Majchrzak nie odpuścił po wpadce Sinnera. Tak teraz mówi o sprawie Świątek

3 tygodni temu
Zdjęcie: Reuters, Polsat Sport


- Są bardzo duże różnice w samym poprowadzeniu naszych spraw. Mimo iż obroniłem się, udowodniłem wszystko na tej samej zasadzie. Dlatego tamta sprawa bardzo mocno mnie zabolała - mówi Sport.pl o przypadku Jannika Sinnera Kamil Majchrzak. Po nieświadomym przyjęciu zanieczyszczonego suplementu pauzował 13 miesięcy. Zapytaliśmy go też, co sądzi o sprawie Igi Świątek, którą po nieświadomym przyjęciu zanieczyszczonego leku zawieszono na miesiąc.
Sprawy uniewinnionego Jannika Sinnera i zawieszonej na miesiąc Igi Świątek - lidera i wiceliderki światowych rankingów - sprawiły, iż w tenisie nie tylko zacięte mecze wywoływały wielkie emocje. Między innymi u zawodników, którzy również mieli pozytywny wynik testu na doping po nieświadomym przyjęciu zakazanej substancji, ale zostali potraktowani znacznie surowiej niż Włoch i Polka. Po tym, jak wyszła na jaw sprawa Sinnera, Kamil Majchrzak zamieścił mocny wpis w mediach społecznościowych. Po informacji dotyczącej Świątek nie publikował nic. Czy żałuje tamtego postu? Co myśli o sprawie Świątek? Między innymi te pytała zadało mu Sport.pl.


REKLAMA


Zobacz wideo Iga Świątek: To był dla mnie ogromny cios


Majchrzak zdruzgotany i zszokowany. "Miałem poczucie, iż powinienem zabrać głos"
- Dotarły do mnie najnowsze wieści z tenisowego świata. Są dla mnie szokujące i wyjątkowo dotkliwe. Nie zagłębiałem się w szczegóły dla własnego zdrowia i komfortu psychicznego, jednak fakt, iż ja przez większość czasu trwania mojej sprawy choćby nie mogłem postawić nogi na nieprywatnym korcie, a wychodzi na to, iż inni mogą normalnie grać i spełniać marzenia w tej samej sytuacji, nie daje mi spokoju. Jestem zdruzgotany i zszokowany. Może nie mam racji. Poza tym kogo obchodzi to, co ja myślę, chłopak spoza czołówki - to fragment sierpniowego wpisu Majchrzaka.
Zamieścił go tuż po tym, jak okazało się, iż Sinner miał w marcu dwa pozytywne wyniki testów na doping, ale nie nałożono na niego dyskwalifikacji, bo stwierdzono "brak winy lub zaniedbania". Zdobywca dwóch tytułów wielkoszlemowych przekonywał, iż zakazany clostebol trafił do jego organizmu przez kontakt "skóra do skóry". Maść zawierającą tę substancję stosował na skaleczony palec jego fizjoterapeuta, który potem go masował. W międzyczasie nie mógł grać zaledwie kilka dni - błyskawicznie dwukrotnie uznano jego apelacje dotyczące tymczasowego zawieszenia, które nakładane jest automatycznie po pozytywnym wyniku testu.


Majchrzak na decyzję Międzynarodowej Agencji ds. Integralności Tenisa (ITIA) czekał siedem miesięcy i w tym czasie nie mógł grać, a finalnie - choć udowodnił, iż zakazane substancje znalazły się w jego organizmie w sposób niecelowy i nieświadomy - zawieszono go na ponad rok. Do rywalizacji wrócił w styczniu, wcześniej zaś z powodu długiej przerwy wypadł z rankingu ATP. Po powrocie radził sobie bardzo dobrze i gwałtownie poprawiał notowania. Dzięki temu w sierpniu mógł przystąpić do kwalifikacji US Open, co było jednym z jego celów na początku sezonu. To właśnie wtedy, tuż przed pierwszym meczem, dotarła do niego wiadomość dotycząca Sinnera.
- Czułem ogromną ekscytację udziałem w tych eliminacjach. Tak naprawdę sam ten turniej, przebywanie tam, było dla mnie taką wisienką na torcie. Dla mnie - zawodnika, który był już 75. na świecie, a w US Open dotarł do trzeciej rundy - oczywiście same eliminacje nie są szczytem marzeń. Ale biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, z którymi borykałem się w ubiegłym roku, i zbudowanie od zera w ciągu kilku miesięcy rankingu pozwalającego na występ w Nowym Jorku, naprawdę uważałem to za duży sukces i podsumowanie tego, co osiągnąłem do tamtego momentu. Wiadomość dotycząca Jannika storpedowała to wszystko - wspomina w rozmowie ze Sport.pl 28-latek.


