Grupa J europejskich eliminacji mistrzostw świata jest jedną z najbardziej wyrównanych spośród wszystkich. Przed listopadową serią gier przewodzili w niej Belgowie, którzy po sześciu meczach zgromadzili 14 punktów. Następna była Macedonia Północna (13 pkt w 7 meczach), dalej Walia (10 pkt, 6 gier), Kazachstan (7 pkt, 7 gier) i na samym końcu zupełny outsider - Liechtenstein. Innymi słowy do końca w grze o awans bezpośredni były aż trzy reprezentacje.
REKLAMA
Zobacz wideo Robert Lewandowski aż złapał się za głowę! Ból był niemiłosierny
Kazachstan zaskoczył faworytów!
Belgia była więc w najlepszym położeniu, by wywalczyć bezpośredni awans na przyszłoroczny mundial. Nie dość, iż prowadziła w tabeli, to przed sobą miała dwa mecze z najsłabszymi zespołami. Eliminacje zakończy spotkaniem z Liechtensteinem, a w sobotę spotkała się z Kazachstanem, który już o nic nie grał. Mimo to, na wypełnionym po brzegi stadionie w Astanie gospodarze udowodnili, iż faworyci w pierwszej połowie nie będą mieli łatwej przeprawy.
Podopieczni Talgata Baysufinova z bardzo agresywnym odbiorem i poświęceniem przy pracy w pressingu. Tę ułatwiali im sami Belgowie, którzy zaliczali sporo niefrasobliwych strat. W 9. minucie jedna z nich zakończyła się katastrofą. Znajdujący się w kole środkowym boiska Arthur Theate popełnił wtedy prosty błąd w rozegraniu. W efekcie gospodarze przejęli piłkę i wyszli z akcją trzech na dwóch. Ostatecznie futbolówka trafiła do Dastana Satpaeva, a zaledwie 17-letni napastnik płaskim strzałem pokonał Matza Selsa!
W kolejnych minutach to podopieczni Claude'a Fichauxa przeważali, prowadzili grę. Ale Kazachstan grał niczym Atletico Madryt, oczywiście zachowując rozsądne proporcje pomiędzy umiejętnościami obu tych drużyn. W każdym razie gospodarze wyprowadzali groźne kontrataki, mieli pięć rzutów rożnych i oddali siedem strzałów. Pytanie brzmiało jednak, czy tak intensywna praca w obronie, którą wykonywali przez całe 45 minut, odbije się na nich w drugiej części?
Sensacja! Kończyli mecz w dziesiątkę, ale ugrali remis
Druga połowa rozpoczęła się dla Kazachstanu w najgorszy z możliwych sposobów. Już w 47. minucie Belgia przeprowadziła akcję prawą stroną, gdzie na dośrodkowanie zdecydował się Timothy Castagne. Tam na piłkę już czyhał Hans Vanaken, który strzałem głową z piątego metra doprowadził do remisu.
Wydawało się, iż czarny scenariusz gospodarzy powoli zaczyna się spełniać. W drugiej połowie Belgia nie tyle przeważała z Kazachstanem, co wręcz tłamsiła rywala. W 56. minucie kapitan gości miał kolejną znakomitą okazję do strzelenia gola. W ofensywie szaleli wprowadzeni na boisko Leandro Trossard, Youri Tielemans oraz grający od początku meczu Jeremy Doku.
Piłkarzy Kazachstanu co rusz łapały skurcze ze zmęczenia, a na domiar złego w 79. minucie Islam Chesnokov otrzymał czerwoną kartkę za faul na wspomnianym Doku. W tym spotkaniu naprawdę wszystko wskazywało na to, iż Belgowie dopną swego.
Ale tak się nie stało, w czym spora była zasługa Temirlana Anarbekova. Bramkarz Kazachów rozegrał fantastyczne zawody, a zwieńczeniem jego występu była obrona strzału Nicolasa Raskina z 89. minuty.
Gdy arbiter zagwizdał po raz ostatni, zespół gospodarzy cieszył się z remisu jak z wygranej, a na trybunach stadionu słychać było głośne okrzyki radości. I trudno dziwić się miejscowym kibicom.
A Belgowie? Cóż, remis z pewnością chluby im nie przynosi. Ale ostatnie spotkanie grają we wtorek u siebie z Liechtensteinem, więc pewnym pocieszeniem dla nich może być to, iż ich awans także wydaje się formalnością.
Kazachstan 1:1 Belgia
Bramki: 1:0 Satpaev (9'), 1:1 Vanaken (48')

1 miesiąc temu















