PZPN przez cały czas nie zdecydował, gdzie reprezentacja Polski rozegra swoje domowe mecze przy okazji najbliższych eliminacji do mistrzostw świata. Choć w poniedziałek wydawało się, iż nieuchronnie czeka nas przeprowadzka ze Stadionu Narodowego na Śląski, ostatecznie związek z decyzją się wstrzymał. Prezes Cezary Kulesza w środę spotkał się władzami Stadionu Narodowego, a w czwartek zarządem Stadionu Śląskiego. Zaraz po tym PZPN wydał komunikat, iż lokalizację poznamy w przyszłym tygodniu. Skąd w ogóle całe zamieszanie? Wyjaśnił to Marek Wawrzynowski z "Przeglądu Sportowego".
REKLAMA
Zobacz wideo BKS BOSTIK ZGO Bielsko-Biała pokonał KSG Warszawę w 1/8 TAURON Pucharu Polski. Julita Piasecka: Nie bawiłyśmy się grą
Tak wyglądały negocjacje ws. Stadionu Narodowego. Zaskakujące doniesienia
Jak informował Jakub Seweryn na Sport.pl, spółka PL.2012+, będąca operatorem Stadionu Narodowego w Warszawie chciała podnieść opłaty, jakie PZPN musiałby ponieść w związku z rozgrywanymi spotkaniami. Cena pojedynczego meczu kadry na Narodowym miała wzrosnąć z 1 mln do 2,5 mln złotych. Z informacji "Przeglądu Sportowego" wynika, iż spółka zdecydowała się na taki ruch, ponieważ od lat na goszczeniu polskiej kadry ponosiła straty. Działo się tak, ponieważ wciąż obowiązywała stara umowa, podpisana 12 lat temu. Od tamtej pory zmieniły się realia, ceny poszybowały w górę, ale nikt dotąd jej nie renegocjował.
Z drugiej strony PZPN przypomina, iż to związek musi opłacić koszty ochrony. Ponadto operator stadionu czerpie zysk z lóż VIP-owskich i z cateringu. Nie mniej podniesienie stawek przez spółkę spowodowałoby, iż ceny biletów na mecze kadry - wedle ustaleń "Przeglądu Sportowego" - wzrosłyby o ok. 50 zł. Oznacza to, iż za wejście na marcowe spotkania z Litwą i Maltą trzeba by było zapłacić ok. 300 zł. Zapełnienie obiektu mogłoby zatem graniczyć z cudem.
W tej sytuacji prezes Cezary Kulesza zaczął negocjować z władzami Stadionu Śląskiego, które zaproponowały bardzo korzystną ofertę. Przedstawiciele spółki PL.2012+ mieli nic o tym nie wiedzieć, dlatego byli zaskoczeni przebiegiem sytuacji.
Co dalej z meczami reprezentacji Polski? Do gry weszli politycy
Sprawa ma także wymiar polityczny. Jak podał portal Meczyki.pl, w poniedziałek wieczorem miało dojść do spotkania ministra sportu i turystyki Sławomira Nitrasa z premierem Donaldem Tuskiem. Ci postanowili, iż mecze reprezentacji mają pozostać na Narodowym. Ewentualne przenosiny mogłoby bowiem zaszkodzić w kampanii prezydenckiej obecnemu prezydentowi Warszawy Rafałowi Trzaskowskiemu. Wtedy też zaczęły się naciski na PZPN, aby nie podpisywał umowy z zarządem Stadionu Śląskiego. Mieli się w nie zaangażować również sponsorzy. Stosowne oświadczenie miał przygotowywać Orlen, ale ostatecznie go nie wydał, po tym swoje przestawił PZPN.
Zdaniem Wawrzynowskiego naciski polityczne mogą pojawić się także w kierunku samych Ślązaków. Tym bardziej iż Wojciech Saługa, marszałek województwa śląskiego, jest byłym posłem Platformy Obywatelskiej. W Chorzowie pozostaje jednak nadzieja, iż choćby jeżeli PZPN odstąpi od wcześniejszych ustaleń, Stadion Śląski dostanie choćby część spotkań i kadra zagości na obydwu stadionach.