Marcin dopiero zapraszał na imprezę. Teraz jest ból i łzy. To stało się nagle
Zdjęcie: Marcin Haase z Chwaszczyna nie żyje. Był nie tylko strażakiem. Kaszubi go kochali za wielkie serce i zaangażowanie w życie lokalnej społeczności.
Znały go chyba całe Kaszuby. Marcin Haase był druhem w Ochotniczej Straży Pożarnej Chwaszczyno, współzałożycielem lokalnego klubu sportowego, społecznikiem, didżejem. Znajomi mówili na niego "Hans". Jeszcze niedawno zapraszał na andrzejki, które miał rozkręcać, ale w poniedziałek, 6 października, nagle nadeszła smutna wiadomość. Marcin nie żyje. Z jego odejściem trudno się pogodzić. "Odszedł człowiek o ogromnym sercu, zawsze gotowy nieść pomoc, dzielić się dobrym słowem i radością. Marcin potrafił rozświetlić każdy dzień swoją obecnością, uśmiechem i życzliwością. Był kimś, na kogo zawsze można było liczyć" — w sieci aż roi się od smutnych wpisów.