Lewandowski i Złota Piłka. To już nigdy miało się nie wydarzyć. A jednak

1 tydzień temu
Zdjęcie: TVP screen


W 2020 r., gdy "France Football" odwołało plebiscyt, wydawało się, iż szansa na Złotą Piłkę dla Roberta Lewandowskiego bezpowrotnie prysnęła. Ale dziś - akurat w dniu wielkiej gali, świeżo po dwóch golach strzelonych Realowi Madryt i przy fruwającej Barcelonie - ta wizja, choć wciąż szalona, jest ciut bardziej realistyczna. A na pewno piękna i romantyczna.
Te pytania miały już nie paść. Było, minęło. Robert Lewandowski nie dostał Złotej Piłki w 2020 roku, gdy zapracował na nią zwycięstwem w Lidze Mistrzów i pobiciem strzeleckich rekordów, bo "France Football" już na początku pandemii koronawirusa spisało sezon na straty i odwołało plebiscyt. Nie dostał jej też rok później, gdy jeszcze tliła się nadzieja, iż może ktoś zechce mu zrekompensować stratę, wykorzystując przy okazji fakt, iż i tak nie ma oczywistego faworyta. Skończył jednak za Leo Messim i musiały mu wystarczyć wycedzone przez Argentyńczyka słowa uznania, gdy ze środka sceny mówił prosto do niego. Później przybywało mu lat, jego forma słabła, a na wielkie sceny wkroczyli zawodnicy urodzeni na przełomie wieków. Temat naturalnie umarł.


REKLAMA


Zobacz wideo Robert Lewandowski czy Kylian Mbappe? Madryt zdecydował. Ale akcja


W to, iż jeszcze do niego wrócimy, nie tyle nikt nie wierzył, co choćby się nad tym nie zastanawiał. W tym roku Lewandowskiego w ogóle nie będzie w sali Theatre du Chatelet, bo po przeciętnym sezonie nie znalazł się na liście nominowanych. Według przecieków w pierwszej trójce powinni znaleźć się Rodri z Manchesteru City, Vinicius Jr z Realu Madryt i jego klubowy kolega - Jude Bellingham. I może fakt, iż Polak dopiero co dwóch z nich zepchnął w cień w El Clasico, a Hiszpan przez kontuzję straci niemal cały sezon, zaczął projektować w naszych głowach wizję, w której za rok, w tym samym miejscu, Lewandowski znów zasiądzie w pierwszym rzędzie.
To wizja wciąż szalona, przez cały czas odległa, obwarowana dziesiątkami zastrzeżeń. Ale samo to, iż się pojawiła, a kibice zaczęli przewidywać, co będzie za rok i dyskutują, co musiałby się stać, by Lewandowski miał szanse na zwycięstwo, pokazuje, jak spektakularnie się odrodził.


