Leo, czyli jasna strona księżyca

olimpiada.interia.pl 6 dni temu

Kiedy Leo Beenhakker przyjechał do Polski (a było to prawie 20 lat temu), był trochę jak Marsjanin - kompletnie nie pasował do zastanej rzeczywistości. Dziś, gdy po jego śmierci rozmawiamy o pieczątce, którą zostawił w naszym kraju smutna, refleksja jest taka, iż jego spuścizna niestety została głównie w głowach i sercach tych, którzy mieli zaszczyt z nim pracować.


Idź do oryginalnego materiału