W niedzielę wieczorem Michał Probierz poinformował, iż Robert Lewandowski przestaje być kapitanem reprezentacji Polski. W odpowiedzi na taką decyzję selekcjonera kadry Lewandowski ogłosił, iż zawiesza swoje występy w drużynie narodowej – do czasu, gdy Probierz jest jej trenerem.
REKLAMA
Konfliktem między Probierzem a Lewandowskim żyje cała Polska. A wszystko dzieje się przy okazji trudnego i ważnego meczu z Finlandią w Helsinkach w ramach eliminacji MŚ 2026.
Zobacz wideo Lewandowski puścił tę piosenkę na złość Probierzowi?! "Każdy ma swój gust"
Łukasz Jachimiak: Jak pan, legendarny kapitan reprezentacji Polski, a dziś kibic kadry, odnajduje się w tym ogromnym zamieszaniu?
Włodzimierz Lubański: Przede wszystkim jako kibic reprezentacji czuję, iż jest niepotrzebnie zepsuta atmosfera. To wszystko na pewno zaburza przygotowania do meczu drużynie, a nam, kibicom, odbiera całą radość. Bo trudno czuć sympatię dla zespołu narodowego. Nie ukrywajmy: to jest sprawa, która wyszła daleko poza futbol.
Chyba w mediach społecznościowych najlepiej widać ten brak sympatii do kadry, o którym pan mówi. Trudno się dziwić, skoro ta drużyna nie ma stylu ani na boisku, ani poza boiskiem.
- Tak, ludzie są tym wszystkim zmęczeni. To jest niepotrzebne zwłaszcza w momencie, w którym gramy o bardzo istotną sprawę - o udział w wielkim, światowym turnieju. Wsparcie kibica w takim momencie jest szczególnie potrzebne drużynie, a kibic po prostu chciałby móc dobrze życzyć drużynie, która się przecież nazywa Polska. Tu powinna być atmosfera wsparcia, życzenia zespołowi dobrze. A teraz się mówi o problemie, a nie o tym, jak zespół powinien się przygotować i jak powinniśmy go wesprzeć.
W konflikcie Probierz – Lewandowski pan się opowiada po którejś ze stron?
- Nie. Wszystkie kolejne wypowiedzi, wywiady, konferencje są niepotrzebne. To jest zaognianie sytuacji. Śledzę to i bardzo się dziwię. Byłem kapitanem reprezentacji przez wiele, wiele lat i o ile było jakieś niedopowiedzenie, o ile tylko były jakieś sprawy, które trzeba było załatwić, to załatwialiśmy wspólnie, bo pierwszą zasadą, jaką mieliśmy, był kontakt trenera z kapitanem. Od tego zawsze się wszystko zaczynało. Jestem zawiedziony, iż nie było bezpośredniej rozmowy i ustalenia pewnych rzeczy pomiędzy trenerem a kapitanem. Nie rozumiem też, dlaczego to się dzieje tuż przed ważnym meczem, a nie po nim.
Ze słów trenera na konferencji w Helsinkach wynikało, iż musiał tak postąpić po tym, co usłyszał w rozmowach ze swoimi współpracownikami i piłkarzami. Ale jeżeli choćby szatnia wystąpiła przeciw Lewandowskiemu pod jego nieobecność na zgrupowaniu, to chyba wszyscy uważamy, iż trener mógł obiecać szatni, iż załatwi tę sprawę po meczu z Finlandią? Wtedy mógłby się rozmówić z Lewandowskim i pozbawić go funkcji kapitana.
- Ależ oczywiście, mecz o punkty w eliminacjach MŚ to jest ważniejsza sprawa niż niedomówienia i nieporozumienia, które można, a wręcz trzeba załatwić później. To normalna sprawa, iż od czasu do czasu pojawiają się jakieś rzeczy - powiedzmy - konfliktowe. Ale normalną sprawą musi być, iż je omawiamy, iż po prostu rozmawiamy, a nie iż ktoś podejmuje decyzję, przekazuje ją i koniec. I to jeszcze w takim momencie – przecież najważniejszą sprawą w tej chwili jest takie działanie, żebyśmy przybliżyli zespół do gry w finałach mistrzostw świata. A ten konflikt nas zdecydowanie od celu oddala.
