Świat tenisa po raz pierwszy przekonał się o talencie Ostapenko w 2017 roku, kiedy sensacyjnie zwyciężyła w Roland Garros. Łotyszka miała wtedy niespełna 20 lat i wydawało się, iż wielka kariera stoi przed nią otworem. Ale choć tenisistka z Rygi od tamtego czasu wygrała jeszcze osiem turniejów singla, a także triumfowała w deblowym US Open, to trudno powiedzieć, żeby w stu procentach realizowała swój talent. A ostatnio jest z nią gorzej i gorzej.
REKLAMA
Zobacz wideo Kosecki "boiskowym" synem Urbana? "Miałem z nim wyjątkową relację w Legii"
Ostapenko w kryzysie. To kolejny taki turniej
W trakcie US Open więcej niż o jej grze mówiło się o burzliwej dyskusji, w jaką wdała się z Amerykanką Taylor Towsend. Łotyszka zdołała wygrać w Nowym Jorku tylko jeden mecz, a kilka lepiej poradziła sobie też w Cincinnati (brak zwycięstw), Montrealu (jedno), Wimbledonie (brak) oraz Eastbourne (jedno). Ostatnim razem przynajmniej w ćwierćfinale jakichkolwiek zawodów Ostapenko rywalizowała w kwietniu, kiedy przegrała w finale Porsche Tennis Grand Prix z Aryną Sabalenką.
ZOBACZ TEŻ: Klasy nie kupisz. Oto co zrobiła Rosjanka zaraz po meczu
Wydawało się, iż Ostapenko będzie miała okazję przełamać się w meksykańskiej Guadalajarze, gdzie w tej chwili rozgrywane są zawody rangi WTA 500. Nie bierze w nich udziału żadna zawodniczka z TOP20 rankingu, stąd szanse Łotyszki oceniano bardzo wysoko. W piątek okazało się jednak, iż 27-latka nie przerwie fatalnej passy. Przegrała z 20-letnią Mariną Stakusić, a więc... 155. rakietą świata.
Mecz z Kanadyjką początkowo nie układał się źle dla Ostapenko. Pewnie wygrywała wymiany przy swoich serwisach, nie pozwalała rywalce na breakpointy. Przy stanie 4:5 została jednak przełamana, co oznaczało, iż musiała odrabiać straty. Drugą partię wygrała po tie-breaku, ale już w trzeciej ponownie lepsza okazała się Stakusić. Faworytka mogła się więc pakować, a 20-latka cieszyła się z prawdopodobnie najcenniejszego triumfu w dotychczasowej karierze.
Jelena Ostapenko - Marina Stakusić 4:6, 7:6 (6), 2:6