

Michał Listkiewicz, który jako prezes PZPN podjął decyzję o zatrudnieniu Leo Beenhakkera w roli trenera reprezentacji Polski, ze smutkiem przyjął widomość o śmierci Holendra. „Leo należy do grona najlepszych selekcjonerów w historii naszego futbolu, jak Górski, Piechniczek czy Nawałka” – podkreślił. Holenderskiego trenera pożegnał we wpisie w mediach społecznościowych również Robert Lewandowski. Wszystkie spotkania rozgrywanej od piątku do poniedziałku 28. kolejki piłkarskiej ekstraklasy zostaną poprzedzone minutą ciszy – ogłosiła z kolei spółka prowadząca rozgrywki.
CZYTAJ WIĘCEJ: Tragiczna wiadomość z Holandii! Zmarł Leo Beenhakker. Były selekcjoner reprezentacji Polski odszedł w wieku 82 lat
„Leo dokonał przełomu w polskim futbolu”
Holender pracę z biało-czerwonymi rozpoczął latem 2006 roku, po niedanych mistrzostwach świata w Niemczech, gdzie prowadził drużynę Trynidadu i Tobago. Listkiewicz w rozmowie z PAP przypomniał, iż już podczas tego turnieju, namówiony przez doradców, przeprowadził pierwszą rozmowę o przejęciu kadry w kawiarni w Hamburgu.
Od pierwszego kontaktu byłem pod wrażeniem jego klasy i charyzmy. Od razu wiedziałem, iż mam do czynienia z wybitnym trenerem. Mimo iż polskie środowisko szkoleniowe nie było przekonane do jego osoby, zdecydowałem się go zatrudnić. To była wielka sprawa. Leo dokonał przełomu w polskim futbolu, jeżeli chodzi o podejście do rywalizacji z najlepszymi. Powtarzał zawodnikom, iż mogą grać na równi z Brazylijczykami czy Anglikami, muszą tylko w to uwierzyć. Odkrył dla reprezentacji wielu piłkarzy, którzy chyba choćby nie myśleli, iż mogą wspiąć się na taki poziom, jak choćby Grzegorz Bronowicki czy Paweł Golański
— powiedział PAP Listkiewicz.
Były prezes PZPN zwrócił także uwagę na fakt, iż Holender od początku zakładał, iż jego sztab tworzyć będą głównie polscy trenerzy, gdyż chciał po sobie zostawić następców, aby jego idee były kontynuowane.
Do tego grona można zaliczyć Dariusza Dziekanowskiego, Rafała Ulatowskiego, Bogusława Kaczmarka, Andrzeja Dawidziuka, Rafała Ulatowskiego, Radosława Mroczkowskiego, Jana Urbana i przede wszystkim Adama Nawałkę, który potem doprowadził reprezentację do największego sukcesu w tym wieku
— podkreślił.
Listkiewicz przypomniał też historię świadczącą o klasie i skromności Beenhakkera.
W 2007 roku byliśmy razem w Montrealu na meczu reprezentacji Polski z Brazylią podczas mistrzostw świata drużyn do lat 19. Nasi sensacyjnie wygrali 1:0 po golu Grzegorza Krychowiaka. Po spotkaniu wszyscy dziennikarze rzucili się do Leo z prośbą o komentarz, a on odparł, iż to nie jest jego sukces, a na wywiady, pochwały i gratulacje zasłużył Michał Globisz, który przygotował i poprowadził ten drużynę
— opowiedział.
Były arbiter i działacz charakteryzując Beenhakkera zwrócił uwagę, iż zawsze zachowywał się z klasą.
Zawsze się elegancko ubierał, bo twierdził, iż trener to zawód publiczny i nie może na mecze zakładać dresu czy t-shirtu. Może sprawiał wrażenie wyniosłego i oschłego, ale miał świetne poczucie humoru. Nie chciał robić nikomu trudności, choć lubił pożartować z innych. Był bardzo szarmancki wobec kobiet, taki trochę staroświecki, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Nie widziałem go chyba nigdy wzburzonego. Gdy go wspominam, to przed oczami staje mi obraz człowieka, który siedzi w hotelowej kawiarni z cygarem, kieliszkiem whisky, zatopionego w myślach o zbliżającym się meczu
— opisał.
Według Listkiewicza pracę Beenhakkera w Polsce można podzielić na dwa etapy. Ten pierwszy związany z eliminacjami do mistrzostw Europy w 2008 roku był znakomity i dał kibicom najlepszy – jego zdaniem – mecz reprezentacji w tym wieku – wygrany na Stadionie Śląskim w Chorzowie z Portugalią 2:1 po dwóch golach Euzebiusza Smolarka.
Potem ten jego zapał do pracy u nas osłabł. Bardzo bolały go ataki ze strony części polskich trenerów. Wypominano mu to zdanie o „wychodzeniu z drewnianych chatek”, które padło przecież w zupełnie innym kontekście
— zwrócił uwagę.
Listkiewicz przyznał, iż w ostatnich latach Beenhakker żył w osamotnieniu, przestał chodzić na mecze i stało się to po nagłej śmierci Włodzimierza Smolarka, z którym był zaprzyjaźniony.
Miałem z nim kontakt, składaliśmy sobie życzenia świąteczne. Powtarzał, iż gdy będę w Rotterdamie, to jego drzwi stoją zawsze otworem. Miałem informacje o Leo od Jana de Zeeuwa, który był jego prawą ręką w Polsce. Wiadomości te były coraz gorsze, ale nie takie, aby spodziewać się, iż już teraz odejdzie na zawsze
— zakończył Listkiewicz.
„Spoczywaj w pokoju Trenerze”
„Dziękuję za szansę spełnienia marzeń o grze w reprezentacji Polski” – w ten sposób zmarłego w czwartek w wieku 82 lat trenera Leo Bennhakkera pożegnał Robert Lewandowski. Obecny kapitan kadry u Holendra debiutował w drużynie narodowej.
„Spoczywaj w pokoju Trenerze” – zaczął wpis na platformie X piłkarz Barcelony.
36-letni w tej chwili Lewandowski zadebiutował w reprezentacji Polski 10 września 2008 roku w spotkaniu eliminacji mistrzostw świata z San Marino. Beenhakker wpuścił go wówczas na boisko w 59. minucie, a osiem minut później młody napastnik – co interesujące z numerem 13, a nie „dziewiątką”, z którą zwykle gra – cieszył się z pierwszego trafienia w narodowych barwach, ustalając wynik na 2:0.
Przez ponad 16 lat od debiutu „Lewy” w zespole narodowym rozegrał 157 meczów i uzyskał 85 goli. Rekordzista w obu statystykach przygodę z kadrą zaczął pod wodzą Holendra, który prowadził biało-czerwonych w latach 2006-09.
Beenhakker był jednym z 10 selekcjonerów, pod wodzą których wystąpił w reprezentacji Lewandowski.
Minuta ciszy
Wszystkie spotkania rozrgrywanej od piątku do poniedziałku 28. kolejki piłkarskiej ekstraklasy zostaną poprzedzone minutą ciszy – ogłosiła spółka prowadząca rozgrywki.
Z wielkim żalem żegnamy Leo Beenhakkera, selekcjonera reprezentacji Polski w latach 2006-2009. Za jego kadencji Polska wywalczyła po raz 1. w historii awans na Mistrzostwa Europy. Wszystkie mecze 28. kolejki PKO BP Ekstraklasy zostaną poprzedzone minutą ciszy
— zakomunikowała w mediach społecznościowych Ekstraklasa SA.
kk/PAP