Według trenera Probierza jest odwrotnie – on podkreśla, iż zrobił tak dla dobra drużyny.
– Jestem w Belgii i choćby będąc w Belgii, widzę, jak bardzo ten konflikt pobudził całą Polskę. Oglądam wywiady, reakcje, komentarze. Niestety, naprawdę cała Polska jest tym poruszona. Absolutnie niepotrzebnie, bo dzisiaj dla reprezentacji Polski najważniejszą sprawą jest wsparcie od ludzi, a jak ma być wsparcie, skoro ta kadra jest rozbita? Bardzo wielu ludzi bardzo źle patrzy na to, co się dzieje wokół reprezentacji. Mnie jako byłego reprezentanta i kapitana reprezentacji Polski przez wiele lat najbardziej boli, iż utracona została podstawowa, najważniejsza sprawa. Kapitan i trener, a za nimi reszta drużyny, muszą wchodzić do szatni, mając wspólny cel. Przecież my reprezentujemy drużynę, która się nazywa Polska. Ta drużyna jest większa od każdego, kto w niej jest. Nie może być tak, iż ludzie odpowiedzialni za ten zespół – i mówię tu nie tylko o trenerze oraz kapitanie, ale też o Polskim Związku Piłki Nożnej – swoim postępowaniem doprowadzają do takiego kryzysu.
Trudno się nie zgodzić, iż prezes Cezary Kulesza powinien poczuwać się w tym konflikcie do jakiejś odpowiedzialności, ale patrząc na tego szefa PZPN-u, chyba trudno być zaskoczonym, iż on zamiast wejść w rolę mediatora woli się chować i wręcz uciekać przed polskimi dziennikarzami, którzy tam w Helsinkach proszą go o komentarz.
- Tak, trudno się dziwić, bo przecież jest oczywiste, iż część odpowiedzialności spada na ludzi, którzy prowadzą związek. I niech od tego nie uciekają. Ja przez wiele lat byłem w reprezentacji i wiem, jak się wszystko powinno odbywać. Wspólny cel to musi być podstawa. Dziś go nie ma, dziś każdy ma coś swojego, własnego do ugrania.
Celem nadrzędnym stało się zaspokajanie własnego ego?
– Tak. I w ten sposób razem nic się nigdy nie wygra.
Zdarza się panu oglądać memy?
- Raczej nie.
Przypomniał się taki, który dobrze oddaje sytuację przed meczem Finlandia – Polska. Na grafice widzimy z prawej strony ostro walczących polskich rycerzy, a z lewej strony stoi kilku zdziwionych Krzyżaków przerobionych na Finów i jeden z nich komentuje: "Chyba zaczęli bez nas".
- (Włodzimierz Lubański długo się śmieje) To jest właśnie ten odbiór społeczny, o którym mówiłem. Jest ogromny. Każdy szuka jakiegoś dotknięcia tego tematu, każdy jakoś to komentuje. Dzieje się coś, co reprezentacji absolutnie nie jest potrzebne.
Belgijscy dziennikarze zainteresowali się tematem i chcą, żeby pan tłumaczył, dlaczego Lewandowski najpierw przestał być kapitanem Polski, a po chwili ogłosił, iż czasowo z gry dla Polski rezygnuje?
- Krótkie wzmianki w mediach widziałem, ale o komentarze nie byłem proszony. Natomiast w Belgii przebywa bardzo dużo Polaków i gdy tylko ich spotykam, to cały czas ten temat jest poruszany. Ludzie są tym wszystkim bardzo zaniepokojeni. Jestem ciekaw, jaka będzie reakcja polskiej publiczności na stadionie w Helsinkach. Spodziewam się wszystkiego, bo ludzie są tym wszystkim zniesmaczeni.
