
Krzysztof Lijewski, drugi trener Industrii: – Można powiedzieć, iż wygraliśmy to spotkanie spokojnie, aczkolwiek tak do końca nie było, bo przez lwią część meczu nie mogliśmy odskoczyć na więcej niż cztery, pięć bramek. A to z uwagi na to, iż te dobre akcje przeplataliśmy troszeczkę gorszymi i było widać duże zmęczenie chłopaków po wyczerpującym fizycznie Superpucharze. Jesteśmy jeszcze w trakcie okresu przygotowawczego, dlatego graliśmy falami. Tym bardziej iż Piotr Wyszomirski w pierwszej połowie był bardzo dobrze dysponowany, odbił kilka piłek z rzędu. Pokazał też, iż jest to jeden z lepszych bramkarzy w naszej lidze.
W drugiej połowie sytuacja tak naprawdę nie zmieniła się i wyglądała podobnie. Mieliśmy sześć bramek przewagi. Kontrolowaliśmy sytuację, natomiast brakowało takiej kropki nad „i”, wykończenia oraz dobicia przeciwnika. Była ku temu okazja, a niestety własne, niewymuszone błędy sprawiały, iż nas to deprymowało, a gospodarze nie mieli nic do stracenia, więc pchali każdą piłkę do przodu. Natomiast w samej końcówce włączyliśmy kolejny bieg, rzuciliśmy kilka bramek z rzędu, dlatego wynik końcowy jest dla nas dobry.
Cieszymy się, iż wygraliśmy. Zawodnicy, którzy grali mniej w Superpucharze – jak Szymon Sićko, Hassan Kaddah, Bekir Cordalija, Łukasz Rogulski czy Marcel Latosiński – dostali swoje minuty i każdy dał tyle, ile miał w płucach.
- INDUSTRIA KIELCE
- Krzysztof Lijewski
- MKS Kalisz