozwoju, ile osób utożsamia się z projektem MPAC Junior Cup, wierząc w nasze wspólne wartości, marzenia. Miałem sporo czasu w przemyślenia, obserwacje, wyciąganie wniosków. Pewne rzeczy widać jak na dłoni, po prostu je czuć… I właśnie dla tych ludzi budujemy ekipę MPAC Rally Team 78 – naturalną kontynuację MPAC Junior Cup. Inicjatywę, która pozwoli nam zjednoczyć się jeszcze mocniej, działać ramię w ramię. Naturalnie będę naczelnym wodzem tej drużyny, ale najważniejsze decyzje podejmować będziemy wspólnie. Tak, aby zapewnić harmonijny rozwój każdemu członkowi tego zespołu.

Dziś nie mam jeszcze gotowej listy zawodników, planu rozpisanego od „A” do „Z”… Wciąż realizowane są także rozmowy z potencjalnymi partnerami. Jest nieco za wcześnie, żeby zdradzać moje pomysły. Mogę jednak obiecać, iż MPAC Rally Team 78 nie zamyka działalności MPAC Junior Cup. Puchar powróci także w przyszłym sezonie, pracujemy już nad jego kształtem.

fot. Wyszyński Foto

Ambitne plany

RR: MPAC Junior Cup 2024 traktować można jako swego rodzaju „sitko”, którym przesiewałeś stawkę premierowego sezonu. Dziś wybierasz tych najlepszych, nie tylko pod względem sportowym – liczyło się podejście, ambicja, pasja i charakter. Możesz uchylić rąbka tajemnicy? Co czeka reprezentantów MPAC Rally Team 78?

MP: Pewnie! Trzeba jednak zaznaczyć, iż wciąż jesteśmy na etapie burzy mózgów, przez cały czas wymieniamy się pomysłami. Jestem jednak spokojny o nasz kierunek, kilku potencjalnych zawodników usłyszało już o wstępnych planach – wszyscy zareagowali bardzo pozytywnie.

Zaczynając niejako od początku, MPAC Junior Cup był sprawdzianem, testem. Na górskich szlakach BSK Tech Wyścigów Górskich szukałem talentów – ludzi ambitnych, pełnych pasji, zaangażowania, zaufania i odwagi. Tych, którzy traktują mnie i swoich rywali w uczciwy i przyjacielski sposób. To trochę górnolotne, ale szukałem człowieczeństwa. Rally Team 78 ma opierać się na podobnych fundamentach. Nikt nie dostanie dożywotniej karty wstępu, warunkiem udziału będzie wzajemna pomoc, rajdowe braterstwo, szczerość i czyste chęci.

MPAC Junior Cup był nowym otwarciem. Nigdy wcześniej nie było przecież pucharu, który pozwalałby na jazdę aż tak młodym zawodnikom. Chcę to kontynuować, zadbać o moich podopiecznych na paru płaszczyznach. Dać coś więcej, niż możliwość zwykłego ścigania. Zaczniemy więc od „głowy” oraz fizyczności. Sam wiem jak najważniejszy to aspekt, chociaż zapomina o nim zdecydowana większość. Chcę zaprosić do współpracy ekspertów w tych dziedzinach, fachowców którzy będą mogli popracować z młodzieżą, rozwinąć ich. Dać im wiedzę i nawyki, które pomogą im zarówno w sporcie, jak i w życiu codziennym i nauce. Pracowałem już z topowymi zawodnikami i wiem, iż jest to jeden z kluczy do sukcesu…

Pod względem sportowym, dziś nie da się odnosić sukcesów bez doświadczenia na luźnej nawierzchni. Dlatego musimy zmierzyć się z rzeczywistością. Chcę „wsadzić” ekipę MPAC Rally Team 78 do samochodów FWD/RWD/4WD, zabierając ich na szutry. Naturalnie będą to krótkie odcinki testowe w Polsce. Mam już na to pomysł i… wstępny kosztorys budowy treningowego „woła roboczego”, który wytrzyma trudy takiego wyzwania. Schemat będzie prosty – jak najwięcej kilometrów, każda godzina takiego treningu będzie na wagę złota. Tych zawodników, którzy wejdą już w minimalny wiek do zrobienia licencji torowych będę prowadził w tym kierunku, w zależności od możliwości rozszerzając kalendarz ich startów. Co jasne, podstawą naszego projektu będą występy w przyszłorocznym MPAC Junior Cup. Chcę jednak, aby nie było to tylko kręcenie się po dobrze znanych trasach i jazda wokół „komina”. MPAC Rally Team 78 ma „otworzyć” głowę i przygotować na dalsze wyzwania.

