Kubica i Fuji – były piękne i nieco gorsze momenty

3 godzin temu



Historia startów Roberta Kubicy na torze Fuji jest dość bogata i nie brakuje w niej momentów chwały, ale też błędów. Zobaczcie!

Rok 2007

Grand Prix Japonii Formuły 1 w 2007 roku odbywało się na torze Fuji i był to jeden z najciekawszych wyścigów tamtego sezonu.

Na jego początku padał deszcz i kierowcy bardzo długo musieli jechać za samochodem bezpieczeństwa. Robert startował z 9. miejsca po karze dla Rosberga. Gdy po wznowieniu rywalizacji kierowcy Ferrari zjechali do boksów, Robert był 7. Potem stracił w walce 2 miejsca, ale wtedy zaczął się jego marsz w górę. Dzięki wyprzedzaniu kierowców i zjazdom rywali do boksów, Kubica był 3., prezentując znakomite tempo. Niestety, potem uwikłał się w bardzo ostry pojedynek z Lewisem Hamiltonem w wyniku którego obaj zawodnicy znaleźli się na poboczu. Kubica wrócił do rywalizacji i zaczął znowu wyprzedzać, ale wtedy dowiedział się, iż dostał karę przejazdu przez boksy za starcie z Hamiltonem. Oceńcie to sami:

Ostatecznie Kubica ukończył wyścig na 7. miejscu po fenomenalnej walce z Felipe Massą. Dysponujący znacznie szybszym autem Brazylijczyk wcale nie miał łatwego zadania wyprzedzając Roberta. Spójrzcie na tę piękną walkę:



Rok 2008

To również był rok toru Fuji w F1. Robert ponownie pokazał się ze świetnej strony, zaliczając jeden z najbardziej efektownych startów w historii swoich występów w F1. Kubica awansował z 6. na 1. pozycję i był liderem wyścigu aż do pierwszej wizyty w boksie na 18. kółku. Wtedy to wyprzedził go Alonso do którego bolidu wlano mniej paliwa. Kubica utrzymywał świetne tempo, będąc wolniejszym jedynie od Alonso, który jechał lepszym bolidem. Poniżej możecie zobaczyć skrót tego wyścigu:

Robert dojechał na 2. miejscu i zachował szanse na zdobycie tytułu mistrzowskiego.

2022

Robert Kubica wrócił na Fuji w okresie 2022 w Długodystansowych Mistrzostwach Świata. Wraz z Louisem Deletrazem i Lorenzo Colombo Robert zajął 6. miejsce na tym torzem notując jeden z gorszych wyników w okresie w aucie kategorii LMP2.


2023

W tym samym aucie, ale zespołu WRT oraz z Rui Andrade zamiast Colombo, Robert wrócił na Fuji rok później i tym razem sięgnął po wygraną, odnosząc drugie zwycięstwo w sezonie. To był milowy krok do zapewnienia sobie przez Polaka, Szwajcara i Angolczyka pucharu LMP2 w okresie 2023 WEC.

2024

W ubiegłym roku Robert przyjechał na Fuji jako kierowca Ferrari 499P ekipy AF Corse #83. W kwalifikacjach Robert wywalczył 13. miejsce.

“W sobotę trafiliśmy na niefortunny komplet opon w kwalifikacjach. Od razu na okrążeniu wyjazdowym poczułem, iż mam mniej przyczepności niż miałem w piątek. W sobotę rano testowaliśmy coś, to nie zadziałało i wróciliśmy do tego, co działało dobrze w piątek na nowych oponach. Już na okrążeniu wyjazdowym w kwalifikacjach zgłosiłem, iż mam dużo mniejszą przyczepność i nie da się tego wytłumaczyć ustawieniami” – mówi Polak w rozmowie z Motowizją.

Również on zaczynał wyścig dla swojej ekipy u niestety nie był to start udany.


“Startując z tyłu nie mieliśmy łatwego zadania w niedzielę. W pierwszym zakręcie wyścigu pojechałem dobrze, ale w trzecim Lamborghini przede mną straciło przyczepność i musiałem pojechać szeroko. Straciłem tam parę pozycji” – dodał Kubica.

Potem, na początku drugiego okrążenia, Kubicy przydarzył się rzadki, ale bardzo kosztowny błąd. Po zblokowaniu kół uderzył w Porsche przed sobą, tworząc efekt domina. Na poboczu wylądowały 4 auta.

“To znacznie utrudniło nam znacznie wyścig i wyeliminowało nas z walki. Wyglądało to zaskakująco. Oczywiście błędy się zdarzają, ale kiedy naciskałem na pedał hamulca to nie spodziewałem się takiego zwrotu akcji. Wydarzyło się to, co wszyscy widzieli. Po 20 metrach hamowania zablokowałem koła i niestety byłem tylko pasażerem” – wyjaśniał Kubica.

A closer look at THAT incident on Turn 1. 😳

Watch live on https://t.co/IPZa0nvsLu. #WEC #6HFuji pic.twitter.com/yOpEWDXIO9

— FIA World Endurance Championship (@FIAWEC) September 15, 2024

“To nie powinno się zdarzyć, ale się zdarzyło. Nigdzie nie próbowałem się wciskać, a sam moment, w którym zblokowałem koła był niefortunny i zaskakujący. Konsekwencje były spore. Od tego momentu jechało się inaczej. Oglądało się to słabo. Zapłaciliśmy wysoką cenę za to, co się wydarzyło. Oczywiście gdybym mógł cofnąć czas to bym cofnął. Nie było tam złej decyzji, ale być może zmieniłbym wykonanie. Sytuacja była zaskakująca, tym bardziej, iż blokowanie kół jest rzadkie w naszym aucie” – dodał Robert.

Po tej przygodzie auto było uszkodzone i trzeba było je naprawić. Do tego doszła kara stop and go 30 sekund i ostatecznie AF Corse #83 dojechało na ostatnim, 12. miejscu z okrążeniem straty do rywali.



Idź do oryginalnego materiału