FC Nantes to ośmiokrotni mistrzowie Francji oraz czterokrotni zdobywcy krajowego pucharu. Mimo bogatej historii w tym sezonie drużyna walczy o utrzymanie. Szansę na kolejne punkty piłkarze Nantes mieli w sobotni wieczór. Wtedy to na wyjeździe zagrali przeciwko AS Monaco. W bramce gospodarzy przez cały mecz oglądaliśmy Radosława Majeckiego.
REKLAMA
Zobacz wideo Wstyd i hańba w Legii Warszawa! „Jak patrzę na Guala." [To jest Sport.pl]
Stracili siedem bramek. Kibice nie wytrzymali
Początek był bardzo obiecujący. Już w czwartej minucie polski golkiper został pokonany przez Matthisa Abline. Majecki nie miał zbyt wielkich szans na obronę precyzyjnego, płaskiego strzału 21-latka. Kiedy wydawało się, iż obie ekipy zawzięcie powalczą o punkty, cztery minuty później goście musieli grać w osłabieniu. Boisko z czerwoną kartką opuścił Nicolas Cozza. Powodem decyzji sędziego był brutalny faul.
Wtedy cały plan FC Nantes rozsypał się na drobne kawałki. Jeszcze w pierwszej połowie Monaco najpierw zdołało doprowadzić do wyrównania, a następnie strzelić gola na 2:1. W drugiej odsłonie meczu gospodarze dosłownie pastwili się na grającym w dziesiątkę rywalem. Ostatecznie starcie zakończyło się rezultatem 7:1.
Kiedy sędzia zagwizdał po raz ostatni, kibice gości nie wytrzymali. Zawołali piłkarzy Nantes po trybunę, aby udzielić im reprymendy. W końcu taki wynik nie przystoi ośmiokrotnemu mistrzowi. Gdyby tego było mało, "Kanarki" pierwszy raz w historii francuskiej ligi straciły aż siedem bramek! Tym samym sobota 15 lutego 2025 roku zapisała się w historii klubu czarnymi literami. Osiem dni wcześniej Nantes przegrało 0:2 z Brestem.
Jak na historyczną porażkę zareagowali zawodnicy? - Dziś dostaliśmy w twarz. Siedem, to boli. Będziemy musieli podnieść głowy, popracować w tym tygodniu. Nie ma co mówić, byli lepsi. Nie sądzę, żebyśmy się poddali, ale traciliśmy kolejne bramki. Będziemy musieli gwałtownie iść dalej i sporo popracować w tym tygodniu, żeby zagrać lepiej w następnych meczach - mówił 37-letni defensor Nicolas Pallois w rozmowie z DAZN.
Zobacz też: W Hiszpanii głośno o słowach Jana Urbana. "Na jego miejscu nie odszedłbym choćby za miliard"
- Załamaliśmy się. Osobiście, zbiorowo, wszyscy zawiedliśmy na poziomie, który jest niewybaczalny w sytuacji, w której się znajdujemy. Możemy grać w dziesiątkę, zejść na przerwę przy wyniku 2:1, ale nie możemy stracić pięciu bramek w drugiej połowie. To niewybaczalne, niedopuszczalne - dodawał Anthony Lopes. Po porażce FC Nantes zajmuje 15. miejsce w Ligue 1, mając na koncie 21 punktów. Od strefy spadkowej "Kanarków" dzielą zaledwie trzy oczka. Na pięć ostatnich meczów odnieśli jedno zwycięstwo. Jesienią Nantes zanotowało serię dziesięciu spotkań bez wygranej.