Młodzież będzie również obecna podczas moich testów i startów. Swoją osobą chcę dać im motywację, przy okazji pokazując też ciemniejszą, bardziej bolesną stronę rywalizacji. Nie chcę nikogo oszukiwać, bo na profesjonalnym poziomie nie ma „cukierkowości”. Chcę aby moi adepci zdawali sobie z tego sprawę i żeby poczuli, iż nic nie spadnie tutaj z nieba…

Czeka mnie nie lada wyzwanie, bo poza schematem działań, trzeba jeszcze ustalić pewne zasady związane z finansowaniem. Oczywiście, jestem głównym sponsorem i promotorem, więc lwia część budżetu pochodzić będzie z mojej kieszeni. Partnerzy i darczyńcy dokładać będą kolejne cegiełki do wspólnego „portfela”. Muszę jednak znaleźć pomysł na to, by nikt nie czuł się pokrzywdzony, wykorzystany. By niezależnie od możliwości finansowych każdy mógł czuć się tak samo istotnym elementem układanki. Czeka mnie więc sporo pracy nad Excelem, wierzę jednak w powodzenie mojej inicjatywy. Zrobię też wszystko, aby miejsce w składzie MPAC Rally Team przekładało się na medialną promocję, która pomoże naszym podopiecznym w zdobywaniu finansowania na późniejszych etapach ich sportowej kariery.

fot. Wyszyński Foto

Młodzież zasługuje na szanse

RR: Używając pewnego kolokwializmu, nie urwałeś się z choinki. Znasz rajdy od strony zawodnika, jesteś w końcu zwycięzcą Pucharu PZM 2005 w kategorii A0. Czy jest coś, czego brakowało Ci na początku kariery, a jesteś w stanie zapewnić to swoim podopiecznym? jeżeli tak, co będzie tym bardzo cennym „prezentem”?

MP: Nie ma w tym wielkiej i wzruszającej filozofii. Po prostu, chciałbym aby mieli szansę. Nie chwalę się tym na lewo i prawo, jednak jestem jedną z osób, która wspierała Samiego Pajariego, również w aspekcie finansowym. Podjęcie tej decyzji było proste – czułem jego potencjał, wiedziałem iż jedynym ograniczeniem jest budżet. Policzyłem, pomyślałem, po dwóch dniach potwierdziłem, iż mogą na mnie liczyć. Jukka Hara rozpłakał się, bo myślał już iż będzie musiał powiedzieć Samiemu, iż jego kariera dobiega końca… Po prostu, ja jestem takim człowiekiem – mam możliwość aby pomóc, to chcę to zrobić. Bez obracania kota ogonem, miliona umów, cwaniactwa i prężenia muskułów. MPAC Rally Team 78 nie będzie wyjątkiem od tej reguły. Ja nie mogłem liczyć na wsparcie, więc pomagam innym.

Jako młody chłopak nie miałem gigantycznego budżetu. Kupiłem wóz, naprawiałem go po kilku warsztatach, po drodze dałem się naciąć kilku „specjalistom”, którzy przez cały czas obecni są w tym sporcie. Jeździłem wtedy z Krzyśkiem Janikiem, wszyscy wiedzieli iż wygramy ten puchar, dyskutowano tylko kto zdobędzie drugie miejsce. I tak się stało, bodajże na dwie rundy przed końcem mieliśmy już medale w garści. Zauważyła mnie ekipa Automobilklubu Rzemieślnik, widzieli we mnie potencjał. Dostałem dofinansowanie na kolejny sezon RSMP, na starty w Pucharze Peugeota. Moi rajdowi „koledzy” byli strasznie zazdrośni, próbowali mi wmówić iż nikt mnie nie przyjmie, iż bez koperty pod stołem nie mam czego szukać. Zamiast cierpliwie czekać na szansę dałem się ponieść emocjom i obawom. Kupiłem auto.

