Koszmar Świątek na Roland Garros. Słynny piłkarz dołożył jej problemów

2 godzin temu
Iga Świątek zwykle nie sprawdza przed turniejem swojej drabinki, a w przypadku tegorocznego Roland Garros wręcz nie powinna. By się nie podłamać. Los zdecydowanie nie był łaskawy dla broniącej tytułu polskiej tenisistki, która walczy o uporanie się z kryzysem. jeżeli nie zrobi tego szybko, to może nie dotrwać choćby do drugiego tygodnia wielkoszlemowego turnieju w Paryżu.
jeżeli wśród kibiców Igi Świątek są fani piłki nożnej, to od czwartku raczej nie będą oni pałać sympatią do Ousmane Dembele. Utytułowany napastnik reprezentacji Francji i Paris Saint-Germain był honorowym gościem podczas czwartkowego losowania drabinki Roland Garros i brał udział w wyłanianiu układu gier w singlu kobiet. I można powiedzieć, iż broniącej tytułu Polce dołożył kłopotu.


REKLAMA


Zobacz wideo Jakub Kosecki o kryzysie psychicznym Igi Świątek: Ta sytuacja weszła jej mocno do głowy


Świątek cofnęła się o cztery lata. Polka musi się śpieszyć
Wiadomo było, iż na paryskiej "mączce", na której wygrywała już cztery razy, Polka czuje się świetnie. Wiadomo też jednak było, iż tak naprawdę w tej chwili żadna drabinka nie zapewni poczucia, iż prawie 24-letnia tenisistka ma naprawdę duże szanse na sięgnięcie za nieco ponad dwa tygodnie po piąty tytuł. Ale ta, którą ma, zdecydowanie jej tego nie ułatwia.
- Nie sądzę, by można było Igę określić jako główną faworytkę. Oczywiście, zawsze trzeba ją brać pod uwagę, ponieważ jest mistrzynią, wygrała tam wiele razy i na tamtejszych kortach czuje się najlepiej, ale musi wejść na inny poziom, by zwyciężyć - zastrzegła ostatnio Chris Evert.
Legenda tenisa uznała jednak, iż Polka ma szanse odbudować swoją grę w pierwszym tygodniu rywalizacji. Tyle iż wtedy jeszcze nie wiedziała, jak gwałtownie byłej liderce światowego rankingu przyjdzie się zmierzyć z wymagającymi przeciwniczkami.
Po raz pierwszy od czterech lat Świątek nie jest najwyżej rozstawiona w Paryżu. W edycji z 2021 roku była turniejową "ósemką" i odpadła w ćwierćfinale, ulegając w dwóch setach niżej notowanej Greczynce Marii Sakkari (17.). Miała wtedy zaledwie 20 lat i broniła tytułu po sensacyjnym zwycięstwie w poprzedniej edycji. Teraz jest w zupełnie innym miejscu kariery, mając za sobą kilka lat na tenisowym szczycie. Ale oba te występy łączy jedno - wielka presja.


Cztery lata temu Świątek czuła w Paryżu, iż musi udowodnić, iż nie przez przypadek wygrała poprzednią edycję. Teraz wszyscy będą obserwować, czy upora się na ulubionych kortach z kryzysem, który trwa od wielu miesięcy. I to właśnie w efekcie tego kryzysu - a zwłaszcza niedawnej przegranej w trzeciej rundzie w Rymie - w poniedziałek spadła z drugiego na piąte miejsce w światowym rankingu, co zmieniło jej sytuację podczas losowania. A podczas niego miała niemałego pecha.
Pierwsza trudna przeszkoda już w trzeciej rundzie. A w kolejnej czeka "koszmar"
Evert wielokrotnie przypominała, iż Polka już od roku nie wygrała turnieju, a kolejne porażki zarówno obniżają jej pewność siebie, jak i zwiększają wiarę w zwycięstwo jej rywalek. Ale jej wiarę w możliwość odbudowania się Świątek w pierwszym tygodniu turnieju może nieco zachwiać fakt, iż ta gwałtownie trafi na niebezpieczne przeciwniczki.


Rebecca Sramkova, z którą zagra na otwarcie, nie powinna być raczej problemem. A przynajmniej tak się wydaje, pamiętając, iż Polka w drugiej rundzie tegorocznego Australian Open oddała Słowaczce zaledwie dwa gemy. Ale już w drugiej rundzie powinno być trudniej, gdzie może trafić na Emmę Raducanu. A już na pewno wyzwaniem będzie Marta Kostiuk, z którą może się zmierzyć w kolejnej fazie rywalizacji. Będąca w dobrej formie Ukrainka odpadła zarówno w Madrycie, jak i Rzymie po przegranych z brylującą Aryną Sabalenką. I tak, Świątek ma z nią bilans 3-0, ale w tej chwili Kostiuk to już dużo lepsza tenisistka.
jeżeli Świątek przetrwa te wyzwania, to prawdziwy sprawdzian powinien czekać ją już w 1/8 finału. Wtedy bowiem najprawdopodobniej zagrałaby z Jeleną Rybakiną z Kazachstanu (12.) lub Łotyszką Jeleną Ostapenko (21.). A fanom Polki nie trzeba przypominać, iż to nie fakt, iż ta ostatnia jest dawną mistrzynią Roland Garros jest największym problemem. Jest nim fakt, iż wygrała wszystkie sześć spotkań ze Świątek, w tym dwa w tym sezonie. Świetnie wybija Polkę z rytmu i dlatego nosi miano jej koszmaru.


A jeżeli obrończyni tytułu udałoby się pokonać wreszcie po raz pierwszy Ostapenko, to w ćwierćfinale już czekałaby na nią prawdopodobnie Jasmine Paolini (4.), zwyciężczyni niedawnej prestiżowej imprezy w Rzymie. Tym samym obejrzelibyśmy powtórkę ubiegłorocznego finału paryskiego turnieju. Tylko o ile wtedy Świątek była zdecydowaną faworytką, to teraz pewnie już niekoniecznie. Chyba iż do tego meczu pokaże na korcie, iż wychodzi wreszcie z kryzysu. Ale na rozpędzenie się nie ma za dużo czasu.
Idź do oryginalnego materiału