Złota Piłka dla Lewandowskiego - czy to w ogóle możliwe?
Przecież rozmyślanie nad przyszłością Lewandowskiego przez ostatnie kilkanaście miesięcy prowadziło do rozważań o jego emeryturze. Nie padały pytania o Złotą Piłkę, a raczej o to, ile jeszcze w ogóle będzie grał w piłkę, kiedy pożegna się z reprezentacją, kiedy odejdzie z Barcelony, czy będzie ona jego ostatnim klubem, a jeżeli nie, to po czyich śladach ruszy w dalej - Cristiano Ronaldo do Arabii Saudyjskiej czy Leo Messiego do Stanów Zjednoczonych? choćby dwa miesiące temu, jeszcze przed rozpoczęciem sezonu, nikt się nie zastanawiał, czy może on potoczyć się tak dobrze, iż z powrotem wepchnie Lewandowskiego do grona najlepszych piłkarzy na świecie. Wątpliwości dotyczyły nie tylko jego formy, ale też kondycji - boiskowej i księgowej - całej Barcelony. To Real Madryt, który dopiero co zdobył mistrzostwo Hiszpanii i Ligę Mistrzów, dokładał do swojego składu Kyliana Mbappe. Barcelona w tym czasie oddawała Ilkaya Gundogana, walczyła o zarejestrowanie Daniego Olmo, którego przyjście wcale nie wypełniało najbardziej widocznych dziur w składzie i oddawała drużynę w ręce Hansiego Flicka, mającego za sobą nieudaną selekcjonerską przygodę.
113 dni, które zmieniły pytania o Lewandowskiego
To wszystko, co wydarzyło się później - w ostatnich 113 dniach, od momentu zatrudnienia Flicka - nie mieści się w głowie. Niemiec błyskawicznie zmienił styl gry całego zespołu i dziś ma już sześć punktów przewagi nad Realem Madryt, a w zreformowanej Lidze Mistrzów po dwóch zwycięstwach jest już blisko fazy pucharowej. Każdy piłkarz Barcelony - młody, stary, podstawowy i rezerwowy - jest dziś lepszy niż był w poprzednim sezonie. Ale przemianę bodaj najwyraźniej widać właśnie po Lewandowskim, który już ma 17 goli w 14 meczach we wszystkich rozgrywkach i jest najlepszym strzelcem w Europie. W poprzednim sezonie 17. gola strzelił dopiero w połowie lutego. Miniony tydzień przybił pieczątkę pod tymi wszystkimi wnioskami. Po zdemolowaniu Bayernu Monachium i Realu Madryt (4:1 i 4:0, z trzema golami Polaka), zniknęło jedno z ostatnich "ale", bo ofiarami zespołu Flicka przestali być wyłącznie ligowi przeciętniacy i słabeusze.


Robert Lewandowski - nałogowy rozbijacz sufitów
Żaden zespół w Europie nie wygląda dziś tak kwitnąco, jak Barcelona, która tym samym wyrasta na jednego z faworytów Ligi Mistrzów. Żaden zawodnik z czołowych lig nie zdobywa z kolei tylu bramek, co Lewandowski, a to pozwala wrócić do pytań, które miały już nigdy nie paść. A co, gdyby Barcelona przefrunęła również przez kolejne miesiące? A co, gdyby Lewandowski wciąż trafiał tak regularnie i zwiększał przewagę nad Mbappe i Viniciusem? A co, gdyby jego gole pchały zespół w stronę trofeów? A co, gdyby Flick znów dał mu Ligę Mistrzów i krajowe mistrzostwo? Poza tym - w tym sezonie skupiamy się tylko na dokonaniach klubowych, bo przyszły rok pozbawiony jest międzynarodowych turniejów, które zawsze zmniejszały szanse Lewandowskiego.
Ale jak przewidzieć, co będzie w maju, skoro jeszcze dwa miesiące temu raczej nie było na świecie mądrego, który przewidziałby, iż Barcelona tak gwałtownie wygrzebie się z dołka, w którym zostawił ją Xavi Hernandez? Lewandowski od tygodni gra znakomicie, ale jak trwała okaże się ta forma? Czy 36-letnia maszyna w końcu się nie zatnie? A co, jeżeli przytrafi się kontuzja? Są też rywale - Manchester City zwykle najwyższy bieg wrzuca dopiero wiosną, a trener Realu Carlo Ancelotti w sobotę sam przypomniał, iż ostatnim razem, gdy przegrał z Barceloną 0:4, na koniec sezonu i tak cieszył się z Ligi Mistrzów oraz mistrzostwa Hiszpanii. Co najważniejsze - sama Barcelona najlepiej pokazuje, iż w futbolu niemal każda teza ma krótki termin ważności. Z reguły - choćby krótszy niż wygłaszającemu się wydaje. Poza tym nawet, jeżeli nic się nie zmieni, to ręce po Złotą Piłkę wyciągną też Raphinha i Lamine Yamal.


Mówimy więc o osiągnięciu tak gigantycznym, jak odległym. Ale też mówimy o Lewandowskim - nałogowym rozbijaczu sufitów. Złota Piłka byłaby zwieńczeniem całej jego kariery. Ostatnim skalpem. Symbolem jego długowieczności. Dowodem, iż nie ma w futbolu niczego na zawsze i niczego na pewno. Lekcją wytrwałości i cierpliwości dla wszystkich. Spełnionym marzeniem dla niego. Dumą dla nas.
Idź do oryginalnego materiału