Na Rajd Magurski, wraz z samochodem, dostałem… szwedzkie kolce. Siedzieliśmy więc z Jarkiem Olakiem i wydłubywaliśmy je, żeby sędziowie dopuścili nas do startu. Finisz był taki, iż podróżowaliśmy na „błotnej” oponie, zaś po chwili zrolowaliśmy się przez przód. Ostatecznie okazało się, iż dzięki referencjom Automobilklubu Rzemieślnik Peugeot Sport zaoferowało mi „pucharówkę” na sezon. Szkopuł w tym iż zostałem już bez pieniędzy, z samochodem do odbudowania. Wtedy nie było nikogo, kto wyciągnąłby mi pomocną dłoń. Dlatego ja ją wyciągam. Bo przekonałem się kiedyś na własnej skórze jak wiele to znaczy. Bo chcę ochronić moich podopiecznych przed złymi doradcami, których sam słuchałem…

Nie będę udawał, mogę powiedzieć iż udało mi się w życiu. Wyszedłem z motorsportu by samemu zapracować sobie na marzenia, doszedłem do nich ciężką pracą. Nie rozumiem ludzi, którzy trzymają swoje fortuny – kolejne fury, wycieczki czy topienie się w luksusie daje tylko namiastkę szczęścia. A widok Twoich podopiecznych, którzy osiągają sukcesy dzięki Tobie? To bezcenne. Widok Samiego w Yarisie Rally1 był po prostu… wzruszający.

fot. Wyszyński Foto

Wiara, pasja, zaufanie

RR: Wielokrotnie powtarzałeś, iż wyniki sportowe mają drugorzędne znaczenie. W młodych talentach szukasz czegoś innego. Co jest dla Ciebie najważniejsze?

MP: Nie potrafię jednoznacznie tego wskazać, nie wiem. Jestem naprawdę emocjonalnym gościem, więc… zależy mi na emocjach. Kiedy z kimś rozmawiam chcę czuć, iż po drugiej stronie mam człowieka. Kogoś, kto wnosi coś do życia innych osób, daje powód do radości.

Idealnym przykładem jest ostatnia eliminacja, postać Mani Przybysz. Małej i filigranowej dziewczynki, która łamie wszelkie stereotypy. Która ma prawdziwą, dziecięcą pasję. Na samym początku miałem spore wątpliwości, ale kiedy zaczęliśmy rozmowy, rozłożyła nas wszystkich na łopatki. Nie wymądrzała się, nie przyszła z wyuczoną regułką… Rozbawiła każdego, a sposób w jaki opowiadała o motorsporcie był rozczulający, zabawny. To dało nam odpowiedź, iż kiedyś będziemy z nią współpracować. Teraz było nieco za wcześnie, głównie ze względów na jej bezpieczeństwo. Pomimo tego, przyjechali na ostatni wyścig górski w Rościszowie, pomagali nam z namiotami, spędzili z nami czas. Powiedziałem im wtedy, żeby byli spokojni – to nie koniec naszej przygody, niedługo znowu się spotkamy.

Ojciec Oskara Domonia dzwoni do mnie co jakiś czas. Tak po prostu… Porozmawiać, po ludzku wymienić kilka zdań. Bez marudzenia, wielkich oczekiwań, próśb czy litanii skarg. Podobnie Pan Ireneusz, tato Wiktora Semkowicza, czy rodzice Dawida Szpota, którzy są dziś ekstremalnie zaangażowani w projekt i dbają o domowe ciepło na naszym serwisie. Pytasz o kryterium doboru, myślę iż wyjaśniłem to dosyć jasno. Szukam ludzi, którzy widzą we mnie partnera, nie potencjalny bankomat. Ludzi, którzy wierzą w ten projekt.

