Wadim Konszewicz to czterokrotny mistrz polski juniorów w boksie. Nasza reprezentacja miała niedawno zgrupowanie w Zakopanem, w którym 19-latek rzecz jasna uczestniczył. Po jego zakończeniu młody pięściarz miał w niedzielę 2 lutego wrócić na Pomorze, jako iż na co dzień jest zawodnikiem klubu SKB Energa Czarni Słupsk. Konkretniej mówiąc, dostać się z Zakopanego do Krakowa, a tam przesiąść się na pociąg do Słupska. Niestety zgodnie z planem przebiegła tylko ta pierwsza część.
REKLAMA
Zobacz wideo Nowak-Mosty MKS Będzin z dwunastą z rzędu porażką. Artur Ratajczak: Jestem zadowolony z postawy
Mistrz Polski miał problemy ze zdrowiem przed zaginięciem
Konszewicz pozostawał w kontakcie z rodziną do godziny 18:00, ale wówczas słuch po nim zaginął. Jego telefon był nieaktywny i nie wiadomo było, czy rzeczywiście wsiadł do pociągu do Słupska o 22:14. Co gorsza, wedle zeznań rodziny młody pięściarz zachowywał się tego dnia niepokojąco. Wypowiadał się nieskładnie i nielogicznie, a do tego bolała go głowa. Możliwe, iż podczas zgrupowania doznał jakiegoś urazu po którymś z ciosów.
Szczęśliwe zakończenie. Wadim Konszewicz się odnalazł
Poszukiwania ruszyły natychmiast, a informację o zaginięciu podał profil "Gdziekolwiek jesteś" na Facebooku, który służy właśnie do rozpowszechniania wieści o zaginionych. Na szczęście po czterech dniach wszyscy mogą odetchnąć z ulgą. Profil "Gdziekolwiek jesteś" zmienił status 19-latka na "odnaleziony", co potwierdziła rodzina Konszewicza w rozmowie z portalem WP SportoweFakty.
- Brat się znalazł. Jest zdrowy, ale ma delikatne zaniki pamięci, boli go głowa. Wiadomo, jest wymarznięty i głodny, ale tu nie ma co mówić, bo to przecież tyle dni bez jedzenia i picia. Jedziemy z nim do szpitala - powiedział brat pięściarza Błażej Konszewicz.