Lewandowski w sądzie. Zeznawał przez ponad 5 godzin

3 dni temu
Zdjęcie: Robert Lewandowski, fot. Marcin Obara/PAP


Dokładnie pięć godzin i piętnaście minut trwała w środę w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia rozprawa w trybie niejawnym dotycząca sporu między byłym kapitanem piłkarskiej reprezentacji Polski Robertem Lewandowskim a jego byłym menedżerem Cezarym Kucharskim.


Jako pierwszy w sądzie stawił się Lewandowski wraz ze swoimi przedstawicielami prawnymi i ochroną. Był już na 20 minut przed terminem wyznaczonym przez sędziego. Kucharski wraz ze swoją ekipą prawników pojawił się na kilka minut przed 10. Obaj panowie nie przywitali się, weszli na salę rozpraw osobo.

Piłkarz nie rozmawiał z dziennikarzami

Spodziewając się dużego zainteresowania mediów sąd wyłączył z użytkowania fragment drugiego piętra, gdzie jest sala 242. Przy obu wejściach na korytarz tam prowadzący ustawiono barierki, wejścia pilnowali funkcjonariusze policji sądowej. Pod salę rozpraw wpuszczono tylko Lewandowskiego i Kucharskiego z ich obrońcami. Obaj mieli po kilku przedstawicieli prawnych.

Przez ponad pięć godzin w sądzie było kilka ekip telewizyjnych i grupa dziennikarzy, którzy czekali na zakończenie posiedzenia. Tym najbardziej wytrwałym nie udało się jednak zdobyć żadnej wypowiedzi Lewandowskiego. Po zakończeniu rozprawy piłkarz Barcelony nie odpowiedział na żadne pytanie, wsiadł w otoczeniu prawników do windy i zjechał na parking. Tam wsiadł do samochodu i odjechał.

🆕🧑‍⚖️Robert Lewandowski na rozprawę w sądzie z Cezarym Kucharskim przybył długo przed czasem. Korytarz przed salą po jego stronie był odcięty dla mediów. Były kapitan raczej uśmiechnięty. pic.twitter.com/aDvMcW2eKO

— Kacper Sosnowski (@Kacpo24) June 11, 2025

Szantaż i nagrania

Prokuratura Regionalna w Warszawie akt oskarżenia przeciwko byłemu menedżerowi Lewandowskiego skierowała do sądu w maju 2022 roku. Według ustaleń śledczych od września 2019 roku do września 2020 roku kilkukrotnie groził on swojemu byłemu klientowi, iż rozpowszechni informacje dotyczące "rzekomych nieprawidłowości w rozliczeniach podatkowych należącej do pokrzywdzonego spółki prawa handlowego".

"Kierując groźbę podejrzany zapowiadał spowodowanie postępowania karnego i rozgłoszenie wiadomości uwłaczającej czci pokrzywdzonego oraz jego żony, sugerując jednocześnie, iż zachowa w tajemnicy opisane powyżej okoliczności w przypadku zapłaty przez pokrzywdzonego piłkarza kwoty 20 milionów euro" - przekazała wtedy Prokuratura Regionalna w Warszawie.

28 maja sąd odsłuchał nagrania spotkań stron sporu, które wykonał Lewandowski. Mają one być dowodem w sprawie karnej, w której Lewandowski jest oskarżycielem posiłkowym. Sąd musi ustalić, czy piłkarz był przez Kucharskiego rzeczywiście szantażowany.

Z treści nagrań wynika, iż Kucharski kilka razy wspominał o 20 mln euro jako kwocie, za którą jest w stanie "ponieść ryzyko". Miał sugerować, iż to cena za spokój jego oraz jego żony i zarzuca mu niepłacenie podatków zarówno w Polsce, jak i w Niemczech.

Odsłuchane przez sąd dwa tygodnie temu zapisy nagrań rozmów były poddane badaniom fonoskopijnym, aby ustalić, czy są autentyczne. Biegły z Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu nie wykrył żadnych ingerencji. "Jak wynika z opinii biegłego, nie ustalono występowania w dowodowych nagraniach żadnych śladów montażu" - poinformowała wtedy prokuratura.

W czwartek 12 czerwca jest wyznaczony kolejny termin. Początek posiedzenia sądu godz. 10.

PAP

Idź do oryginalnego materiału