1,27 mld zł - to łączny przychód wszystkich klubów ekstraklasy w okresie 2024/25 - wynika z audytu finansowego firmy Grant Thornton. To kolejny wzrost, który w porównaniu do poprzednich rozgrywek wyniósł dziewięć proc.
REKLAMA
Zobacz wideo Czy sędziowie powinni być karani za złe decyzje? Kosecki: Dla nich już największą karą jest hejt w Internecie
Finansowy rozwój ekstraklasy najlepiej widać z szerszej perspektywy. Jeszcze 10 lat temu łączne przychody klubów wyniosły 500 mln zł. Od tamtej pory przychody wzrosły ponad dwukrotnie. "Dziś wynoszą około 300 mln, ale liczonych w euro" - czytamy w podsumowaniu audytu.
Jak liczone są te kwoty? Na przychody klubów składają się wpływy komercyjne (umowy ze sponsorami, sprzedaż reklam), przychody z dnia meczowego (sprzedaż biletów, karnetów, lóż oraz cateringu), wpływy ze scentralizowanych praw mediowych i marketingowych oraz przychody z transferów. - Łączne przychody były o 102 mln zł wyższe niż sezon wcześniej. Co ważne, notowane wzrosty dotyczyły wszystkich kategorii przychodowych. To pokazuje rosnącą kondycję finansową naszej ligi - skomentował prezes ekstraklasy, Marcin Animucki.
Legia wciąż liderem mimo niższego przychodu
W porównaniu do poprzedniego sezonu liderem zestawienia pozostała Legia Warszawa. Stołeczny klub wygenerował przychód w wysokości 231 mln zł, zdecydowanie wyprzedzając kolejne w rankingu: Lecha (145 mln zł), Raków (143 mln zł), Jagiellonię (129 mln zł) oraz Pogoń (78 mln zł). Przychody pierwszej piątki stanowiły ponad 57 proc. przychodów całej ligi. To wzrost o 0,5 proc. w porównaniu do poprzednich rozgrywek.
Legia wygrała też rywalizację w niemal każdej kategorii przychodowej. 85,6 mln zł warszawiacy zarobili dzięki wpływom komercyjnym, 58,5 mln zł na dniach meczowych, a 76,7 mln zł na prawach mediowych i marketingowych. To kwoty zdecydowanie wyższe od pozostałych klubów. Szczególnie istotny dla Legii był udział w Lidze Konferencji, w której drużyna Goncalo Feio dotarła aż do ćwierćfinału.
To, co może Legię martwić, to dużo niższe przychody w porównaniu do sezonu 2023/24. W poprzednich rozgrywkach warszawiacy wygenerowali przychód niższy aż o 36,16 mln zł. To największy spadek w całej lidze, choć wynikający z dwóch istotnych czynników. Po pierwsze, wynik z sezonu 23/24 był rekordowy w historii ekstraklasy. Po drugie, Legia w poprzednim sezonie nie zarobiła wiele na transferach.
Latem minionego roku stołeczny klub zarobił jedynie na oddaniu Cezarego Miszty do Rio Ave (1 mln euro, wszystkie kwoty według Transfermarkt) i Blaza Kramera do Konyasporu (700 tys. euro). Dla porównania w okresie 23/24 Legia sprzedała Ernesta Muciego (10 mln euro), Maika Nawrockiego do Celticu (5 mln), oraz Bartosza Slisza do Atlanta United (3,2 mln euro).
Według audytu finansowego Grant Thornton przychody warszawiaków z transferów spadły z 79 mln zł do zaledwie 10. W tej kategorii Legię wyprzedziły nie tylko Raków, Lech i Jagiellonia, ale też Cracovia, Śląsk i Górnik. Warszawiacy mieli też najgorszy bilans transferowy w ekstraklasie, gdyż wydali o 15,88 mln zł więcej, niż zarobili. - Wierzymy, iż ta decyzja była niezbędna, by osiągnąć nasze sportowe cele - skomentował wiceprezes ds. finansowych Legii Jarosław Jurczak.
Mimo to finansowa przewaga Legii nad resztą ligowej stawki jest ogromna. Przychody z podstawowej działalności, czyli przychody bez transferów, wyniosły przy Łazienkowskiej aż 220,8 mln złotych. To o dwa razy więcej niż druga w kolejności Jagiellonia (109 mln zł)!
Wielki wzrost Jagiellonii
Białostoczanie to klub, którego przychody rok do roku wzrosły najbardziej. w okresie 23/24 wyniosły one 60 mln zł, a w poprzednich rozgrywkach już 129 mln zł! To efekt bardzo dobrej gry w Europie i awansu aż do ćwierćfinału Ligi Konferencji.
