Kibice nie wytrzymali. Kompromitacja Lecha w pierwszej kolejce

3 godzin temu
Najpierw był szok w Białymstoku, a potem jeszcze większy w Poznaniu. Mistrz Polski - Lech Poznań po fatalnej grze przegrał u siebie z Cracovią aż 1:4. Spora grupa kibiców gospodarzy niezadowolona z gry i wyniku przedwcześnie opuściła stadion.
Już początek meczu był sensacyjny. Po zaledwie 120 sekundach goście cieszyli się z prowadzenia. W środku boiska piłkę stracił zaatakowany przez dwóch rywali Michał Gurgul, Cracovia wyprowadziła kontrę, którą sfinalizował Filip Sojilkovic, który w debiucie zdobył gola! Asystę przy jego trafieniu miał Ajdin Hasić. Tuż po tej bramce nastąpiła bliski piętnastominutowa przerwa w grze z powodu odpalenia rac na trybunach.


REKLAMA


Zobacz wideo Urban nie wytrzymał! "Czy ja się nie przesłyszałem?!"


Kibice nie wytrzymali. Kompromitacja Lecha Poznań w pierwszej kolejce
W 27. minucie szok na Bułgarskiej był jeszcze większy. Znów błysnął duet Hasić-Stojilkovic. Tym razem ten drugi po kolejnej stracie gospodarzy w środku boiska przejął piłkę, przebiegł z nią kilkadziesiąt metrów, podał na 14. metr do Hasicia, który technicznym strzałem z 14 metrów pokonał Bartosza Mrozka.


W 33. minucie mogła powtórzyć się sytuacja z poprzedniego meczu tego dnia PKO BP Ekstraklasy i goście mogli prowadzić 3:0 (Bruk-Bet Termalica Nieciecza tak wygrywała w Białymstoku).


Po kolejnej świetnej kontrze Kakabadze strzelał w dobrej sytuacji z czternastu metrów, ale wysoko nad poprzeczką!


W 45. minucie ręką w polu karnym zagrał Gustav Henriksson. Damian Sylwestrzak pobiegł zobaczyć powtórkę na VAR-rze i podyktował jedenastkę. Pewnie wykorzystał ją Mikael Ishak, który strzelił w przeciwny róg, w który rzucił się Henrich Ravas. To był jedyny celny strzał Lecha Poznań w pierwszej połowie.


Wszyscy w Poznaniu liczyli, iż Lech będzie w stanie odrobić straty. Przecież w poprzednim sezonie w meczach u siebie miał bilans: 15 zwycięstw i dwie porażki. Sytuacja znów się jednak pogorszyła dla obrońców tytułu. W 53. minucie Dominik Piła z boku pola karnego kapitalnie piętą podał w pole karne do Hasicia, a ten strzałem w długi róg z sześciu metrów z kąta zdobył gola. Piłkę próbował jeszcze ratować Mateusz Skrzypczak, który w przerwie pojawił się na boisku, ale nie był w stanie wybić piłki.
Dziewięć minut później krakowianie znów bezlitośnie wykorzystali złe rozegranie piłki przez gospodarzy. Tym razem piłkę stracił na swojej połowie, na ok. 30. metrze Gisli Thordarson (zabrał mu ją Amir Al Ammari), a Martin Minczew precyzyjnym strzałem z ponad 20 metrów zdobył gola.


W efekcie Lech Poznań stracił czwartego gola. Ostatni raz zdarzyło mu się to w meczu ligowym w grudniu 2020 roku w meczu z Pogonią Szczecin.


Spora grupa kibiców z Poznania nie doczekała do ostatniego gwizdka sędziego Sylwestrzaka. Fani niezadowoleni z gry i wyniku opuścili trybuny już kilka minut przed końcowym gwizdkiem.


Lech Poznań teraz we wtorek, 22 lipca (godz. 20.30) w kwalifikacjach Ligi Mistrzów podejmie islandzki Breidablik. Cztery dni później (26 lipca, godz. 20.15) w drugiej kolejce PKO BP Ekstraklasy zmierzy się na wyjeździe z Lechią Gdańsk
Zobacz także: Oto co powiedział nowy piłkarz Legii. Kibice łapią się za głowy
W innym piątkowym meczu Jagiellonia Białystok sensacyjnie, aż 0:4 (0:3) przegrała u siebie z beniaminkiem rozgrywek Bruk-Bet Termalica Nieciecza, który teraz zagra na wyjeździe z Cracovią.


Lech Poznań - Cracovia 1:4 (1:2)


Bramki: Ishak (45+1. rzut karny) - Stojilkovic (2.), Hasić dwie (26., 53.), Minczew (62.)
Lech: Mrozek - Gumny, Douglas (46. Skrzypczak Ż), Milić, Gurgul - Pereiera, Jagiełło, Kozubal, Bengtsson (62. Fiabema) - Thordarson (62. Szymczak) - Ishak (85. Lisman).
Cracovia: Ravas - Piła, Henriksson, Wójcik - Kakabadze, Ammari, Maigaard, Olafsson Ż - Hasić (70. Atanasov Ż), Stojilkovic (84. Biedrzycki), Minczew (62. Knap).
Idź do oryginalnego materiału