Kolejna awaria VAR w Ekstraklasie. Jest apel. "Trzeba zrobić z tym porządek"

1 godzina temu
Pogoń Szczecin pokonała aż 5:1 Zagłębie Lubin na własnym stadionie, ale więcej niż o wyniku spotkania, mówi się o systemie VAR. Szczególnie dużo na jego temat miał do powiedzenia trener Zagłębia Leszek Ojrzyński. Był niezadowolony z jego pracy, a także awarii, która wystąpiła w trakcie rywalizacji. Wystosował wymowny apel. - Po to VAR wprowadzono, żeby pomagał, żeby nie nawalał - mówił.
"Niemałych emocji dostarczyło spotkanie Pogoni Szczecin z Zagłębiem Lubin. Portowcy chcieli zrehabilitować się za ostatnią porażkę z Jagiellonią Białystok. I tym razem byli skuteczni. Odnieśli zwycięstwo 5:1!" - pisał Dawid Franek ze Sport.pl. Dodał jednak istotną uwagę. "Jednym z bohaterów rywalizacji był VAR" - podkreślał. I trudno się z tym nie zgodzić. VAR znacząco wpływał na dynamikę spotkania - decyzje zapadały ze sporym opóźnieniem i nieco rozbijały zawodników. Dlaczego tak się działo? Ano dlatego, iż doszło do awarii.

REKLAMA







Zobacz wideo Papszun pasuje do Legii? Kosecki: Nie ma trenera, który nie chciałby poprowadzić tego klubu



Niespodziewany problem z systemem VAR. Leszek Ojrzyński wściekły
Problemy z VARem pojawiły się w drugiej odsłonie spotkania. Najpierw wątpliwości wzbudziło ciągnięcie za koszulkę Leonardo Rochy w polu karnym. Ostatecznie sędzia nie wskazał na wapno, bo VAR dopatrzył się spalonego, ale analiza trwała bardzo długo. Podobnie, jak i w sytuacji, kiedy faulowany w obrębie "16" był Mor Ndiaye. Wówczas arbiter decyzję o rzucie karnym podtrzymał, ale cały incydent był bardzo długo sprawdzany. Jak doniósł Błażej Łukaszewski z Canal+Sport, to wtedy miało dojść do awarii. I warto podkreślić, iż to nie pierwsza taka sytuacja w ostatnich sezonach.


Problemy z VARem zirytowały Leszka Ojrzyńskiego. Na pomeczowej konferencji prasowej trener Zagłębia nie gryzł się w język i zaapelował o wprowadzenie zmian. - Po to VAR wprowadzono, żeby pomagał, żeby nie nawalał, a podobno awaria była. Tak to bywa czasami i trzeba z tym zrobić jakiś porządek i się zastanowić, żeby kibice, trenerzy i zawodnicy szybciej dostawali informacje. Przecież wyrysować linię albo zobaczyć, czy jest spalony, to nie potrzeba tyle czasu, ile miało to miejsce dzisiaj - mówił rozdrażniony Ojrzyński. Miał też sporo pretensji do sędziów. Nie był zadowolony z ich pracy i decyzji, które podejmowali.
Zobacz też: Lewandowski o krok od niebywałego wyczynu. "Celuje w Messiego i Ronaldo".


Oto co działo się w Szczecinie w poniedziałkowy wieczór
Strzelanie w Szczecinie zaczęło się szybko, bo już w 3. minucie piłkę w siatce umieścił Dimitrios Keramitsis. Jeszcze w pierwszej połowie padły dwa kolejne gole dla Pogoni. Najpierw bramkarza z Lubina pokonał Rajmund Molnar, a następnie Adrian Przyborek. Zagłębie dobrze zaczęło drugą odsłonę spotkania, bo w 49. minucie gola na 1:3 strzelił Mateusz Dziewiatowski. I to było na tyle dobrej gry gości. W kolejnych minutach do siatki trafiali już tylko piłkarze ze Szczecina. Ponownie na listę strzelców wpisał się Molnar, a jedną bramkę dołożył też Sam Greenwood. Dzięki temu zwycięstwu Pogoń awansowała na 10. lokatę. Ma jeden punkt mniej od dziewiątego w tabeli Zagłębia.
Idź do oryginalnego materiału