
Lech Poznań latem długo szukał nowego napastnika. Ostatecznie do klubu trafił Yannick Agnero, za którego mistrz Polski zapłacił rekordowe 2,3 mln euro. Jak ujawniają kulisy, Iworyjczyk nie był pierwszym wyborem. Wcześniej na radarze znajdował się Jusef Erabi, ale negocjacje zatrzymały się na wymaganiach finansowych Hammarby.
Lech złożył konkretną ofertę za 22-letniego Szweda, który wówczas uchodził za jednego z ciekawszych młodych napastników w skandynawskiej piłce. Hammarby jednak oczekiwało około czterech milionów euro, co oznaczałoby pobicie klubowego rekordu transferowego jeszcze wyżej niż w przypadku Agnero. „Kolejorz” nie był gotów na taki krok.
Problemów z ceną nie miało natomiast Genk, które oficjalnie ogłosiło transfer 2 września. Dziś wiadomo, iż Belgowie mogą mieć poważne powody do niepokoju.
Erabi, mimo obiecującego początku i gola w debiucie, kompletnie nie może się odnaleźć w Jupiler Pro League. Jego strzelecka seria bez trafienia trwa już 11 kolejnych spotkań, a frustracja kibiców rośnie z tygodnia na tydzień. Zawodnik, który miał być inwestycją na przyszłość, na razie nie spełnia oczekiwań.
W tym samym czasie Yannick Agnero zaczyna łapać odpowiedni rytm. Po długim okresie aklimatyzacji trafił najpierw z Radomiakiem, a później w Lidze Konferencji przeciwko Lausanne-Sport. Lech liczy, iż Iworyjczyk dopiero się rozpędza.

2 tygodni temu








![Bilans na plus [FOTO]](https://swidnica24.pl/wp-content/uploads/2025/12/597304557_1165209525595746_1157337093477911572_n.jpg)