Część osób choćby nie wie, iż do tej pory zainwestowałem w ten puchar dobre kilkaset tysięcy złotych. I nie żałuję tego, kiedy widzę uśmiech ludzi, którym naprawdę zależy…

fot. Wyszyński Foto

Paciorkowski wróci za kierownicę?

RR: Nie ukrywasz tego, iż myślisz nad powrotem do regularnych startów. Kim będzie więc Marek Paciorkowski w okresie 2025? Włodarzem? Organizatorem? Czy pełnoprawnym członkiem MPAC Rally Team 78, jednym z kilku kierowców?

MP: Powrót na rajdowe szlaki zbiegł się z poznaniem Samiego, gdzieś pod koniec okresu pandemii. Błąd tego przedsięwzięcia był taki, iż zrobiłem to za szybko, zbyt intensywnie. Miałem zbyt duże oczekiwania. W ramach współpracy z Pajarim uczestniczyłem w testach, przed Rajdem Monte-Carlo pojechaliśmy na Węgry. Wsiadłem w Fiestę Rally3 od M-Sportu i… wylądowałem na dachu. Na szczęście drugiego dnia, więc Sami zdążył nieco pojeździć. Przed Szwecją wybuchł mi silnik, a przed Chorwacją wysiadły hamulce, z rozdmuchanej „piątki” hamowałem uderzeniem w ścianę… Podobna sytuacja do kraksy Igora Widłaka.

Ten poważny „strzał” sprawił iż nieco się wycofałem, chciałem to wszystko przemyśleć. Skończyło się na tym, iż jeździłem okazjonalnie, ale nie wsiadałem już do Fiesty Rally3. Co tu dużo mówić, to dla mnie dość pechowe auto. Wyjątkiem był tylko Rajd Finlandii z Kamilem Hellerem – niestety klątwa trwała nadal, po wypadku nie wróciliśmy do jazdy. Wtedy podjąłem decyzję iż nie ma to żadnego sensu i zacząłem wyprzedawać „graty”.

Ale nie tak łatwo zabić w sobie pasję, wszystko wróciło do mnie w tym roku, po jednej z eliminacji MPAC Junior Cup. Zobaczyłem film z rajdową wersją GR Yarisa. Od słowa do słowa, pogadałem z ekipą K Rally Team, umówiłem się na testy. I „przepadłem” – auto prowadzi się fantastycznie, jedzie dokładnie tam gdzie chcę. Bardzo miłe zaskoczenie, jakby maszyna była skrojona na miarę. Wróciłem do domu, powiedziałem mojej drugiej połówce, iż chyba nie powiedziałem jeszcze swojego ostatniego słowa na oesach… Na szczęście nie mam żadnej „napinki”, ale chciałbym spróbować swoich sił w tym wozie. Najważniejsze jest to, iż ewentualne starty muszą wkomponować się w ideę MPACa.

fot. Wyszyński Foto

Spełnione marzenia

RR: Szymon Mazur powiedział mi kiedyś iż Twoim celem jest to, aby za pięć, za dziesięć lub dwadzieścia lat pojechać na rundę WRC i napić się kawy w serwisie jednego z Twoich podopiecznych. Wciąż podtrzymujesz, iż to Twoje marzenie?

MP: Mogłem to zrobić już w Finlandii, odwiedzając Samiego. Więc to marzenie spełniłem. Ale oczywiście, podtrzymuję te słowa. Już o tym rozmawialiśmy, chcę przede wszystkim, żeby MPAC Rally Team 78 zerwał ze stereotypami polskiego parku serwisowego – żeby u mnie wszyscy się lubili, wspierali, a przede wszystkim szanowali. Żeby niesnaski i spory rozwiązywane były twarzą w twarz. Chcę, aby ludzie chcieli tu być, chcieli reprezentować nasze „barwy”. Mogę to powiedzieć już dziś, iż o ile wyczuję iż ktoś dokleił się do nas tylko na chwilę – bo wypada, bo jesteśmy „na fali”, to od razu usunę te osoby z zespołu, oddając im zainwestowane wcześniej pieniądze. Chcę otaczać się tylko zaufanymi ludźmi.