Dodaje, iż wróciły do niego emocje, z którymi borykał się przez cały okres swojej sprawy. Pierwszy mecz kwalifikacji miał grać po południu, a rano zalała go fala wiadomości dotyczących Sinnera.
- Nagle telefon oszalał. Wszyscy pytali, czy widziałem, czy czytałem. Dużo się działo, chciałem się odciąć od tego wszystkiego, nie zagłębiałem się w to dalej. Zamieściłem wpis w mediach społecznościowych, bo miałem poczucie, iż powinienem zabrać głos. Spotkało mnie to samo, ale są bardzo duże różnice w samym poprowadzeniu naszych spraw. Mimo iż się obroniłem, udowodniłem wszystko na tej samej zasadzie. Dlatego tamta sprawa mnie bardzo mocno zabolała. Do tego była w wyjątkowo niefortunnym dla mnie momencie. Zamiast się cieszyć grą, zacząłem się stresować i o tym myśleć - tłumaczy w tej chwili 120. tenisista świata.
Bez rozdrapywania ran. "Wierzę, iż Iga jest niewinna, a reszty..."
W czwartek opublikowano raport dotyczący Świątek. W połowie sierpnia pobrano od niej próbkę moczu w ramach kontroli antydopingowej, a miesiąc później okazało się, iż wykryto w niej śladową ilość zakazanej trimetazydyny. ITIA uznała przedstawione przez triumfatorkę pięciu tytułów wielkoszlemowych dowody potwierdzające, iż zażyła zanieczyszczoną tabletkę z melatoniną. Zawieszono ją na miesiąc (większość kary już odbyła w ramach tymczasowego zawieszenia nałożonego we wrześniu, dyskwalifikacja zakończy się 4 grudnia), stwierdziwszy "brak wyraźnej winy lub zaniedbania". Co na to Majchrzak?
- Jak mówiłem, generalnie nie zgłębiałem mocniej tematu Jannika i tak samo nie zamierzam zagłębiać się w sprawę Igi. Mam swoje życie, swoją historię. Wiem, ile walczyłem i ile wciąż walczę, by to zostawić za sobą. Nie zamierzam rozdrapywać ran. Wierzę, iż Iga jest niewinna, a reszty nie chcę komentować - podkreśla.


Chęć uniknięcia powrotu do trudnych emocji jest zrozumiała. Ale bardziej dogłębna analiza spraw Sinnera i Świątek mogłaby też być szansą na odkrycie przyczyny innego potraktowania przez ITIA dwójki topowych graczy, co wytyka w ostatnich dniach wielu zawodników spoza czołówki. Majchrzaka to jednak nie przekonuje.


- Może by tak było, ale nie zamierzam zostawiać tu otwartych drzwi. Wkładam duży wysiłek w to, by przepracować całą tę sprawę, zostawić ją już za sobą. Wydaje mi się, iż ten sezon pokazał, iż bardzo dobrze sobie z tym radzę. Nie tylko jako sportowiec, tenisista, ale także - co w sumie choćby ważniejsze - jako człowiek. Z tym nastawieniem czuję się bardziej komfortowo i tak zamierzam do tego podejść - zaznacza.
Czy chęć odcięcia się oznacza, iż żałuje teraz sierpniowego postu dotyczącego Sinnera? Polak odpowiada bez cienia wahania. - Nie, nie, nie. W ogóle.
Pytam jeszcze, czy brak komentarza w mediach społecznościowych po wiadomości dotyczącej sprawy Świątek ma związek z tym, iż zna ją lepiej niż Włocha. Wtedy stwierdza, iż to najprawdopodobniej dwie różne sprawy.


- Ale, jak już mówiłem, nie chcę tego komentować, a Iga została oficjalnie oczyszczona z zarzutów - kwituje Majchrzak.
Idź do oryginalnego materiału