Warto też zauważyć, iż Jagiellonia odniosła bardzo dobry wynik sportowy, mając trzeci najlepszy bilans transferowy. W nim bezkonkurencyjny był Raków, który zarobił o 65,17 mln zł więcej, niż wydał. Drugi był Lech (23,55 mln zł), a podium zamykali białostoczanie (15,02 mln zł).
Dobre zarządzanie finansami na Podlasiu widać też w kategorii wynagrodzeń. Jagiellonia wydała zaledwie 37 proc. przychodów na pensje piłkarzy, co jest najniższym wynikiem w lidze. Co ciekawe, to też spadek o siedem proc. w porównaniu do mistrzowskiego sezonu 23/24.
Najwięksi rywale białostoczan wydawali znacznie więcej: Legia 48 proc., Raków 50 proc., Lech 52 proc., a Pogoń Szczecin 55 proc. Niechlubnym rekordzistą była Puszcza Niepołomice, która na pensje zawodników przeznaczyła aż 125 proc. własnych przychodów.
Tam, gdzie Jagiellonia ma wielkie pole do poprawy, to bilans dnia meczowego. To różnica między przychodem, a kosztem organizacji meczu. Bilans Jagiellonii - głównie przez wysokie koszty organizacji dnia meczowego - wyniósł raptem 3,28 mln zł i od największych - Legii i Lecha - dzieli ją przepaść. Warszawiacy zarobili w tej kategorii 36,67 mln zł, a poznaniacy 20,56 mln zł. Ale od Jagiellonii dużo lepsi byli też Widzew Łódź (12,69 mln zł), Pogoń Szczecin (9,42 mln zł), Motor Lublin (9,30 mln zł) oraz Cracovia (4,23 mln zł).
Stabilny jak Lech Poznań
Niemal w każdej kategorii stabilne, drugie miejsce utrzymał Lech Poznań. Mimo iż w poprzednim sezonie mistrzowie Polski nie grali w europejskich pucharach, to i tak w porównaniu do rozgrywek 23/24 zarobili o 22,22 mln zł więcej.
To zasługa przede wszystkim bardzo dużego wzrostu w przychodach z praw mediowych i marketingowych. Te rok do roku wzrosły w Lechu blisko dwukrotnie z 24,4 mln zł do 42,3 mln zł! W Poznaniu wzrosły też przychody z dnia meczowego: z 27,1 mln zł do 31,6 mln zł.
Lech miał też najwyższą średnią frekwencję w lidze, która wyniosła aż 29064 kibiców na spotkanie. W tej kategorii poznaniacy wyprzedzili Legię Warszawa (24872) oraz Śląsk Wrocław (18825). Średnia frekwencja w ekstraklasie wyniosła 12668 osób, co oznacza wzrost o 365 osób w porównaniu z poprzednim rokiem.
To, co zwraca uwagę w kontekście Lecha, to też brak wzrostu budżetu na pensje. Poznaniacy, mimo iż zdobyli mistrzostwo Polski, wciąż wydawali 52 proc. przychodów. Według audytu Lech wydawał na zarobki piłkarzy 76,27 mln zł. To drugi wynik w ekstraklasie, w której najwięcej płaci Legia (109,67 mln zł). W porównaniu do sezonu 23/24 warszawiacy wydali jednak o 10 proc. przychodów więcej.
Analizując Lecha, trzeba też zwrócić uwagę na wydatki na akademię. Poznaniacy płacą na nią najwięcej w ekstraklasie (20,12 mln zł), wyprzedzając Legię (17,18 mln zł) oraz Zagłębie Lubin (13,22). Kolejne w tym zestawieniu były Raków (7,66 mln zł), Jagiellonia (5,8 mln zł) i Pogoń (5,31 mln zł).
- Warto też wspomnieć o sekcji kobiet, na którą nakłady co roku podwyższaliśmy, a ta stopniowa profesjonalizacja krok po kroku zaprowadziła do sukcesu sportowego, czyli awansu do ekstraligi. (...) Niezwykle poważnie traktujemy również inwestycje w infrastrukturę, bo tutaj chcemy robić kolejne kroki. W okresie obejmującym raport w pełni zmodernizowane zostało boisko w sąsiedztwie stadionu. (...) Powyższe przykłady są dowodem na to, iż Lech inwestuje w ten sposób w przyszłość, która dzięki występom w europejskich pucharach rysuje się jako czas nowych sukcesów - na boisku, jak i poza nim - podsumował dyrektor finansowy Lecha, Tomasz Kacprzycki.