Klub Ekstraklasy zmienił trenera i trafił w dziesiątkę! Znów wygrali

1 miesiąc temu
Zdjęcie: fot. screen transmisja Canal+Sport


Widzew Łódź przeżywa ostatnio kapitalny czas. Wygrał z GKS-em Katowice, wygrał z Piastem Gliwice, a w piątkowy wieczór pokonał na własnym stadionie Lechię Gdańsk. Jednym z bohaterów spotkania był Juljan Shehu, który w drugiej kolejce z rzędu trafił do siatki.
"Dwa gole, dwa punkty do podziału, dwóch rannych w efekcie. Stal Mielec i Cracovia zrobiły wiele, by ten mecz wygrać, ale ostatecznie zakończył się on remisem 1:1, po golach skutecznych dziś napastników. Ten wynik nie może zadowalać nikogo, bo ani mielczanie nie zdobyli bezcennych trzech punktów w walce o utrzymanie, ani Cracovia nie zyskała wiele w kontekście ew. gonienia za podium lub czwartym miejscem" - tak pierwszy mecz 27. kolejki ekstraklasy relacjonował dziennikarz Sport.pl Bartosz Królikowski.


REKLAMA


Zobacz wideo Roman Kosecki o obcokrajowcach w Ekstraklasie: Potrzebujemy znanych piłkarzy jak w lidze tureckiej, żeby młodzi się uczyli


Lechia nie wykorzystała potknięcia Stali. Dwa gole w Łodzi
Po debiucie Ivana Djurdjevicia w roli trenera Stali Mielec czekał nas... domowy debiut nowego trenera Widzewa Łódź. Żeljko Sopić przed tygodniem w pierwszym spotkaniu w naszej lidze wygrał w Gliwicach z Piastem 2:0 i chciał odnieść premierowe zwycięstwo przed własną publicznością.
Zadanie nie było wcale takie proste. Do Łodzi przyjechała opromieniona wygraną nad mistrzami Polski (1:0) Lechia Gdańsk. Podopieczni Johna Carvera mogli wykorzystać wpadkę Stali i odskoczyć od strefy spadkowej na dystans trzech punktów.


Czytaj także:


Do przerwy było 1:1. Deklasacja w meczu Polek w Lidze Narodów


Warunek był jeden: trzy punkty w Łodzi. Warto przypomnieć, iż przed piątkiem oba zespoły w tym sezonie mierzyły się już ze sobą w ekstraklasie. 27 września w Gdańsku padł wynik 1:1. Gole z rzutów karnych zdobywali Rifet Kapić i Imad Rondić. Wiadomo było, iż scenariusz 4 kwietnia się nie powtórzy. Kapić nie był dostępny do gry, a Rondić zimą odszedł z Widzewa do FC Koeln.


Czytaj także:


UEFA ukarała Kyliana Mbappe. Tego już nie cofną


Pierwszą dogodną sytuację do otworzenia wyniku zmarnowała Lechia. W 18. minucie Wjunnyk otrzymał podanie na prawym skrzydle i momentalnie dośrodkował na głowę partnera. Tomas Bobcek uderzył głową obok bramki strzeżonej przez Gikiewicza. Gdyby w tej sytuacji padł gol, to nie zostałby uznany. Wszystko dlatego, iż Wjunnyk był na spalonym.


To było jednak pierwsze poważne ostrzeżenie dla łódzkiej defensywy. Ofensywa zespołu trenera Sopicia dała o sobie znać w 35. minucie. Prostopadłe podanie w kierunku Tupty posłał Pawłowski, ale Słowak w dogodnej sytuacji nie był w stanie pokonać Sarnawskiego. W tym wypadku - tak jak w szansie dla Lechii - warto jednak nadmienić, iż był spalony.
Do przerwy kibice zobaczyli dwa gole, a Widzew zaserwował swoim fanom powtórkę z rozrywki z Gliwic. Na liście strzelców, choć w odwrotnej kolejności, znów pojawiły się te same nazwiska. Najpierw Samuel Kozlovsky świetnie obsłużył Juljana Shehu, a następnie Fran Alvarez zdobył przepięknego gola z rzutu wolnego.


Łodzianie mogli prowadzić jeszcze wyżej, ale przy stanie 1:0 z rzutu karnego w poprzeczkę trafił Bartłomiej Pawłowski. Lechia w końcówce pierwszej części gry była po prostu bezradna.


Po zmianie stron gdańszczanie nie wyglądali o wiele lepiej. Dość powiedzieć, iż w pierwszych 20 minutach drugiej połowy najgroźniejszą sytuacją było... dośrodkowanie Tomasza Neugebauera, którego nie zdołał przeciąć żaden z partnerów, ale które mogło zaskoczyć Gikiewicza.


Swoją szansę na 3:0 zmarnował z kolei Widzew. Tupta znalazł się w polu karnym, przełożył sobie piłkę i zbyt długo zwlekał ze strzałem. Długo nie namyślał się za to Sypek, ale jego strzał minął bramkę gości.
W 72. minucie w dobrej sytuacji Wjunnyk przegrał pojedynek z Gikiewiczem. Bramkarz Widzewa był też górą w samej końcówce, gdy pokonać go próbowali Głogowski i Olsson. Na więcej tego wieczoru Lechii nie było stać. Gdańszczanie przegrali istotny mecz, nie wykorzystali starty punktów mielczan i wylądowali w strefie spadkowej.
Tabela po meczu Lechii Gdańsk z Widzewem Łódź:


14. Puszcza Niepołomice - 26 meczów, 25 punktów, bramki: 25:38
15. Stal Mielec - 27 meczów, 24 punkty, bramki: 28:43
16. Lechia Gdańsk - 27 meczów, 24 punty, bramki: 27:46
17. Zagłębie Lubin - 26 meczów, 23 punkty, bramki: 21:40
18. Śląsk Wrocław - 26 meczów, 21 punktów, bramki: 28:40


W następnej kolejce Widzew Łódź zagra na wyjeździe z Koroną Kielce (11 kwietnia o 20:30). Lechię Gdańsk czeka arcyważny mecz. Do Trójmiasta już 14 kwietnia przyjedzie Stal Mielec. Początek tego meczu o 19:00. Oba zespoły mają na koncie tyle samo punktów. Przypomnijmy, iż z ligą pożegnają się zespoły z miejsc 16-18.


Widzew Łódź 2:0 Lechia Gdańsk (2:0)
Gole: Juljan Shehu' 39, Fran Alvarez' 45+2
Widzew Łódź: Gikiewicz (gk) - Therkildsen, Żyro, Volanakis, Kozlovsky - Hanousek, Sypek (67' Cybulski), Alvarez (83' Kerk), Shehu, Pawłowski (k) (46' Czyż) - Tupta (67' Sobol)
trener: Sopić
Lechia Gdańsk: Sarnawskij (gk) - Piła, Pllana, Olsson, Kałahur - Wójtowicz (52' Żelizko), Carenko (70' Sezonienko), Neugebauer (k) (83' Głogowski) - Chłań (83' D'Arrigo), Bobcek, Wjunnyk
trener: John Carver
sędziował: Łukasz Kuźma (Białystok)
widzów: 17 528
żółte kartki: Marek Hanousek, Mateusz Żyro - Bujar Pllana
niewykorzystany rzut karny: Bartłomiej Pawłowski' 45+1 (poprzeczka)
Idź do oryginalnego materiału