Klub Ekstraklasy pozwany na miliony złotych. "Groźby karalne"

2 miesięcy temu
Pogoń Szczecin nie ma najlepszych wyników w tym sezonie Ekstraklasy, ale stopniowo spłaca swoje długi i poprawia sytuację finansową. Tan Kesler, CEO Pogoni mówił wprost, iż 60-70 proc. długów zostało spłaconych. Jeden z wierzycieli właśnie pozwał Pogoń do Sądu Okręgowego i domaga się ponad siedmiu mln złotych. - Zamroziliśmy wiele milionów złotych i ich finalnie przez cały czas nie odzyskaliśmy - tłumaczy właściciel firmy Fabryka Papieru Kaczory.
14 marca 2025 r. rozpoczęła się nowa era w Pogoni Szczecin. Nowym właścicielem klubu z Pomorza został Kanadyjczyk Alex Haditaghi, który dosyć gwałtownie się uwiarygodnił, spłacając zaległości wobec piłkarzy Pogoni, a także inne należności. "Te działania finansowe były możliwe dzięki inwestycjom kapitałowym i pożyczkom bez odsetek udzielonym przeze mnie, które ostatecznie zamienią się w kapitał własny" - pisał Haditaghi na portalu X. Czy to oznacza, iż wszystkie długi Pogoni zostały już spłacone i klub jest finansowo "na zero"?


REKLAMA


Zobacz wideo Pogoń Szczecin na zakręcie? Kosecki: Nie rozumiem strajku piłlkarzy


Czytaj także:


To dlatego Wojciech Szczęsny wrócił z emerytury. Jego mama zabrała głos


Pogoń pozwana przez wierzyciela. "My mamy swoje inwestycje"
Nowe informacje w tej sprawie opublikował portal wszczecinie.pl. Okazuje się, iż Pogoń nie rozliczyła się z Fabryką Papieru Kaczory - mowa o kwocie wynoszącej ponad siedem mln złotych. Dług wobec tego podmiotu urósł już za czasów rządów Jarosława Mroczka. Z kolei Haditaghiemu "nie spieszyło się z uregulowaniem płatności". Stanisław Cierzniak, właściciel firmy, złożył 6 października br. pozew, który został przyjęty przez Sąd Okręgowy w Szczecinie.
Cierzniak wyraził zgodę na wydłużenie terminu spłaty pożyczki, a potem zamienił zadłużenie na pożyczkę o charakterze podporządkowanym. Wszystko po to, by Pogoń mogła otrzymać licencję na grę w eliminacjach do europejskich pucharów.


Czytaj także:


Polska zagra o mistrzostwo świata! Lewandowski kapitanem


- My mamy swoje inwestycje. Jesteśmy niedużą firmą. Pomogliśmy z tej racji, iż w latach 70-tych byłem w Pogoni. Później były strajki i niestety byłem zmuszony uciekać. Zamroziliśmy wiele milionów złotych i ich finalnie przez cały czas nie odzyskaliśmy. W zamian za to były groźby karalne, maile i hejt - przede wszystkim wobec zwykłych pracowników mojej firmy. Mimo wszystko cieszę się, iż dzięki temu wsparciu Pogoń mogła dograć do końca poprzedni sezon - tłumaczy Cierzniak.
Na razie Pogoń nie zabrała głosu w tej sprawie i nie skomentowała pozwu, który wpłynął od Fabryki Papieru Kaczory.


Zobacz też: Litwa - Polska. O której godzinie? Gdzie oglądać? [TRANSMISJA NA ŻYWO]
Gdy Haditaghi zostawał właścicielem Pogoni, to długi tego klubu wynosiły około 60 mln złotych. Ze słów Tana Keslera, dyrektora generalnego Pogoni z rozmowy z Canal+ Sport wynika, iż szczecinianie spłacili 60-70 proc. długów. - Spłaciliśmy znaczącą część długów. Wszystkie zostały zrestrukturyzowane. Myślę, iż ponad połowa, a choćby 60-70 proc. została spłacona - wytłumaczył Kesler.
Aktualnie Pogoń zajmuje dwunaste miejsce z 13 punktami i ma pięć punktów przewagi nad strefą spadkową.
Idź do oryginalnego materiału