Katastrofa Rakowa w Ekstraklasie! Cracovia pozbawiła ich złudzeń

8 godzin temu
Zabójcze kontry Cracovii powaliły Raków na kolana! "Pasy" były bezlitosne dla częstochowian i wygrały na własnym boisku 2:0! Zespół Marka Papszuna był kompletnie bezradny. Mieli problem choćby z oddaniem niecelnego strzału, o celnym nie mówiąc i ich seria trzech zwycięstw z rzędu dobiegła końca.
Niepokonana przed własną publicznością Cracovia czy mocny na wyjazdach Raków? Takie pytanie towarzyszyło kibicom przy okazji tego spotkania. Jeszcze kilka tygodni temu większość postawiłaby prawdopodobnie na "Pasy". Krakowianie są na 4. miejscu w ligowej tabeli i od początku sezonu imponują formą. Ostatnio jednak lekko wyhamowali. Przed październikową przerwą na kadrę sensacyjnie przegrali 1:2 w Gdyni z Arką, więc dziś chcieli udowodnić, iż to była jedynie mała wpadka.


REKLAMA


Zobacz wideo Kosecki porównuje Pietuszewskiego do Yamala: Spokojnie, dajmy mu czas i spokój


Raków z kolei miał w tym sezonie momenty trudne. W lidze przegrywał mecz za meczem, a niektórzy zaczęli domagać się wręcz zwolnienia Marka Papszuna. Niemniej częstochowianie wygrali w ostatnich tygodniach trzy mecze z rzędu (dwa ligowe i jeden w Lidze Konferencji) i trener kupił sobie więcej czasu. Teraz musiał jednak pokonać bardzo niewygodnego rywala. Raków od awansu do Ekstraklasy w lidze wygrał z Cracovią tylko raz. U siebie 4:1 w 2023 roku. W Krakowie nie zwyciężył z nią ani razu.


Bardzo długo musieliśmy poczekać, aż w tym spotkaniu wydarzy się coś godnego uwagi. I nie ma tu przesady. Przez pół godziny nie obejrzeliśmy celnego strzału, a po stronie Rakowa ogólnie żadnego. Choćby niecelnego. Wyglądało to, jakby oba zespoły trzymały się mocno i nie zamierzały poluzować uchwytu. Kibice zaś mogli mieć tylko nadzieję, iż ktoś przyspieszy lub się pomyli. Aż w końcu błąd się pojawił po stronie Rakowa.


W 33. minucie Bogdan Racovitan nieco spanikował na widok nadlatującej piłki i zachował się tak, iż futbolówka go minęła. Wykorzystał to Filip Stojilković, który pomknął lewą stroną, a potem dograł w pole karne. Tam nikt nie pilnował Martina Minczewa i Bułgar z najbliższej odległości dał Cracovii prowadzenie. Był to jedyny gol w tej połowie, bo choć Cracovia była w stanie zdominować końcówkę, to drugiego gola nie zdobyli.


Po przerwie wiele się nie zmieniło. Raków nie miał pomysłu na świetnie zorganizowaną Cracovię. Gospodarze zaś polowali na kontry i znów okazało się to dobrym wyborem. W 51. minucie głupia strata przydarzyła się Konstantopoulosowi, a z kontrą pomknęli Stojilković oraz Minczew. Już wydawało się, iż ten drugi wszystko popsuł, ale piłka dość szczęśliwie trafiła do Mauro Perkovicia. Ten przymierzył idealnie po dalszym słupku i podwyższył prowadzenie "Pasów"!


Raków potrzebował pozytywnego bodźca, jednak nic im nie wychodziło. Cracovia zneutralizowała wszelkie zagrożenie z częstochowskiej strony. Jeden niecelny strzał, tyle zdziałali goście przez ponad 75 minut! Dopiero w 87. minucie niezbyt mocne uderzenie Makucha można było zakwalifikować jako celne (spokojnie wybronił Madejski).
Cracovia postawiła dziś przed Rakowem mur nie do zburzenia. Gospodarze wygrali bardzo pewnie i dominująco 2:0, dzięki czemu powracają na ligowe podium, a konkretnie na jego najniższy stopień. Raków z kolejną w okresie porażką, tym razem wyjątkowo paskudną. Rzadko kiedy zespół jest aż tak bezradny, jak oni w tym spotkaniu.
Cracovia - Raków Częstochowa 2:0 (Minczew 33', Perković 51')


Cracovia: Madejski - Sutalo, Henriksson, Wójcik - Piła, Klich (81. Hasić), Maigaard (90+1. Knap), Perković - Kakabadze (66. Rakoczy), Stojilković (81. Zahiroleslam), Minczew (66. Al-Ammari)
Trener: Luka Elsner
Raków: Trelowski - Konstantopoulos, Racovitan, Svarnas - Ameyaw (72. Seck), Repka, Struski (59. Bulat), Amorim - Diaby-Fadiga (59. Makuch), Pieńko (59. Rondić) - Brunes (81. Ivi)
Trener: Marek Papszun
Sędzia:
Żółte kartki: Klich, Maigaard, Henriksson (Cracovia) - Amorim, Konstantopoulos, Svarnas, Rondić (Raków)
Idź do oryginalnego materiału