Kibice Widzewa protestują. Wynik meczu z Jagiellonią mówi sam za siebie

7 godzin temu
Zdjęcie: screen / Canal+ Sport


Mistrz Polski Jagiellonia Białystok odniósł wymęczone, ale bezcenne zwycięstwo w niedzielnym meczu 23. kolejki Ekstraklasy. Piłkarze Adriana Siemieńca ze sporymi problemami pokonali na wyjeździe Widzew Łódź 1:0 po golu Mateusza Skrzypczaka. W drugiej połowie bardzo dużą przewagę na boisku miał Widzew, ale nie był w stanie doprowadzić do remisu, choć trafiał w słupek i poprzeczkę bramki białostoczan.
Widzew Łódź to największa dotąd negatywna niespodzianka początku rundy wiosennej PKO Ekstraklasy. Już bez Daniela Myśliwca, a z tymczasowym trenerem Patrykiem Czubakiem łodzianie w pierwszych pięciu meczach nie wygrali ani razu, zdobywając zaledwie dwa punkty. Tylko dzięki nieporadności drużyn z dołu tabeli Widzew wciąż miał dość wyraźną przewagę nad strefą spadkową, ale gra, którą dotychczas prezentował nie zwiastowała niczego dobrego w rywalizacji z mistrzem Polski Jagiellonią Białystok.


REKLAMA


Zobacz wideo Co dalej ze Szczęsnym? Wielki mecz, a zaraz emerytura?


Tym bardziej iż Jagiellonia być może od dłuższego czasu gra regularnie co trzy dni, ale to wcale nie przeszkadza jej regularnie zwyciężać i utrzymywać się w ligowym czubie. Napędzony wysokim zwycięstwem 3:0 nad belgijskim Cercle Brugge zespół Adriana Siemieńca szukał w Łodzi kolejnej wygranej, dzięki której nie straciłby dystansu do Lecha Poznań oraz Rakowa Częstochowa.
Protest kibiców Widzewa. Apelują o sprzedaż klubu. "Krok naprzód zrobić czas"
Niedzielny mecz rozpoczął się od protestu kibiców gospodarzy, którzy przez równe 19 minut i 10 sekund (1910 - rok powstania Widzewa) nie dopingowali swojego zespołu, a jedynie na początku odpalili serię rac nad transparentem w kierunku właściciela klubu - Tomasza Stamirowskiego. Domagają się oni sprzedaży klubu właścicielowi firmy Panattoni Robertowi Dobrzyckiemu, który miałby wprowadzić Widzew na wyższy poziom.
"19 minut 10 sekund ciszy dla T. Stamirowskiego na przemyślenie swoich poczynań" - brzmiało hasło pierwszego z transparentów.


Pierwszego, bo później na trybunie głównej pojawiły się dwa kolejne - "Stamirowski, doceniamy, co zrobiłeś, ale czas na zmiany", "Tomku - zawsze będziesz jednym z nas, ale krok naprzód zrobić czas". W drugiej połowie zostały one wymienione na kolejny transparent: "Robert, Tomasz, Stowarzyszenie - Widzew jest najważniejszy".


Mocny start Jagiellonii. Stoper mistrza Polski dał sygnał selekcjonerowi
Gdy tylko rozpoczęło się spotkanie, na pierwszego gola wcale nie trzeba było długo czekać. Już w ósmej minucie Jagiellonia, która do poprzedniej kolejki miała duże problemy ze strzelaniem goli po stałych fragmentach gry, ponownie błysnęła w tym elemencie.
Podczas gdy przeciwko GKS Katowice jedyne trafienie po rzucie rożnym zaliczył reprezentant Polski Taras Romanczuk, tak tym razem udało się to być może przyszłemu reprezentantowi Mateuszowi Skrzypczakowi. 24-letni obrońca wykorzystał dośrodkowanie z rzutu wolnego byłego Widzewiaka Kristoffera Hansena i głową zaskoczył byłego bramkarza Jagiellonii - Rafała Gikiewicza.


