Przez długi czas konflikt Ter Stegena z Barceloną przypominał jedynie wymianę złośliwości dzięki mediów. Klub dawał jasno do zrozumienia, iż chciałby się Niemca pozbyć, zaś ten jak mantrę powtarzał, iż nie ma zamiaru nigdzie iść. Z kolei gdy doznał urazu pleców, a Katalończycy liczyli na co najmniej cztery miesiące przerwy (wówczas można wykorzystać 80 proc. jego zarobków do rejestracji innych pikarzy), Niemiec publicznie ogłosił, iż będzie pauzował trzy miesiące. Gdy z kolei Ter Stegen odmówił podpisania raportu medycznego dla władz La Liga (według którego miał pauzować dłużej), klub wściekł się nie na żarty i odebrał mu opaskę kapitana.
REKLAMA
Zobacz wideo Polscy siatkarze wrócili do kraju po zwycięstwie w Lidze Narodów!
Ter Stegen antagonistą? Nie do końca
Wielu kibiców nie ma wątpliwości, iż "tym złym" w całej sytuacji jest humorzasty i przesadnie pewny siebie Ter Stegen. Jednak Emilio Perez de Rozas z dziennika "El Periodico" podkreśla, iż Niemiec owszem jest problemem, ale nie największym. Największym jest zarząd FC Barcelony, który sam doprowadził do tego, iż musi kogoś wręcz wyrzucać z klubu, by móc zarejestrować innych. Zresztą w katalońskim klubie dość nachalne wypychanie kogoś nie jest niczym nowym.
- Laporta i jego ekipa ochoczo zapominają o rzeczach oraz ludziach, którzy ich nie interesują. To samo co Ter Stegen mógł zrobić choćby Frenkie De Jong, którego też chcieli swego czasu sprzedać. Raphinha rok temu mówił swojej żonie, iż czy im się to podoba, czy nie, on tu zostaje i osiągnie tu sukces. Podobne rzeczy przechodził, nomen omen, nowy kapitan Ronald Araujo, którego na sprzedaż wystawiano już jakieś 1200 razy - czytamy.
Hiszpański dziennikarz ostrzega Lewandowskiego i resztę
Zdaniem Hiszpana odebranie Ter Stegenowi opaski i próba zamknięcia mu ust, to poważny sygnał ostrzegawczy dla reszty liderów drużyny. W tym dla Roberta Lewandowskiego. - Odebrali Ter Stegenowi w trybie natychmiastowym, by reszta nie zdążyła choćby nic powiedzieć. Czy Lewandowski, Kounde, Pedri lub Raphinha naprawdę nie zamierzają zabrać głosu? Na pewno powinni. Bo jeżeli klub podniósł rękę na Ter Stegena, kapitana, który w klubie jest od 11 lat, to mogą jutro zrobić to samo z każdym innym - pisze Perez de Rosas.
- Ter Stegena nie można winić za to, iż klub nie jest w stanie zarejestrować nowych graczy. Za to, co się w tej chwili dzieje i reszta drużyny to wie. Za to alkad (hiszpański odpowiednik burmistrza/prezydenta miasta przyp. red.) Jaume Collboni jeszcze nie wie, iż oprócz tego, iż już władze Barcelony winią go za opóźnienia z Camp Nou, to jeszcze któregoś dnia zostanie obwołany winnym tego, iż klub nie może rejestrować nowych graczy. Przekonacie się - podsumowuje hiszpański dziennikarz.