Legenda: Taki byłby wynik meczu Barcelona - Real, gdyby Szczęsny nie został wyrzucony

4 godzin temu
Zdjęcie: https://www.youtube.com/watch?v=jSYan_8W7lM / REUTERS/Stringer


FC Barcelona w niedzielę wysoko, bo aż 5:2 pokonała Real Madryt i zdobyła Superpuchar Hiszpanii. Wciąż jednak powraca temat czerwonej kartki dla Wojciecha Szczęsnego. - Kto wie, ile tych goli by jeszcze padło, gdyby Szczęsny nie został wyrzucony z boiska - zastanawiało się po spotkaniu "Mundo Deportivo". Odpowiedź na to pytanie znalazł Antonio Cassano. Były napastnik Realu wskazał zdumiewający wynik.
Wojciech Szczęsny przez cały czas jest mocno krytykowany za to, co zrobił w niedzielnym finale Superpucharu Hiszpanii. Przy stanie 5:1 dla FC Barcelony wyszedł przed pole karne i sfaulował Kyliana Mbappe. Po analizie VAR otrzymał czerwoną kartkę, a chwilę później rzut wolny wykorzystał Rodrygo. Nie ustają więc spekulacje, czy Szczęsny straci miejsce w składzie.


REKLAMA


Zobacz wideo Mateusz Bieniek po zwycięstwie Aluron CMC Warty Zawiercie z PGE Projektem Warszawa: Mega się cieszymy, ale nie odlatujemy


Cassano kompletnie odleciał. "Gdyby Szczęsny nie został wyrzucony z boiska..."
Choć Barcelona i tak wygrała 5:2, w hiszpańskiej prasie co rusz pojawiają się pretensje w kierunku Polaka. - W Dżuddzie Barcelona 12. raz zdobyła co najmniej pięć bramek w meczu z Realem, stając się zarazem pierwszą drużyną, która strzeliła mu cztery gole do przerwy. A kto wie, ile tych goli by jeszcze padło, gdyby Szczęsny nie został wyrzucony z boiska w 59. minucie - dywagowali po meczu dziennikarze "Mundo Deportivo".


Szokującą odpowiedź w tej kwestii znalazł Antonio Cassano. Były włoski napastnik wystąpił w podcaście "Viva el Futbol", gdzie postawił bardzo odważną tezę. - Gdyby Szczęsny nie został wyrzucony z boiska, mecz zakończyłby się wynikiem 10:1. Powtarzam 10:1, a nie 10:2, bo bramka dla Realu padła po faulu, za który go wyrzucili - twierdził.
Cassano zobaczył FC Barcelonę. Ależ słowa! "Doprowadza mnie do szaleństwa"
FC Barcelona po zejściu Szczęsnego musiała radzić sobie w osłabieniu i dostosować taktykę do sytuacji. Grała zdecydowanie bardziej zachowawczo, by tylko utrzymać wynik. Zdaniem Cassano w innym wypadku obraz gry by się nie zmienił. - To, co najbardziej doprowadza mnie do szaleństwa w Barcelonie, to jej styl. Dla nich zwycięstwo polega na tym, żeby ludzie zawsze dobrze się bawili. Posiadanie piłki, atakowanie… Żadna inna drużyna na świecie nie robi tego tak jak oni. Mają odważną mentalność, nie boją się - komplementował.


Na koniec pokusił się o szokujące wyznanie. Choć w okresie 2006/07 był piłkarzem Realu Madryt, zadeklarował miłość do FC Barcelony. - Zacząłem rozumieć ich filozofię, kiedy byłem w Romie i graliśmy przeciwko nim. Pokonaliśmy ich 3:0 po golach Tottiego, Montelli i Tommasiego. W rewanżu było 1:1, strzelili Kluivert i Panucci. Wtedy właśnie zakochałem się w nich. Może poświęciłbym więcej dla Barcelony... ale zgłosił się po mnie największy klub w historii - Galacticos i wcale tego nie żałuję. Ale patrząc wstecz, wiedząc, co teraz wiem, wybrałbym Barcelonę, gdybym miał taką możliwość - zdradził.
Idź do oryginalnego materiału