Jon Jones kontra Aspinall mniej istotną walką od starcia Topuria vs. Makhachev?

1 tydzień temu

Czy pojedynek Jon Jones kontra Tom Aspinall rzeczywiście ma mniejsze znaczenie od potencjalnego zestawienia Topuria vs. Makhachev? Tak uważa były, podwójny mistrz organizacji UFC!

O walce „Bonesa” z tymczasowym mistrzem dywizji ciężkiej UFC, Tomem Aspinallem mówi się już od dłuższego czasu. Brytyjczyk przez długi czas zabiegał o tę walkę, fani niemalże o nią błagali, ale mimo to, nic takiego nie miało miejsca. Wydawało się, iż jest to przegrana sprawa. Wydawało się, iż organizacja UFC nie postawi swojej gwiazdy w sytuacji, w której mogłaby ona odnieść pierwszą, prawdziwą, porażkę w swojej karierze.

Dojdzie do walki Jones kontra Aspinall?

14 listopada nastąpił jednak przełom. Otóż w trakcie konferencji przed galą UFC 309: Jones vs. Miocic Dana White otrzymał pytanie z publiki odnośnie tego, czy zwycięzca walki wieczoru tego wydarzenia skrzyżuje rękawice z Tomem. Odpowiedź sternika amerykańskiej organizacji rozgrzała do czerwoności zarówno widzów przed odbiornikami, jak i zgromadzonych w teatrze Madison Square Garden, którzy po poniższych słowach Dany zaczęli skandować imię Brytyjczyka.

Zwycięzca tej walki (Jones vs. Miocic) absolutnie powinien walczyć z Tomem.

Było to o tyle budujące, iż tak jak do tamtej pory szef UFC dawał jasno do zrozumienia, iż nie widzi zbytnio perspektywy na konfrontację Jones kontra Aspinall, tak wtedy pierwszy raz zaczęliśmy wierzyć w to, iż ten wielki pojedynek może dojść do skutku.

ZOBACZ TAKŻE: Norman Parke wraca do świata sportu! Trafi do GFL z emerytowanymi legendami MMA

Dodatkowo, oliwy do ognia dolała kolejna wypowiedź szefa organizacji, do której doszło już po wygranej „Bonesa” ze Stipe. White wówczas sprawiał wrażenie zafascynowanego zestawieniem Amerykanina z Brytyjczykiem i unifikacją pasów mistrzowskich dywizji ciężkiej UFC.

To byłaby największa walka w wadze ciężkiej w historii UFC i to zdecydowanie. To mogłaby być choćby największa walka, jaką kiedykolwiek zrobiliśmy.

Co więcej, sam Jones niedawno informował o tym, iż w 2025 roku stoczy parę walk, czym rozpalił wyobraźnię fanów. Starcie JJ vs. Aspinall musi się odbyć i prawdopodobnie będzie miało miejsce jeszcze w pierwszej połowie bieżącego roku. Co prawda Amerykanin nie do końca jest przekonany do tego pomysłu, natomiast jego pracodawca wysyła jasne sygnały odnośnie tego, iż będzie to miało miejsce.

Co ze starciem Topuria vs. Makhachev?

Wyobraźcie sobie emocje, które by nam towarzyszyły przy okazji takiego zestawienia, gdyby zawodnik z Dagestanu w dalszym ciągu był mistrzem dywizji do 155 funtów, a z kolei Gruzin dalej posiadałby status „niepokonanego”. Któryś z baloników musiałby pęc i niezależnie od tego, który z nich by to był, mielibyśmy do czynienia z ogromnym, niebotycznym wręcz wydarzeniem.

Załóżmy, iż w drugiej połowie roku (w przypadku wygranych Islama i Topurii) zostajemy poinformowani o ich wspólnej rywalizacji. W głowie od razu majaczy Makhachev, który w trakcie konferencji prasowej poświęconej gali z ich udziałem, zapowiada, iż były mistrz kategorii piórkowej jest bez szans w rywalizacji z nim, mówiąc „No chance brother, no chance”. Z drugiej strony natomiast niezwyciężony „El Matador”, który na swoim Instagramie zmienia bilans z ówczesnego 17-0 na 18-0, będąc niezwykle pewnym siebie. Co by się stało gdyby Islam pokonał gruzińsko-hiszpańskiego zawodnika bądź gdyby to kowadłoręki Topuria znokautowałby „następcę Khabiba”?

ZOBACZ TAKŻE: Tony Ferguson zapowiada kolejną walkę. Szykuje się dziewiąta porażka z rzędu?

Co najlepsze, do konfrontacji aktualnych mistrzów dywizji lekkiej oraz piórkowej naprawdę może dojść w niedalekiej przyszłości. Ilia już jakiś czas temu zapowiedział swoje przejście do kategorii lekkiej UFC, bowiem nie widzi już żadnych, motywujących go wyzwań w kategorii do 145 funtów. W związku z tym, iż mistrz, którym jest oczywiście Islam, ma już zaplanowaną walkę na styczeń (z Armanem Tsarukyanem), a on sam chce zawalczyć w okolicy kwietnia, obwieścił, iż chciałby w takim razie skrzyżować rękawicę z najlepszym zawodnikiem rankingu kategorii do 70 kg, nie licząc mistrza, którym jest Charles Oliveira. W przypadku jego wygranej z „Do Bronxem”, a także obrony pasa mistrzowskiego przez Islama w walce z „Ahalkalaketsem” już w tym roku może dojść do ich batalii, która według niejednej osoby jest istotniejszym pojedynkiem od starcia dwóch najlepszych zawodników królewskiej kategorii wagowej.

Jones kontra Aspinall mniej istotną walką od starcia Topuria vs. Makhachev?

Takiego zdania jest m.in. były, podwójny mistrz organizacji UFC, Henry Cejudo. Swoim punktem widzenia podzielił się w jednym ze swoich materiałów, które tworzy razem z innym, byłym mistrzem, Kamaru Usmanem. Wypowiedź „Triple C” poniżej:

Uważam, iż starcie Makhachev vs. Topuria może być większe od starcia Jonesa z Aspinallem. (…) W wadze ciężkiej wyłoni się prawdziwy mistrz. Natomiast jeżeli Topuria wygra (z Makhachevem), to stawia go to w takiej sytuacji, iż pokonał już byłego lidera rankingu bez podziału na kategorie wagowe (Alexandra Volkanovskiego), a teraz pokonałby aktualnego lidera tej klasyfikacji w postaci Islama.

Nie zgadza się z tym „Nigerian Nightmare”, który uważa, iż to czy Jones zakończyłby karierę będąc pokonanym czy też niepokonanym jest istotniejsze od potencjalnego dziedzictwa „El Matadora”.

ZOBACZ TAKŻE: Pasternak zadowolony z 2024 roku. Opublikował wymowne zdjęcie z Don Diego!

Oczywiście „Bones” ma na koncie jedną porażkę, natomiast z wiadomych przyczyn nikt nie bierze jej pod uwagę. Co do niepokonanej, świeżej, wielkiej gwiazdy UFC, jaką jest Ilia Topuria, czy ma on szanse zostać większą gwiazdą niż Jones Jones? Na pierwszy rzut oka wydaje się być to absolutnie niemożliwe, jednakże z drugiej strony niedługo obchodzący 28 urodziny fanatyk Realu Madryt ma potencjał na zostanie może choćby i największą gwiazdą w historii organizacji UFC.

Co natomiast Wy o tym myślicie? Który pojedynek byłby tym ważniejszym i bardziej… kosmicznym?

Idź do oryginalnego materiału