Prezydent Realu potrafił śpiewać: „Kto nie skacze, jest Polakiem!”. „Polacos” to w Madrycie pogardliwe określenie na Katalończyków. W Barcelonie się tego nie wstydzą. Oswoili bycie Polakami. Ripostują więc: „Lepiej być Polacos niż hiszpańskim psem”. I uwielbiają Roberta Lewandowskiego, Jana Pawła II, Wojciecha Szczęsnego, Sławomira Mrożka, Ryszarda Kapuścińskiego, Krystiana Lupę czy Tadeusza Kantora. Do wyrażania tej miłości nie potrzebują choćby wiedzieć, gdzie Polska dokładnie leży na mapie Europy.