Radosław Piesiewicz przed tygodniem ogłosił, iż nowym sponsorem Polskiego Komitetu Olimpijskiego będzie giełda kryptowalut Zondacrypto. Umowa zakłada m.in. zmianę nazwy siedziby PKOl-u na Zondacrypto Centrum Olimpijskie. Momentalnie spotkało się to z głosami sprzeciwu. Części internautów nie spodobało się, iż polscy olimpijczycy będą reklamowali kryptowaluty. Jakby tego było mało, okazało się, iż decyzja w tej sprawie zapadła bez zgody, a choćby bez konsultacji z zarządem.
REKLAMA
Zobacz wideo Krychowiak w takiej lidze jeszcze nie grał. "Wiesz, co zrobiłeś?"
Małysz podpisał się pod listem do Piesiewicza. Zdradził powód. "Dowiadujemy się z mediów"
Z tego powodu zaledwie dwa dni później członkowie zarządu, w tym wiceprezesi PKOl-u, wystosowali list do samego prezesa Piesiewicza. Nie kryli w nim niezadowolenia, iż tak ważne decyzje zapadają za ich plecami. - Uważamy, iż istotne decyzje o charakterze wizerunkowo-finansowym (w tym zawieranie umów związanych z m.in. z korzystaniem z identyfikatorów PKOl, używaniem marki czy istotnymi świadczeniami materialnymi) są objęte zakresem kompetencji Zarządu, który zgodnie ze Statutem realizuje zadania w zakresie m.in. zarządzania majątkiem oraz podejmowania decyzji dotyczących dysponowania i obciążania majątku PKOl - mogliśmy przeczytać.
Pod listem podpisał się również obecny prezes Polskiego Związku Narciarskiego, a przy okazji członek zarządu PKOl-u - Adam Małysz. W rozmowie z Polsatem Sport opowiedział, na czym polega spór Piesiewicza z pozostałą częścią zarządu. - Problem w tym, iż zwykle o tak istotnych sprawach, jak nowy sponsor PKOl-u dowiadujemy się z mediów, co jest grane i jak jest grane. Cały nasz zarząd jest bardzo temu przeciwny - tłumaczył.
Małysz otwarcie o Piesiewiczu: "Ma problemy"
Wyjaśnił też, dlaczego sprzeciwia się umowie. - Już choćby nie chodzi o samego sponsora, iż to są kryptowaluty. Bardziej o sam fakt, jak to jest wszystko rozgrywane i jak to wygląda. Wiemy, iż pan prezes Piesiewicz ma w tym momencie problemy finansowe, bo dużo spółek Skarbu Państwa odeszło, po tym, co wcześniej się tam wydarzyło - mówił, nawiązując do konfliktu między Piesiewiczem a byłym już ministrem sportu Sławomirem Nitrasem.
Sam zapewniał, iż jako prezes Polskiego Związku Narciarskiego nigdy podobnych decyzji nie podejmuje jednoosobowo. - Takie sprawy zawsze są "wrzucane" na posiedzenie zarządu PZN-u. Szczególnie przy dużych tematach, nie mówię o jakichś drobnostkach. Procesy wyboru dużych sponsorów, którzy mają zapewnić związkowi byt na kolejne lata, czy obsada stanowisk trenerów najwyższych kadr, zakłada konsultacje z zarządem. A przede wszystkim na samym końcu jest przyjmowana uchwała, która potwierdza fakt, iż zarząd się zgadza na takie kroki - wyjaśnił.

3 godzin temu











