Anna Lewandowska nie potrafi usiedzieć w miejscu i pozostaje bardzo aktywna. Nie chodzi tylko o prowadzenie biznesów, promowanie zdrowego trybu życia, ale także o podróże. zwykle towarzyszy jej najbliższa rodzina, choć już od kilku lat trenerka fitness wybiera się również na "babski wypad" z przyjaciółką Aleksandrą Dec. Panie zwiedziły m.in. Dominikanę, Bali, a w tym roku ich wybór padł na Sri Lankę. I ta egzotyczna przygoda wzbudziła spore poruszenie w mediach społecznościowych.
REKLAMA
Zobacz wideo Syn Jana Urbana skradł show! "Będę musiał się przejechać"
Znany bloger ironizuje z podróży Anny Lewandowskiej. Nagle wspomniał o jej mężu. "Pewnie przecierał oczy, jak to widział"
Lewandowska chwaliła się kolejnymi kadrami z urokliwych miejsc azjatyckiego kraju. Zrezygnowała z wielkich luksusów, starając się poznać lokalną społeczność i jej tradycje. - To jest nasza mini "Azja Express", wyprawa z plecakiem. Spakowałyśmy się w 15 kilogramów bagażu, no ja w 16 - relacjonowała już z samolotu, nie prywatnego, a dostępnego też dla innych turystów.
Nie każdemu jednak podróż Lewandowskiej przypadła do gustu. Piotr Knioła, szerzej znany publiczności jako "PigOut", dość ironicznie skomentował wypad żony piłkarza na Sri Lankę, a relację z niego nazywał "jedną z najbardziej rozkosznych relacji podróżniczych ever".
"Niby nic niezwykłego, wszak nie tylko znani ludzie jeżdżą, zwiedzają i wrzucają zdjęcia, a jednak jest tu uroczy twist, bo dziewczyny najwyraźniej naoglądały się Azji Express i uznały, iż też chcą spróbować zrobić to jak bied… tfu, normalni ludzie, czyli bez consigliere, Szerpów, kucharza, masażysty, sommeliera, stylisty, prywatnego fotografa, trenera od oddychania i pani od trzymania parasolki, żeby słońce nie raziło w oczy. Tylko one, 14-kilowe plecaki i przygoda" - zaczął Knioła na Facebooku.
Następnie bloger opisał poszczególne czynności, jakie wykonywały panie na Sri Lance, a także w drodze do miejsca docelowego. Wszystko miało wydźwięk mocno ironiczny. "Anka tak zaszalała, iż zdecydowała się na eksperyment kulinarny, daleko wychodzący poza jej percepcję. Robert pewnie przecierał oczy jak to widział, a później, jak dotarło do niego, co tu się właśnie odjeb*****y, kompulsywnie wyszeptał: 'A to oszustka matrymonialna, mi zakazuje, a sama robi. Halo Yamal? Idziesz na kebsa?' - śmiał się "PigOut", najpewniej odnosząc się do zamówienia przez Lewandowską lokalnego burgera.
Zobacz też: Nowe wieści nt. "ucieczki" Feio z Francji. Tak miał traktować piłkarzy.
"Co następne? (...) Czy świat to wytrzyma?"
To, co najpewniej znany bloger starał się zrobić, to pokazać, iż tak właśnie wyglądają podróże ludzi, których stać na wyjazd na Sri Lankę, ale nie są to koniecznie luksusowe wakacje. Nie zawsze trzeba zatrzymywać się w pięciogwiazdkowych hotelach czy jeść wykwintnych dań. Lewandowska relacjonowała to jednak w taki sposób, jakby to było coś całkowicie niezwykłego i niespotykanego. "Najbardziej lubię ten szczery szok w jej relacjach, gdy mówi 'kurde, w życiu nie uwierzycie, jakie ekstremalne warunki zaliczyłyśmy, założę się, iż nie mieliście pojęcia, iż są takie miejsca', a ty to czytasz i masz takie 'Anka, jakby ci to powiedzieć… my tak żyjemy… tzn. żylibyśmy, gdyby były promki na loty'" - ironizował. "Hostel, tuk-tuk, klapki, burger… oesu, ale ktoś tu odpina wrotki. Co następne? Kimka pod namiotem na Woodstocku i hot dog z Żabki? Czy świat to wytrzyma?" - zastanawiał się "PigOut", dywagując nad kolejnymi podróżami Lewandowskiej.
Lewandowska zakończyła już podróż po Azji. Wróciła do rodziny i pochwaliła się kadrami z mężem i córkami. W najbliższych dniach najpewniej wróci do koordynowania biznesami. Z kolei Robert skupi się na rekonwalescencji, by jak najszybciej rozpocząć sezon. Kampania La Liga w wykonaniu FC Barcelony wystartuje już w sobotę 16 sierpnia. Tego dnia Katalończycy zmierzą się z RCD Mallorca. Jest jednak małoprawdopodobne, by Lewandowski zdążył wyzdrowieć i znalazł się w składzie.