W kolejnych minutach Jagiellonia, której trener Adrian Siemieniec dokonał względem meczu Ligi Konferencji z Cercle Brugge aż pięciu zmian w pierwszym składzie, starała się kontrolować boiskowe wydarzenia. W zespole z Białegostoku brakowało chorego Ebosse'a, kontuzjowanych Sacka, Diegueza i Wojtuszka, a Jesus Imaz usiadł tylko na ławce rezerwowych, dzięki czemu w drużynie gości zadebiutował 18-letni Bartosz Mazurek.
Kontrola Jagiellonii była dość udana, tyle iż trochę zabiła emocje w tym meczu, bo do przerwy oba zespoły co najwyżej celnie uderzały z dystansu. Sławomir Abramowicz bronił strzały kąśliwe Jakuba Łukowskiego i Lubomira Tupty, podczas gdy jego vis-a-vis Rafał Gikiewicz z kłopotami poradził sobie z uderzeniem Darko Czurlinowa.


Słupek i poprzeczka! Widzew robił wszystko, by zdobyć choćby punkt. Brawa kibiców mimo porażki
W drugiej części gry jako pierwszy bliski strzelenia gola był Widzew. W 55. minucie minimalnie obok słupka uderzył z rzutu wolnego Sebastian Kerk. Minutę później z kolei po strzale zza pola karnego Jakuba Łukowskiego interweniować musiał Sławomir Abramowicz, ale odbił piłkę pod nogi Kerka, tyle iż ten słabszą nogą w dobrej sytuacji spudłował.
Druga połowa była dominacją Widzewa, który konsekwentnie dążył do wyrównania, podczas gdy Jagiellonia miała zaskakująco duże problemy z przenoszeniem ciężaru gry na połowę gospodarzy. W 69. minucie kolejną niezłą próbę oddał z kilkunastu metrów Lubomir Tupta, jednak słowacki napastnik posłał piłkę tuż nad poprzeczką. Pięć minut później kapitalną interwencją popisał się Sławomir Abramowicz odbijając piłkę nad bramkę po bardzo efektownym uderzeniu z powietrza Jakuba Sypka.
Dopiero w 80. minucie pierwsze groźne akcje po przerwie stworzyli sobie goście. Najpierw w dogodnej sytuacji zablokowany w polu karnym został Jesus Imaz, a po chwili to samo stało się z dwoma strzałami Mikiego Villara.
Widzew błyskawicznie odpowiedział i znów był bliski wyrównania. Najpierw mocne uderzenie Fabio Nunesa obronił Abramowicz, a po chwili Bartłomiej Pawłowski silnie wstrzelił piłkę przed bramkę, co próbował wykorzystać Said Hamulić, ale jego strzał głową odbił się tylko od słupka.


Gospodarze trafiali również w poprzeczkę bramki rywala, gdy po stałym fragmencie gry z bliska barkiem uderzał Polydefkis Volanakis.
W doliczonym czasie gry w polu karnym Jagiellonii meldował się choćby bramkarz Rafał Gikiewicz. I raz mistrz Polski próbował to wykorzystać, ale 16-letni Oskar Pietuszewski podając do Jesusa Imaza zagrał piłkę w jedynego obrońcę gospodarzy i Jaga musiała drżeć do samego końca o korzystny wynik.
A gdy zabrzmiał ostatni gwizdek, piłkarze Jagiellonii Białystok cieszyli się chyba choćby bardziej niż po czwartkowej wygranej z Cercle Brugge. Pokonali Widzew Łódź na jego terenie 1:0, dzięki czemu z 48 punktami zajmują trzecie miejsce w tabeli Ekstraklasy z dwupunktową stratą do Lecha Poznań. Widzew, którego kibice pożegnali piłkarzy sporymi brawami za ich bardzo dobrą drugą połowę, ma z kolei 27 punktów i pozostaje na trzynastej pozycji.
Idź do oryginalnego materiału