Legia upokorzona u siebie! Niemal cały mecz grała w dziesiątkę [WIDEO]

1 tydzień temu
Legia, wygrywając niedzielny mecz z Radomiakiem, mogła wskoczyć na podium Ekstraklasy, ale dostosowała się do pozostałych czołowych drużyn w tej kolejce. Już od 6. minuty musiała grać w osłabieniu po czerwonej kartce dla Bartosza Kapustki. Gospodarze w dziesiątkę nie potrafili, a goście długo nie chcieli wziąć sprawy w swoje ręce. Dopiero po godzinie gry ofensywni gracze z Radomia pokazali, na co ich stać, upokarzając Legię na oczach ponad 26 tysięcy kibiców na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej.
Dotychczasowe wyniki 31. kolejki Ekstraklasy sprawiły, iż niedzielne starcie w Warszawie jeszcze bardziej zyskało na znaczeniu, albowiem z ligowej czołówki tylko Śląsk wygrał swoje spotkanie. Dzięki temu Legioniści stanęli przed szansą wskoczenia na trzecie miejsce. Musieli jedynie ograć Radomiaka, który trzy ostatnie swoje mecze przegrał, przez co mocno włączył się do walki o utrzymanie.
REKLAMA






Zobacz wideo Załamany Kamil Grosicki: Przepraszam! Zawiedliśmy, ja zawiodłem



Sporo przed tym spotkaniem mówiło się o Gabrielu Kobylaku, który do Radomia jest wypożyczony właśnie z Legii, która w umowie transferowej zapisała dodatkową opłatę w przypadku gry młodego bramkarza w tym spotkaniu. - Legia ma interes w tym, by Kobylak zdobywał minuty. Nie chce mi się wierzyć, by stołeczny klub obawiał się jego gry, skoro był trzecim czy czwartym bramkarzem. Nigdy nie robiono takich przeszkód i liczę, iż ta tradycja zostanie podtrzymana - mówił szkoleniowiec Radomiaka Maciej Kędziorek na przedmeczowej konferencji prasowej. Ostatecznie Kobylak nie zagrał, a jego miejsce zajął Filip Majchrowicz. To była jedna z aż sześciu zmian Macieja Kędziorka w podstawowym składzie w porównaniu do poprzedniej kolejki.
Mocne wejście w mecz. W roli głównej sędzia Jarosław Przybył
Roszada w bramce oraz fakt, iż od Radomiaka więcej bramek w tym roku stracił jedynie ŁKS, sprawiały, iż publiczność zgromadzona na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej 3 liczyła pierwsze zwycięstwo u siebie od 17 marca.
Zaczęło się jednak fatalnie, albowiem już w szóstej minucie czerwoną kartkę po interwencji VAR ujrzał Bartosz Kapustka. Sędzia główny Jarosław Przybył po obejrzeniu powtórek na monitorze uznał, iż faul pomocnika Legii na Christosie Donisie zasługiwał na wykluczenie z dalszej gry. Grek kilka minut później musiał opuścić boisko z powodu kontuzji po tym zajściu.



To zdarzenie mocno ustawiło mecz, choć Legia mimo osłabienia wciąż miała przewagę w posiadaniu piłki. Na pierwsze dogodne sytuacje strzeleckie musieliśmy czekać do 24. minuty. Najpierw ogromny błąd Jakubika, który stracił piłkę na rzecz Guala na własnej połowie. Hiszpan dodatku ośmieszył rywala, zakładając mu siatkę, ale ostatecznie strzał został zablokowany. gwałtownie z kontrą wyszedł Radomiak! Urwał się Semedo, dograł do Wolskiego, ale uderzenie na wślizgu było niecelne. Semedo w tej sytuacji gonił Kun, który nabawił się przy sprincie kontuzji mięśniowej. Musiał zmienić go Yuri Ribeiro.



Do przerwy odnotowano raptem dwa celne strzały przy czterech żółtych kartkach i jednej czerwonej - to najlepsze podsumowanie tego "widowiska". "Żałosny Radomiak. Nie widać w ogóle tego, iż grają w przewadze - nie potrafią ani rozciągnąć rywala z piłką przy nodze, ani go nacisnąć bez niej" - napisał po pierwszych trzech kwadransach dziennikarz Marcin Borzęcki



Legia znokautowana i upokorzona po przerwie
W drugiej połowie obraz gry długo nie ulegał zmianie. Trudno było dostrzec różnicę w stanie liczebności obu drużyn, ale podopieczni Goncalo Feio mieli ogromne problemy, aby zagrozić bramce Majchrowicza. Natomiast Radomiak długo nie kwapił się, aby za wszelką cenę wykorzystać okazję i wywieźć z Warszawy trzy punkty. To się w końcu zmieniło po godzinie gry
W 66. minucie Lisandro Semedo przejął piłkę i ruszył w kierunku bramki. Defensywa Legii wydawała się dobrze ustawiona w niskim pressingu, ale gracz gości zagrał klepkę z Vagnerem. Następnie wpadł w pole karne i oddał strzał między nogami Ribeiro. Dominik Hładun pokonany Radomiak prowadził w Warszawie! "Ku**a mać! Legia grać" - rozległo się z trybun przy Łazienkowskiej.



Ale grać - i to coraz lepiej - zaczęli goście. W 73. minucie z kontrą jeszcze z własnej połowy ruszył Bruno Jordao. Rezerwowy pomocnik wpadł w pole karne i idealnie podał do Vagnera Diasa, który trafił do praktycznie pustej bramce. Było już 2:0, a sześć minut później Luka Vusković oddał strzał z dystansu. Piłka minimalnie odbiła się jeszcze od Artura Jędrzejczyka, co jednak nie powinno mieć wpływu na interwencję Dominika Hładuna. Golkiper Legii przepuścił jednak to uderzenie, a gospodarze przegrywali już 0:3...






To był nokaut, po którym gospodarze już nie wstali, a Goncalo Feio rzucił ręcznik, posyłając na murawę trzech młodych graczy. Legia praktycznie cały mecz grała w dziesiątkę, ale porażka 0:3 to upokorzenie przed własną publicznością. Po zmianie szkoleniowca ekipa z Warszawy wygrała tylko jeden z czterech spotkań. Natomiast Radomiak ucieka strefie spadkowej na sześć punktów. Wykonał bardzo istotny krok w kierunku utrzymania. Legia za tydzień przyjedzie do Poznania na hitowe stracie z Lechem. Choć, biorąc pod uwagę formę obu drużyn, będzie to hit jedynie z nazwy.
Idź do oryginalnego materiału