Drugi etap Tour de Pologne, czyli na poważnie wjeżdżamy w góry. Poniedziałkowe zmagania na niespełna 200-kilometrowej trasie Wrocław - Legnica nie obfitowały, lekko mówiąc, w górskie warunki. To był raj dla sprinterów, co zresztą potwierdził zwycięzca pierwszego etapu Holender Olav Kooij. Najlepszy z Polakow Stanisław Aniołkowski był szósty. Jednak trasa zaplanowana na wtorek sugerowała, iż najlepsi "górale", w tym Rafał Majka, w końcu mogą włączyć się do czołówki.
REKLAMA
Zobacz wideo Polscy siatkarze wrócili do kraju po zwycięstwie w Lidze Narodów!
Czas na góry, a gdzie góry, tam i Polacy
Ten etap swój start, a także metę miał w Karpaczu. Kolarze mieli do przejechania ponad 149 kilometrów trasy, przebiegającej m.in. przez położone w Sudetach Przełęcz Kowarską oraz Przełęcz Średnica. Do tego wizyta choćby w Kamiennej Górze oraz Czarnym Borze. Wszystko zakończone słynnym już w skali Tour de Pologne podjazdem na Orlinek.
Po starcie dość gwałtownie uformowała się już pierwsza czteroosobowa ucieczka. Znaleźli się w niej Brytyjczyk Max Walker, Austriak Patrick Gamper oraz dwaj Polacy Tomasz Budziński i Patryk Stosz. To oni rozdawali karty na górskich oraz lotnych premiach. Za każdym razem świetnie spisywali się nasi reprezentanci. Obie premie górskie na Przełęczy Kowarskiej wygrał Budziński, który dzięki temu objął prowadzenie w klasyfikacji "górali". Z kolei Stosz odbił sobie pierwszy etap, gdzie nie wygrał ani jednej z lotnych premii, i meldował się jako pierwszy na premiach w Czarnym Borze i Kamiennej Górze.
Brytyjczyk chciał wszystkim uciec. Nic z tego
Niestety nasz reprezentant miał również pecha, ponieważ na 90 km do mety pękła mu jedna z opon i zamiast dalej uciekać, został dogoniony przez peleton. Zostali Gamper, Budziński oraz Walker, którzy trzymali się bardzo dzielnie. Na 21 km do mety na samodzielny atak zdecydował się Walker. Brytyjczyk w imponującym stylu uciekł pozostałej dwójce. Polak wraz z Austriakiem w końcu zostali pochłonięci przez peleton, a Walker na 13 km do końca miał prawie 1,5 minuty przewagi nad resztą stawki.
Brytyjczyk bardzo chciał zbudować zapas, który pozwoli mu dojechać do mety na pierwszej lokacie. Plan się jednak nie powiódł. Na ok. 5 kilometrów przed finiszem peleton w końcu go dopadł. Zanosiło się na to, iż będzie tak jak dzień wcześniej, czyli losy etapu rozstrzygną się w dużym peletonie na ostatnich metrach. W nim byli Michał Kwiatkowski oraz Rafał Majka.
Atak Majki na ostatnich metrach nie dał efektu. Francuz górą w Karpaczu
Długo prowadził Michał Kwiatkowski, który zjechał jednak na kilkaset metrów przed metą i oddał prowadzenie Rafałowi Majce. Polak walczył z całych sił, by obronić pierwsze miejsce. Niestety na ostatnich metrach nie wytrzymał. Ostatecznie etap zwyciężył Francuz Paul Lapreira, który został nowym liderem wyścigu. Majka skończył na 10. miejscu i na takowym jest też w "generalce". Dobrą wieścią dla Polaków jest także to, iż Tomasz Budziński został nowym oficjalnym liderem klasyfikacji górskiej.