John Carver składem na mecz z Górnikiem Zabrze jasno ustalił priorytety. Puchar Polski to fajna sprawa, ale przede wszystkim trzeba się utrzymać w Ekstraklasie i choć Lechia gra tam całkiem przyzwoicie, minus pięć punktów niczego nie ułatwia, więc pełne skupienie potrzebne jest akurat tam. No i skoro tak, to Górnik w Pucharze gra dalej, a Lechia nie.
Zmiany u biało-zielonych szczególnie dotknęły obronę, bo z grona bramkarz-obrońcy nie utrzymał się nikt w porównaniu do meczu z Bruk-Betem. No a sami wiecie jak jest – jeżeli chodzi o tyły, to Lechia specjalnie nie ma czym rotować, więc szansę dostali Paulsen, Kłudka, Pllana, Olsson i Kałahur. Nie jest to gdańska odpowiedź na Avengersów, bardziej gdańska riposta na Zagłębie Sosnowiec pod przewodnictwem Martina Totha, więc goście mieli ułatwione zadanie.
Na przykład przy bramce na 1:0 wyszły mikre warunki Alexa Paulsena, który przy wzroście – za oficjalną stroną Lechii – 184 centymetrów, nie ma czym straszyć. Poszło dośrodkowanie do Janickiego i ten mimo regulaminowego zakazu gry rękami bez problemu poradził sobie z bramkarzem, pakując piłkę do siatki. Paulsen co prawda protestował, iż był faulowany, ale bliżej tam było do domu rodzinnego golkipera (w Nowej Zelandii) niż do przewinienia.
Lechia Gdańsk – Górnik Zabrze 1:3. Rezerwowi gospodarze nie dali rady
Bramki na 2:0 i 3:1 to z kolei „popis” zmienników w obronie. Najpierw fatalnie złamana linia spalonego, przez co Sow mógł otrzymać podanie na pusta bramkę, potem drzewa umierały stojąc, a Sow po prostu dość gwałtownie biegł i ustalił wynik spotkania.
Lechia trochę lepiej wyglądała w ofensywie, bo tam mimo rotacji wciąż była jakość, ale wystarczyło to na tylko jednego gola, kiedy nie popisał się z kolei Loska, którego uprzedził przy interwencji po rożnym Kurminowski. Cóż – jeżeli rezerwowi bramkarze chcieli udowodnić, iż wcale nie powinni być na ławce, to tym meczem niespecjalnie sobie pomogli.
Przy niekorzystnym wyniku ambicja wygrywała z Carverem i trener chciał odrobić straty choćby kosztem dogrywki, wpuszczając Bobcka, ale ten raz został zatrzymany przez Loskę i swojego gola nie upolował. Próbował też Kapić, ale znów bronili się goście, natomiast można było wysnuć wniosek, iż przy nieco poważniejszym składzie Lechia mogła tutaj coś ugrać.
Ale – jako się rzekło – nie w Pucharze Polski leży priorytet. Na poważniejszy skład przyjdzie czas w piątek, kiedy przeciwnikiem znów będzie Górnik. Pewnie wtedy dostaniemy sensowniejszą odpowiedź na pytanie: kto jest lepszy?
Lechia Gdańsk – Górnik Zabrze 1:3
-
Janicki 31′ – 0:1
-
Sow 33 – 0:2
-
Kurminowski 39′ – 1:2
-
Sow 84′
CZYTAJ WIĘCEJ:
- Raków i transfer trenera. Klauzula? Jest istotny szczegół [NEWS]
- Reguła rozchwytywany. Chcą go w trzech mocnych ligach
- Trener Widzewa chce piłkarza Szachtara. Oto szczegóły
Fot. Newspix

12 godzin temu














