Lider Ekstraklasy totalnie zdeklasowany. Zaczęło się już w 4. miucie

1 godzina temu
- Nie przyjechaliśmy na pierwszą połowę - w ten sposób Rafał Janicki wypowiedział się w przerwie meczu między Radomiakiem Radom a Górnikiem Zabrze. Słowa kapitana Górnika pasowały jednak w kontekście całego spotkania. Lider Ekstraklasy nie miał żadnych argumentów w rywalizacji z zespołem Goncalo Feio i przegrał aż 0:4. Przynajmniej na kilkanaście godzin Radomiak melduje się w "strefie europejskich pucharów".
To była czwarta minuta spotkaniu w Radomiu. Rafał Wolski zagrał piłkę prostopadłą do Capity na połowie Górnika Zabrze. Skrzydłowy Radomiaka znalazł się w polu karnym rywala, oszukał Kryspina Szcześniaka balansem ciała, uderzył z lewej nogi i dał prowadzenie gospodarzom. W ten sposób zespół Goncalo Feio rozpoczął rywalizację z aktualnym liderem Ekstraklasy.

REKLAMA







Zobacz wideo Paweł Wilkowicz o powrocie Goncalo Feio: Wielu się przy nim poparzyło











"Nie przyjechaliśmy na pierwszą połowę". Tak Radomiak zdominował Górnika
Radomiak miał inicjatywę po swojej stronie od samego początku spotkania. Bardzo gwałtownie gospodarze objęli prowadzenie i cały czas szukali drugiego gola. W piątej minucie Filip Majchrowicz złapał piłkę w ręce po strzale Ousmane Sowa sprzed pola karnego Radomiaka. To była jedna z niewielu okazji Górnika w pierwszej połowie.
Zie Ouattara uderzył płasko sprzed pola karnego Górnika, natomiast to była łatwizna dla Marcela Łubika. Wcześniej Kryspin Szcześniak zablokował ciałem piłkę po strzale Wolskiego. Był też zablokowany strzał Mauridesa.


W 29. minucie kibice Radomiaka ucieszyli się po raz drugi. Wolski zagrał piłkę głową i w ten sposób przedłużył zagranie w kierunku Mauridesa. W tej sytuacji ogromnego pecha miał Szcześniak, bo umieścił piłkę we własnej bramce. Na szczęście dla obrońcy Górnika system VAR zauważył, iż wcześniej był "stempel" Mauridesa na nodze Szcześniaka. To trafienie nie zostało więc uznane.
Sześć minut później Radomiak wygrywał już 2:0. Roberto Alves uderzył sprzed pola karnego Górnika. Łubik odbił lekko piłkę przed siebie, a z tego od razu skorzystał Ouattara, który wcześniej przejął piłkę od rywala przy środku boiska.









Górnik miał jeszcze pojedyncze okazje pod koniec pierwszej połowy. Dwa niecelne strzały sprzed pola karnego oddał Patrik Hellebrand, a Erik Janza przestrzelił z rzutu wolnego. - Nie przyjechaliśmy na pierwszą połowę - wypalił wprost Rafał Janicki w przerwie.
Zabójcza kontra Radomiaka. Dotkliwa porażka lidera Ekstraklasy
W 49. minucie Łubik mógł popełnić kolejny poważny błąd. Wtedy bramkarz Górnika próbował przyjąć piłkę, ale ta podskoczyła nad jego nogą, więc zrobiło się gorąco niedaleko linii bramkowej. Ostatecznie nie skończyło się golem na 0:3. Wydawało się, iż Górnik jest coraz bliżej gola kontaktowego, co zwiększyłoby emocje w tym meczu.
Zobacz też: Kosztował Widzew dwa miliony euro. Oto co zrobił w 54. minucie
W 55. minucie Radomiak wyprowadził zabójczy kontratak. Capita zagrał prostopadłą piłkę w kierunku Mauridesa, a napastnik Radomiaka poczekał do samego końca i przelobował Łubika. Górnik w tym meczu praktycznie nie istniał, a Radomiak cały czas chodził na wysokich obrotach, co doceniali kibice w Radomiu.



Sześć minut po golu Mauridesa Radomiak trafil po raz czwarty. Tym razem w głównej roli wystąpił Alves, który miał sporo miejsca w polu karnym Górnika, przyjął piłkę, poczekał na ruch Janzy i strzelił gola na 4:0. Kilkadziesiąt sekund później Alves mógł mieć dublet, ale wyraźnie przestrzelił. Ostatecznie Górnik nie był w stanie strzelić gola honorowego w tym spotkaniu. Radomiak szukał jeszcze piątego gola, choćby przez próbę Abdoula Tapsoby, ale nie zwiększył swojego prowadzenia.






Dzięki zwycięstwu 4:0 u siebie, Radomiak awansował na czwarte miejsce z 25 punktami i, przynajmniej na kilkanaście godzin, znalazł się w strefie pucharowej. Górnik pozostaje liderem Ekstraklasy z 30 punktami, ale może zrównać się punktami z Jagiellonią Białystok, o ile ta pokona Zagłębie Lubin w niedzielę.
Najnowszy Magazyn.Sport.pl już jest! Polscy skoczkowie zaczynają sezon olimpijski, a eksperci Sport.pl opisują różne konteksty nadchodzącej rywalizacji. Pogłębione analizy, komentarze, historie i kapitalne wywiady przeczytasz >> TU
Idź do oryginalnego materiału