Maja Włoszczowska ratuje rodzinny biznes w Jeleniej Górze. "Mamy 160 pracowników"

2 dni temu
Zdjęcie: screen: https://www.facebook.com/photo/?fbid=1053261953145069&set=a.296548478816424 | Fot. Marek Podmokły / Agencja Wyborcza.pl


Jelenia Góra jest jednym z miast w południowo-zachodniej Polsce, które zostało dotknięte przez powódź wywołaną niżem genueńskim. Sytuacja jest dramatyczna, o czym przekonała się m.in. Maja Włoszczowska, która prowadzi w Jeleniej Górze rodzinny biznes związany z produkcją odzieży sportowej. - To będzie oznaczało milionowe straty. Rozpoczynamy walkę o to, by firma mogła funkcjonować w przyszłości - opowiada polska olimpijka.
Niż genueński przyniósł ze sobą burze i ulewy nad południowo-zachodnią częścią Polski. Powodzie niszczą okoliczne tereny, a ludzie tracą dobytek swojego życia. Kłodzko, Nysa czy Jelenia Góra zostały zalane w weekend. Polski rząd zdecydował się wprowadzić stan klęski żywiołowej na obszarze części województw dolnośląskiego, śląskiego oraz opolskiego. W 20-tysięcznym Prudniku zalany został nowo budowany stadion za łącznie 29 mln złotych. Żywioł dotknął też inne kraje, m.in. Austrię i Czechy.


REKLAMA


Zobacz wideo Szeremeta zdobyła srebrny medal na IO. "Walczyłam o marzenia"


Czytaj także:


Ona jest wielka! Jest medal dla Polski w kolarstwie szosowym


Powódź miała też spory wpływ na biznes Mai Włoszczowskiej. To była kolarka górska, która zdobyła dwa srebrne medale igrzysk olimpijskich (Pekin 2008, Rio de Janeiro 2016) w cross-country, a także była wielokrotną medalistką mistrzostw świata i Europy w kolarstwie górskim, także w sztafecie. Powódź może sprawić, iż Włoszczowska straci dorobek życia.
Rodzinny dramat Mai Włoszczowskiej po powodzi. "Milionowe straty"
Włoszczowska rozmawiała z portalem WP SportoweFakty, w którym opowiedziała o dramatycznej sytuacji w Jeleniej Górze. Ze względu na powódź sklep Mai z odzieżą sportową został zamknięty. - Musieliśmy zamknąć sklep i szwalnię, bo wszyscy pracownicy w tej chwili ratują naszą fabrykę. Przestój w produkcji będzie gigantyczny, ale teraz najważniejsze jest to, by uratować sprzęt. Rocznie produkujemy kilkaset tysięcy strojów sportowych. Mamy klientów w Polsce, ale przede wszystkim za granicą. Rozpoczynamy walkę o to, by firma mogła funkcjonować w przyszłości - powiedziała.


Czytaj także:


Niewiadoma i Pikulik w potrzasku. Polski milioner wpłacił 100 tys. złotych


- W hali produkcyjnej woda sięga powyżej kolan, a znajdują się tam wszystkie najważniejsze maszyny. Mamy 160 pracowników, którzy utrzymują się z pracy w naszej fabryce. Walczymy więc o uratowanie firmy, ale i utrzymanie miejsc pracy i źródła utrzymania dla naszych pracowników. To będzie oznaczało milionowe straty. Ale to choćby nie o straty chodzi. Takich maszyn nie da się od ręki kupić, więc nie będziemy w stanie ruszyć z produkcją przez kilka miesięcy. Inna sprawa, iż w ostatnim momencie udało się uratować najważniejsze dla istnienia firmy serwery - dodała była kolarka.
Na razie nie wiadomo, czy rodzinny biznes uda się uratować. w tej chwili Włoszczowskiej nie ma fizycznie na miejscu w Jeleniej Górze. - Dojadę na miejsce jutro i mam nadzieję, iż będę mogła pomóc już w sprzątaniu po powodzi. Na miejscu cały czas jest moja najbliższa rodzina. Firma w przyszłym roku ma obchodzić 20-lecie istnienia i jeszcze nigdy nie przeżywała aż tak złych chwil. W tym czasie wielokrotnie byliśmy sponsorem PZKol, w tej chwili jesteśmy partnerem Tour de Pologne. Na szczęście ostatnie prognozy są takie, iż wody już raczej nie będzie przybywało - wyjaśnia Włoszczowska.
Idź do oryginalnego materiału