Legia chciała przeprowadzić rekordowy transfer. Żewłakow ujawnił, o kogo chodziło i co poszło nie tak

2 godzin temu

Legia Warszawa latem przeprowadziła kilka głośnych transferów, ale jeden z najbardziej medialnych tematów ostatecznie nie został sfinalizowany. Chodzi o Ianisa Hagiego, który przez pewien czas był poważnie łączony z przenosinami na Łazienkowską. Powód, dla którego transfer nie doszedł do skutku, ujawnił Michał Żewłakow w rozmowie z „WeszłoTV”.

Reprezentant Rumunii i były zawodnik m.in. Rangersów miał być jednym z filarów ofensywy Legii w nowym sezonie. Temat jego przejścia do Warszawy przewijał się w mediach przez kilka tygodni. Jak się jednak okazuje, przeszkodą były zarówno kwestie finansowe, jak i sportowe.

– Trener mówił, iż Ianis Hagi to wielki piłkarz, ale miał swoje problemy w ostatnim czasie i nie przechodzi w tej chwili przez okres przygotowawczy – ujawnił Żewłakow. – Gdyby ten transfer był fizycznie możliwy do wykonania poprzez to, iż oczekiwania samego Hagiego byłyby niższe, to wydaje mi się, iż przez dwa miesiące byłby przygotowany i wnosiłby wartość dodaną do drużyny – dodał.

Były dyrektor sportowy Legii wyjaśnił, iż klub realnie rozważał ten ruch, ale zderzył się ze ścianą – różnica między wymaganiami Rumuna a możliwościami stołecznego klubu była zbyt duża.

– Różnica między jego oczekiwaniami a naszymi możliwościami była duża. Sam kontrakt był taki, iż Legia chyba jeszcze nigdy takiego nie oferowała nikomu. Do tego prowizje menedżerskie… Poważne pieniądze – zaznaczył.

Ostatecznie Hagi nie trafił do Legii, a warszawski klub zdecydował się na inne wzmocnienia. Do drużyny dołączyli m.in. Kamil Piątkowski oraz Kacper Urbański. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, iż ściągnięcie piłkarza o takim nazwisku i potencjale, jak Hagi, mogłoby stać się jednym z najbardziej spektakularnych ruchów transferowych ostatnich lat w Ekstraklasie.

Idź do oryginalnego materiału