Kulesza dostał niewygodne pytanie o Mioduskiego. "To była moja decyzja"

5 godzin temu
- To jest nieprawda i kłóci się z zasadami logiki - grzmiał Cezary Kulesza, odpowiadając na plotki dotyczące tego, iż robi wszystko, co może, by Dariuszowi Mioduskiemu odebrano możliwość pełnienia funkcji wiceprezesa PZPN. Wyznał również, iż to nie była jego suwerenna decyzja, by po raz drugi wystawiać do głosowania dotychczasowych wiceprezesów.
Cezary Kulesza został w poniedziałek wybrany prezesem PZPN na drugą kadencję. Ostatecznie poparło go 98 osób, siedem było przeciwnych, a 11 wstrzymało się od głosu. Mimo to nie może być zadowolony, gdyż wskazani przez niego wiceprezesi: Maciej Mateńko, Mieczysław Golba oraz Henryk Kula nie otrzymali mandatów do pełnienia dotychczasowych funkcji. Cała trójka przepadła w aż dwóch głosowaniach. Sport.pl informował, iż na miejscu zapanował wówczas "gigantyczny szok".


REKLAMA


Zobacz wideo "Dostaję po plecach, bo ludzie wiedzą, jak mam na nazwisko"


Kulesza zareagował na wyniki wyborów. I powiedział, jakie ma relacje z Dariuszem Mioduskim
- Pierwsze rekomendacje były wyrazem docenienia moich współpracowników. Byłem zadowolony z tego, jak wywiązywali się z obowiązków w pierwszej kadencji - powiedział prezes Kulesza. Na miejsce dotychczasowych wiceprezesów powołani zostali kolejno: Sławomir Kopczewski, Dariusz Mioduski oraz Adam Kaźmierczak.
"Przegląd Sportowy Onet" zapytał zatem działacza: dlaczego aż tak upierał się przy poprzednich działaczach i nie chciał zmian? Jak się okazuje, to nie była jego suwerenna decyzja. - Pojawiła się prośba ze strony prezesów wojewódzkich, żeby jeszcze raz spróbować i poddać ich pod głosowanie. Procedura tego nie zabrania. W niektórych przypadkach zabrakło kilka głosów. Skoro mnie o to poproszono, to tak zrobiłem - wyjaśnił.


Serwis TVP Sport poinformował za to, iż Kulesza zachowuje się jak "desperat", gdyż nie chce Mioduskiego na stanowisku wiceprezesa. Rzekomo ma osobiście dzwonić do tzw. "baronów" i przekonywać, iż będzie to niezgodne z zapisami ustawy o sporcie. "Chwyta się brzytwy" - czytamy. Co na to sam zainteresowany?
- To jest nieprawda i kłóci się z zasadami logiki. Najpierw wskazuję go jako kandydata na wiceprezesa, a po trzech dniach zmieniam zdanie? Gdybym go nie widział w roli wiceprezesa, to bym go nie powoływał. Nie wiem, skąd biorą się informacje, iż teraz kwestionuję jego wybór. To jest medialne napuszczanie jednej osoby na drugą. Jednoznacznie i tak stanowczo, jak tylko potrafię, dementuję plotki, iż miałbym działać przeciwko prezesowi Mioduskiemu - wyznał.


Kulesza przyznał, iż ma bardzo dobre relacje z właścicielem Legii. - Znamy się dobrych kilka lat, dłużej niż dziesięć, i nigdy się nie poróżniliśmy. Wiadomo, pojawiały się jakieś różnice zdań, ale to naturalne i zawsze rozmawialiśmy, by znaleźć porozumienie. (...) To była moja decyzja, by wybrać go na wiceprezesa, a sala to zaakceptowała. Dlatego zarzuty, iż teraz działam przeciwko niemu, są absurdalne. Uważam, iż prezes Mioduski posiada kompetencje idealnie skrojone pod pełnienie tej funkcji - podsumował.
Idź do oryginalnego materiału