RR: Czy MPAC Rally Team 78 zakłada dodatkowe aktywności pomiędzy startami, treningami i wspólnymi wyjazdami? Chcesz angażować swoich podopiecznych?

MP: Zdecydowanie tak. Zawodnicy muszą się integrować, poznawać, zaufać sobie. Muszą stanowić monolit – grupę która będzie na sobie polegać. Chciałbym, żeby spędzali razem czas, wspierali się w trudnych momentach oraz podnosili na duchu. Rywalizacja wchodzi wtedy na zupełnie nowy poziom – nikt nie podchodzi do niej jak do… wyścigu szczurów.

Bez wątpienia będziemy starać się organizować dodatkowe aktywności, spajać tę grupę.

fot. Wyszyński Foto

Wydeptać ścieżkę

RR: Przecierasz szlaki, jesteś swego rodzaju pionierem w promocji młodzieży na na tak ogromną skalę. Czy kontaktował się z Tobą Polski Związek Motorowy? Czy prowadziłeś już jakieś rozmowy na temat ewentualnego wsparcia tego projektu?

MP: Absolutnie nie, i nie mam im tego za złe. Nie ma co ukrywać, nasz puchar jest czymś zupełnie nowym na rynku. W przeszłości były już różne, interesujące zrywy, które kończyły się chwilę po szumnym powstaniu. Wydaje mi się iż powodem klęski był fakt, iż organizatorzy chcieli dość gwałtownie na tym zarobić, zaś po pierwszych niepowodzeniach zwijali interesy…

Od początku mówię o tym, iż nie mam jasno sprecyzowanego, długoletniego planu. Ja nie wiem gdzie będziemy za pięć lat – decyduję na bieżąco, dostosowując się do możliwości. Służbowo zajmuję się analizą rynków, głównie walutowych. Tam pracuję podobnie, nie idę ślepo w jednym kierunku. Jestem elastyczny, moje decyzje są odzwierciedleniem tego co akurat dzieje się na wykresie. I biorę „na klatę” to iż czasami popełnię błąd, to normalne.

Dziś widzę, iż powinienem powołać do życia projekt MPAC Rally Team 78. Czuję, iż jest taka potrzeba. jeżeli za pół roku okaże się iż stoimy w miejscu, iż idziemy złą drogą, albo po prostu zżerają nas wewnętrzne konflikty, wtedy podejmiemy odpowiednie kroki. Cykl BSK Tech Wyścigów Górskich nie jest „licencjonowany” przez PZM, nie dziwię się więc, iż leży on niejako poza obszarem zainteresowań. Kiedyś nadejdzie jednak taki moment, w którym zwrócę się do odpowiednich władz, proponując większą lub mniejszą współpracę. Ale dziś jest na to za wcześnie – dziś skupiamy się na rozwoju zawodników oraz pucharu.

Wiem jednak, iż potrzebne są zmiany administracyjne. Nie może być tak, iż kierowcy zaczynają swoje kariery wraz z odebraniem prawa jazdy – to zdecydowanie za późno, pokazują to przykłady z Łotwy czy Finlandii. Szlaki muszą być przetarte dużo szybciej… Polski Związek Motorowy potrzebuje odpowiedniego partnera, więc pracuję nad tym, by MPAC Junior Cup oraz MPAC Rally Team 78 były wzorem do naśladowania, żeby wszyscy widzieli w nas godnego rozmówcę. Kto wie, może za jakiś czas naprawimy ten system!

Zachęcamy Was do zaobserwowania serii MPAC Junior Cup w mediach społecznościowych. Po najnowsze wiadomości ze świata wyścigów górskich zapraszamy Was na rallyandrace.pl.

W Rally and Race cenimy sobie zdanie naszych czytelników. Zachęcamy Was do wyrażania własnych opinii i dyskusji w mediach społecznościowych. Jesteśmy też otwarci na wymianę argumentów. Wspólnie budujmy i wspierajmy społeczność kibiców oraz polski motorsport!

Idź do oryginalnego materiału