Wojciech Szczęsny czerwoną kartką w finale Superpucharu Hiszpanii mocno skomplikował sobie życie. Gdyby nie ona, prawdopodobnie w środę rozegrałby czwarte spotkanie w barwach FC Barcelony. Ta podejmie u siebie Real Betis w 1/8 finału Pucharu Króla. Polaka w bramce jednak nie zobaczymy, bo jest zawieszony. Trwa także dyskusja, co będzie później. Jan Tomaszewski twierdzi nawet, iż Szczęsnego w składzie Barcelony już nie zobaczymy. Do tematu odniósł się także Wojciech Kowalczyk.
REKLAMA
Zobacz wideo Polscy hokeiści z drugą porażką na uniwersjadzie. Trener Grzegorz Klich: Zbieraliśmy skład, żebyśmy mogli wystartować
Kowalczyk zaskoczył ws. Szczęsnego. "Nie ma co się czepiać"
Były napastnik Betisu ma zupełnie inne spojrzenie. Według niego błąd w meczu z Realem Madryt (5:2) nie będzie miał większych konsekwencji. - Czerwona kartka Wojtka nie ma znaczenia, spóźnił się z interwencją, ale na wynik to nie wpłynęło. Drużyna wracała do Hiszpanii na wesoło. Bronił dobrze, choć może przy golu Mbappe za gwałtownie wybrał róg, rzucił się w lewo, odsłaniając całą bramkę. Ale nie ma co się czepiać. Grał pewnie i był chwalony - tłumaczył w wywiadzie dla TVP Sport.
Czy zatem Szczęsnego zobaczymy jeszcze w koszulce FC Barcelony? - Wydaje mi się, iż po pauzie za czerwoną kartkę w Superpucharze będzie nie do dotknięcia w Pucharze Króla. W Hiszpanii zawsze w tych rozgrywkach bronił drugi bramkarz. Nie sądzę, by doszło do odstępstwa, więc życzę Wojtkowi i Barcelonie, by najbliższy finał krajowego pucharu odbył się również z ich udziałem - dodał.
Szczęsny czy Pena? Kowalczyk wydał wyrok. "Na razie taka jest hierarchia"
Gdyby rzeczywiście tak miało być, to Szczęsny powinien trzymać kciuki za... Inakiego Penę. Na co dzień obaj rywalizują o miejsce w składzie, ale tym razem m.in. od postawy Hiszpana w meczu z Betisem będzie zależeć, czy FC Barcelona awansuje do ćwierćfinału Pucharu Króla. W innych rozgrywkach Szczęsny szans może już nie dostać.
Taki scenariusz zakłada również Kowalczyk. - W lidze i Lidze Mistrzów powinien grać Pena. Ale nie dlatego, iż Wojtek coś zawalił. Po prostu na razie taka jest hierarchia wśród bramkarzy. Ale do końca sezonu jeszcze wiele meczów i wszystko się może zdarzyć - zakończył.