Lech Poznań miał dwóch bohaterów. Tak zagrał lider Ekstraklasy

3 godzin temu
Zdjęcie: Screenshot transmisja Canal+


Lech Poznań kompletnie nie przypomina drużyny, która poprzedni sezon ekstraklasy kończyła przy drwinach kibiców. Kilka miesięcy temu fani urządzili na trybunach szyderczy festyn. Teraz mają liczne powody, by świętować. Lech po zatrudnieniu trenera Nielsa Frederiksena gra najlepszą piłkę w Polsce. W meczu z Radomiakiem jego podopieczni to potwierdzili, choć wygrali 2:1 dzięki dwóm indywidualnościom.
Kibice Lecha mogli poczuć niepokój po przegranym meczu z Motorem Lublin (1:2) na początku października. Widzieli ten scenariusz wielokrotnie. Lech rozgrywa świetny sezon, wygrywa mecz za meczem, a potem traci punkty w spotkaniach, w których jest zdecydowanym faworytem.


REKLAMA


Zobacz wideo Ewa Swoboda z wyjątkową nagrodą za pobicie halowego rekordu Polski. Otrzymała ją na gali Złote Kolce


Radomiak do przerwy nie istniał. Lech udokumentował przewagę
Spotkanie z Cracovią było więc bardzo ważnym egzaminem, który piłkarze Lecha zdali perfekcyjnie. Wygrali ten mecz 2:0, a gospodarze nie byli w stanie sprawić większego zagrożenia. O tym, iż jest to nie lada wyczyn, najlepiej świadczy sobotni mecz Cracovii, w którym Motor Lublin przegrał aż 2:6! W meczu z Radomiakiem Lech chciał potwierdzić, iż nie był to przypadek.


I robił to od pierwszej minuty. Lechici kompletnie zdominowali swojego rywala. Przyniosło to rezultat już w 17. minucie meczu. Gospodarze mieli rzut wolny z lewej strony pola karnego. Patrik Walemark podał piłkę po ziemi. Próbował ją wybić jeden z obrońców Radomiaka, ale źle trafił w futbolówkę, przez co idealnie ją wystawił Joelowi Pereirze. Portugalczyk uderzył z linii pola karnego i pokonał Macieja Kikolskiego.


W 30. minucie mogło być 2:0. Mikael Ishak dostał prostopadłe podanie od Walemarka i znalazł się w sytuacji sam na sam z golkiperem Radomiaka. Ten dobrą interwencją uratował jednak swoją drużynę od straty bramki.
Lech miał ogromną przewagę, ale brakowało mu konkretów. Na przerwę piłkarze z Poznania mogli schodzić zawiedzeni, iż wygrywają tylko 1:0. Za to zawodnicy Radomiaka nie mieli powodów do narzekań, gdy weźmie się pod uwagę, iż do przerwy nie dali rady oddać choćby jednego celnego strzału.


Lech dał się zaskoczyć. Radomiak już miał remis. Wtedy do akcji wkroczyli Pereira i Ishak
Tuż po przerwie... Radomiak strzelił gola. Goście od samego początku drugiej połowy próbowali stworzyć zagrożenie pod bramką Lecha. W 49. minucie przyniosło to konkrety. Na prawym skrzydle z obroną Lecha poradzili sobie Grzesik z Ouattarą. Iworyjczyk wbiegł w pole karne i oddał strzał po ziemi tuż przy słupku - 1:1.


Lech walczył o strzelenie zwycięskiej bramki. W 58. minucie gospodarze mieli rzut rożny. Piłka trafiła do Gholizadeha, który nie dał rady zebrać się do strzału. Irańczyk wycofał piłkę do nabiegającego Radosława Murawskiego. Uderzenie pomocnika Lecha odbiło się od obrońcy i niemal zaskoczyło Kikolskiego.
Chwilę później na prowadzenie mógł wyjść Radomiak. Grzesik zagrał piłkę do wbiegającego w pole karne Donisa, ale ten uderzył fatalnie i wciąż był remis.
I gdy już mogło się wydawać, iż Lech jest w stanie przegrać ten mecz, to świetną akcję rozegrali Joel Pereira i Mikael Ishak. Portugalczyk minął z piłką dwóch rywali i podsłał idealną piłkę do Szweda. Napastnik Lecha wykończył idealnie i strzelił ósmą bramkę w tym sezonie.


Piłkarze Radomiaka jeszcze kilkakrotnie nastraszyli swoich rywali, ale Lech już nie wypuścił wygranej z rąk. Tym samym gospodarze powiększyli przewagę nad drugim w tabeli Rakowem Częstochowa do czterech punktów.
Idź do oryginalnego materiału