Myślę, iż do wygwizdania reprezentacji Polski prędzej doszłoby, gdyby zagrała dziś w Warszawie, a nie w Helsinkach. Aż sobie wyobraziłem buczący Stadion Narodowy – to by było wymowne.
– Na pewno ta drużyna ma coś do odrobienia. Wyobrażam sobie, tak się domyślam, nie będąc w tym zespole, iż wielu zawodników wyjdzie na ten mecz z takim nastawieniem, iż trzeba coś u ludzi odrobić. Spodziewam się, iż piłkarze będą mocno pobudzeni, żeby dać z siebie maksimum i osiągnąć dobry wynik.
A może rację mają ci, którzy twierdzą, iż lepiej by było, gdyby Polska teraz z Finlandią przegrała i gdyby w konsekwencji trener Probierz stracił stanowisko. Tylko nie wiem, czy Lewandowski tak od razu by do kadry wrócił, bo choćby jeżeli porozumiałby się z nowym trenerem, to pozostało kwestia jego relacji z innymi piłkarzami.
- Rozumiem takie myśli, bo sytuacja jest po prostu nienormalna, więc wszyscy kombinujemy, szukając jakiegoś dobrego wyjścia. Powiedzmy to szczerze: sytuacja jest naprawdę nienormalna. I odbija się na wszystkich kibicach. Naprawdę mnóstwo ludzi jest zawiedzionych tym, co się dzieje w i wokół reprezentacji.
Wyobraźmy sobie, iż pan jest piłkarzem tej reprezentacji – miałby pan za złe Lewandowskiemu, iż zrezygnował z gry w kadrze w odpowiedzi na to, iż trener odebrał mu kapitańską opaskę? Porównywałby go pan z Jakubem Błaszczykowskim, który właśnie na rzecz Lewandowskiego opaskę stracił u Adama Nawałki, a jednak w kadrze został, nie ogłaszał, iż odchodzi i nie wróci, dopóki Nawałka będzie tę kadrę prowadził?
- Nie wiem. Kombinowanie, co by było, nie ma sensu. Jest fakt takiego konfliktu, jakiego w historii polskiego piłkarstwa jeszcze nie było. I zamiast kombinować, trzeba pomyśleć, jak z tego wyjść, żeby doprowadzić do normalności. Do sytuacji, w której za reprezentacją kraju znów będzie stał kibic. I będzie chciał, żeby zespół nazywający się Polska wygrywał.
Proszę powiedzieć, na ile – jeżeli w ogóle – rozumie pan Lewandowskiego? Na pewno w zawodnika tej klasy uderza nagła i dziwnie zakomunikowana decyzja trenera. Ale czy nie jest tak, iż Lewandowski urażone ego postawił ponad orzełka na piersi? Krótko mówiąc – czy nie oczekiwałby pan, iż Robert Lewandowski zdoła schować ego do kieszeni i mimo wszystko grać dla Polski u trenera Probierza?
– Zostawiam decyzję Robertowi, bo to jego sprawa, jego reakcje. Natomiast bardzo mnie boli, iż nie było porozumienia. Bo nigdy nie osiągnie się dobrych wyników, gdy są niedomówienia na linii sztab – zawodnicy.
A proszę sobie wyobrazić pewnie trudną czy wręcz niemożliwą sytuację. Mianowicie taką, iż trener Kazimierz Górski nagle mówi: "Włodek, zabieram ci kapitańską opaskę". Co by pan zrobił?
- Na pewno bym szczerze i długo z panem Kazimierzem porozmawiał. Tu nie powinno być miejsca na pokazywanie swojego ego, swojej ważności. Piłka nożna to sport, w którym musi być zespół. Najlepiej pełen wyjątkowych zawodników. A Robert jest zawodnikiem absolutnie wyjątkowym, najwyższej klasy. Razem z nim trener i inni zawodnicy powinni mieć wspólny cel. To powinno charakteryzować naszą reprezentację. Wielka szkoda, iż tak nie jest.