Karol Kowalewski: Mecz ze Słowacją nie będzie piękny

2 godzin temu

- Chcemy wykorzystać swoją fizyczność, ponieważ mamy jej więcej. Gramy na wyjeździe i Słowaczki na pewno mocno się na nas rzucą, ale myślę, iż mamy argumenty i będziemy w stanie je pokazać na boisku - mówi przed meczem ze Słowacją pierwszy trener KoszKadry Kobiet Karol Kowalewski. Spotkanie w Bratysławie otwiera kwalifikacje do EuroBasketu 2027. Transmisja w TVP Sport od 17:50.

Już tylko godziny dzielą nas od meczu ze Słowacją rozpoczynającego kwalifikacje do EuroBasketu 2027. Przygotowania były krótkie, choć i tak ze względu na brak kolejki ORLEN Basket Ligi Kobiet nieco dłuższe niż przewidziane w regulaminie FIBA. Czy jesteśmy gotowi na mecz ze Słowacją?

- Jesteśmy gotowi na tyle, na ile mieliśmy czasu. Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy, by przygotować się jak najlepiej do zawodów. Zrealizowaliśmy plan, który założyliśmy sobie wcześniej, więc można powiedzieć, iż wieczór przed meczem jesteśmy spokojni.

To będzie prestiżowy pojedynek dla Pana? Pytam o to pod kątem rywalizacji trenerów. Głównym szkoleniowcem Słowaczek jest bowiem Martin Pospisil, z którym miał pan okazję współpracować wcześniej w KoszKadrze. Obaj byliście wówczas asystentami Marosa Kovacika, który w jednym z wywiadów określił panów swoimi wychowankami.

- Z Martinem możemy się nazwać przyjaciółmi. Bardzo dużo ze sobą rozmawiamy. Śmialiśmy się nawet, iż na 2-3 dni przed meczem nasze telefony zamilkną i tak też się stało. Współpracowaliśmy ze sobą w przeszłości i dalej się kumplujemy, więc będzie to może nie tyle prestiżowy pojedynek, co konfrontacja, w której będziemy chcieli nawzajem siebie zaskoczyć.

Martinowi Pospisilowi łatwiej o element zaskoczenia? Był częścią KoszKadry, miał okazję współpracować z częścią zawodniczek w reprezentacji, pan ze słowacką federacją nie współpracował.

- Przez te ostatnie trzy lata dużo się zmieniło. Kadra mocno się odmłodziła, więc Martin niekoniecznie musi tak dobrze znać nasze zawodniczki. o ile zaś chodzi o Słowaczki, to ja je znam bardzo dobrze, bo część z nich grała przecież w Polsce. Zwłaszcza dziewczyn z rocznika 1995.

W meczowej dwunastce Słowacji rzeczywiście próżno szukać elementów zaskoczenia. Takiego składu na mecz z Polską po ostatnich powołaniach można się było spodziewać.

- Kręgosłup tej reprezentacji jest ten sam od 4-5 lat. Siłą zespołu jest właśnie zgranie. Wiele dziewczyn gra ze sobą od lat juniorskich, gdzie miały okazję współpracować właśnie z trenerem Martinem. Z przerwami, ale współpracowali ze sobą od wielu lat, także na poziomie klubu, czyli Piestanskich Czajek.

Dużo będzie walki i zaczepności ze strony Słowaczek? Brzydka koszykówka może górować nad delikatnością i finezją?

- Ciężko się spodziewać pięknej koszykówki, ponieważ obie reprezentacje nie miały okazji do wielu treningów w pełnych składach. Tak naprawdę można je policzyć na palcach jednej dłoni. zwykle piękna koszykówka wynika z dłuższego procesu. Spodziewam się raczej meczu brudnego, błotnego. Nie będę ukrywał, iż chcemy wykorzystać swoją fizyczność, ponieważ mamy jej więcej. Gramy na wyjeździe i Słowaczki na pewno mocno się na nas rzucą, ale myślę, iż mamy argumenty i będziemy w stanie je pokazać na boisku.

Różne były finały poprzednich kwalifikacji do EuroBasketu, ale początki bardzo podobne, bo pierwsze spotkania dobrze wychodziły Biało-Czerwonym. Wewnętrzna mobilizacja też jest naszą szansą?

- Do tego co było, nie przywiązujemy aż tak dużej wagi. Oczywiście chcemy wykorzystać doświadczenie, które zebraliśmy przez ostatnie dwa lata. Szczególnie w tych meczach z Belgią oraz Litwą. Pierwsze spotkania kwalifikacji są zawsze takim małym zaskoczeniem. Można coś przygotować ekstra i my coś takiego mamy. Choć jak mówiłem nie patrzymy wstecz, to chcemy, aby pierwszy mecz po raz kolejny okazał się bardzo dobry.

Zapewne nie zdradzi nam Pan założeń taktycznych na mecz ze Słowaczkami ani też elementów, którymi chcecie zaskoczyć rywalki w Bratysławie, ale o silnych stronach zespołu Martina Pospisila możemy chyba porozmawiać.

- Tak jak powiedziałem wcześniej, dziewczyny dobrze się znają. Właśnie ten kręg osób, który dobrze się zna i współpracuje ze sobą od dłuższego czasu jest mocną stroną Słowacji. Oczywiście trzeba zwrócić uwagę na naturalizowaną zawodniczkę Kyrę Lambert, która na pewno doda dużo jakości drużynie, ponieważ po odejściu Barbory Balintovej - w tej chwili Wrzesiński - powstała dziura na rozegraniu. Teraz została ona załatana, ale myślę, iż trener będzie potrzebował jeszcze trochę czasu, żeby odpowiednio wkomponować ją w zespół.

W składzie meczowym Biało-Czerwonych na mecz ze Słowacją znajduje się 12 zawodniczek. Koszykówka to gra, w której bardzo gwałtownie można zmieniać założenia przedmeczowe, dokonując zmian i rotując składem, ale wiadomo, iż pierwsza piątka otwiera spotkanie i może zbudować grę całej drużyn. Czy ma pan już w głowie wyjściowy skład?

- Mamy! Musieliśmy go mieć dużo wcześniej, żeby proces treningowy wyglądał tak, a nie inaczej. Żeby zawodniczki delikatnie wdrażać i pokazywać im ich role. Wyrównany skład jest siła polskiej reprezentacji. Tak naprawdę dziewiąta, dziesiąta zawodniczka może odpalić i dać nam zwycięstwo. Skupiajmy się na tym, żeby ten kolektyw wygrywał, a nie na pierwszej piątce.

Idź do oryginalnego materiału