Magiera ogłosił to po porażce. "Z jakiej racji?"

3 godzin temu
Zdjęcie: fot. screen https://www.youtube.com/watch?v=qwR7CXdFL7I


W maju Śląsk Wrocław walczył o mistrzostwo Polski, a dziś szoruje dno tabeli. W niedzielne popołudnie przegrał w Poznaniu z Lechem (0:1) i to oznacza, iż do następnej kolejki przystąpi jako najgorszy zespół w lidze - jedyny, który nie wygrał jeszcze meczu. Jacek Magiera świadom jest wyzwania, jakie czeka na jego piłkarzy. Na pomeczowej konferencji odniósł się także do innych spraw. Wystosował specjalny apel do... organizatora rozgrywek.
Gol Filipa Szymczaka dał Lechowi Poznań kolejne bezcenne trzy punkty i sprawił, iż piłkarze ze stolicy Wielkopolski pewnym krokiem kroczą od zwycięstwa do zwycięstwa. Przewodzą ligowej tabeli i znajdują się na zupełnie innym biegunie niż zawodnicy Śląska Wrocław. Wicemistrzowie Polski jako jedyna drużyna w lidze jeszcze nie wygrali.

REKLAMA







Zobacz wideo Robert Lewandowski i Sebastian Mila znów razem w akcji! Ależ sceneria



Magiera zabrał głos. Zwrócił się do Ekstraklasy
Zespół, który wiosną walczył o mistrzostwo Polski i ostatecznie zajął drugie miejsce za plecami Jagiellonii, jest już przeszłością. Nie ma w nim Erika Exposito, odszedł Patrick Olsen, a w ostatnich dniach pożegnano się z Matiasem Nahuelem Leivą. Kręgosłup drużyny został złamany, a drużyna rodzi się na nowo. - Jak sobie policzymy, to w tej szatni siedzi 14 nowych ludzi. To jest ponad połowa całej kadry. Żeby poznać każdego z nich nie wystarczą tydzień, dwa tygodnie, miesiąc. To muszą być porażki, zwycięstwa, momenty, które pokazują to, jak ci zawodnicy funkcjonują w określonych warunkach - mówił Jacek Magiera w rozmowie ze Sport.pl
Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, iż dziś w Śląsku brakuje piłkarza mogącego być punktem odniesienia dla reszty. Kogoś, kto weźmie grę na siebie w momencie, kiedy zespołowi nie idzie. Kimś takim próbuje być Petr Schwarz - Czech jest jednym z niewielu piłkarzy utrzymujących od początku rozgrywek dobrą i równą formę.






Czytaj także:


Polski klub zadziwiał. Dziś spadł na dno. "Porusza się bzdurne tematy"



To jednak stanowczo za mało jeżeli chce się myśleć o punktowaniu w lidze. Jacek Magiera stara się nie tracić rezonu i wobec trudnej sytuacji zwraca uwagę na kontekst całej sytuacji, w jakiej znalazł się Śląsk.
- Jak wyglądały mecze, w których traciliśmy punkty? Mamy jedno spotkanie zaległe. To wszystko ma wpływ na postrzeganie tego, jak wygląda w tej chwili nasza sytuacja. Patrzenie tylko w tabelę zamyka ludziom szansę na zastanowienie się, dlaczego tak jest. Nie robię z tego żadnej tragedii. Wiem, jak pracujemy - to słowa szkoleniowca ze wspomnianego wyżej wywiadu ze Sport.pl.









Czytaj także:


Papszun mógł się złapać za głowę. Absolutna demolka w meczu Rakowa!



Od tego czasu wrocławianie rozegrali jedno spotkanie, a kolejne zostało przełożone - tym razem z powodu powodzi, która nawiedziła południowo-zachodnią Polskę. To oznacza, iż Śląsk zamyka ligową tabelę, ale ma na koncie dwa zaległe mecze - oba to domowe starcia - z Radomiakiem Radom i Stalą Mielec. Oba zespoły ostatnio wygrały swoje spotkania i trudno dziś przypisywać WKS-owi z urzędu punkty.
Magiera na pomeczowej konferencji (zapis dostępny na YouTube'owym kanale klubu - przyp. red) w Poznaniu nie zamierzał jednak uciekać od tematu odrabiania tych starć. Terminarz jest napięty, ale szkoleniowiec wierzy w szybkie nadrobienie zaległości. - Chciałbym, żeby były rozegrane jak najszybciej. Nie wiem, dlaczego nie możemy grać meczów we wtorek, środę, czwartek. Ktoś mówi, iż to przez Ligę Mistrzów, natomiast cała Europa gra. Hiszpanie grają w środę, czwartek i nikomu nie przeszkadza Liga Mistrzów. W Czechach grają - nikomu nie przeszkadza Liga Mistrzów - rozpoczął swoją wypowiedź.
Trener Śląska ma obawy. Wie, iż mniejsza liczba spotkań to automatycznie mniejsza liczba możliwych do uzyskania punktów, a w konsekwencji brak możliwości wydostania się ze strefy spadkowej. - Nie chciałbym doprowadzić do sytuacji, iż na te dwa zaległe mecze będziemy czekać do grudnia. Patrząc na tabelę dzisiaj - gdzie mamy dwa mecze zaległe - oczy będą boleć. Każdy będzie na podstawie tego ile Śląsk ma punktów oceniał drużynę, a nie na podstawie tego ile rozegrał meczów. To na pewno jest trudne - dodał Magiera.
47-latek przywołał okoliczności, w których spotkania zostały przełożone. Podkreślił, iż za drugim razem zaważyły czynniki zewnętrzne. - Jeden mecz, który przełożyliśmy - mieliśmy do tego prawo. Polski Związek Piłki Nożnej, a adekwatnie Ekstraklasa, daje możliwość przełożenia meczu drużynom grającym w europejskich pucharach, żeby przygotować się do meczów europejskich. Drugi termin, jaki musieliśmy przełożyć - sprawa wyższa. Nie mamy wpływu na powódź - przyznał.



Kiedy więc WKS może odrobić zaległości? Jagiellonia Białystok w najbliższą środę, nie grając jeszcze w Pucharze Polski, zagra zaległe spotkanie z Motorem Lublin. Śląsk nie wykorzysta okna krajowego pucharu na grę ze Stalą lub Radomiakiem. Obie te drużyny już uczestniczą bowiem w Pucharze Polski. W kolejnej rundzie PP wrocławianie już zagrają. Niewykluczone więc, iż zarówno ich mecz ze Stalą jak i Radomiakiem będzie musiał zostać rozegrany w tygodniu.
Jacek Magiera zwrócił się choćby z apelem do organizatora rozgrywek. Nie chce, by mecze dogrywano już po zakończeniu tegorocznego grania, którego finisz zaplanowano na 7 grudnia.
- Nie wyobrażam sobie, iż gramy 14 i 17 grudnia takie spotkania, bo to nie jest sportowa rywalizacja, to nie jest fair walka. Według mnie trzeba to zamknąć w październiku i wtedy wszystko wróci do normalności. Apeluję o to, aby Ekstraklasa coś z tym zrobiła, bo tak jak powiedziałem - Europa gra, a my? Z jakiej racji nie możemy grać? - skwitował.
Śląsk Wrocław w pierwszych siedmiu rozegranych meczach tego sezonu zanotował cztery remisy i przegrał trzy mecze. Z dorobkiem czterech oczek i ani jednej wygranej zamyka stawkę. Pierwszej wiktorii poszuka 28 września w Lublinie, gdzie zmierzy się z Motorem.
Idź do oryginalnego materiału