Diogo Jota i jego brat Andre Silva zginęli w tragicznym wypadku, do którego doszło w czwartek tuż po północy na 65. kilometrze drogi A-52 w rejonie Cernadilli. Całe środowisko oddało hołd zmarłym piłkarzom. "To nie ma sensu. Jeszcze niedawno byliśmy razem w reprezentacji, niedawno się ożeniłeś. Twojej rodzinie, żonie i dzieciom przesyłam wyrazy współczucia i życzę im całej siły z tego świata. Wiem, iż zawsze będziesz z nimi. Spoczywajcie w pokoju, Diogo i Andre. Wszyscy będziemy za wami tęsknić" - napisał Cristiano Ronaldo.
REKLAMA
Zobacz wideo Kobiety chcą zarabiać tyle samo co mężczyźni? Moura Pietrzak: Potrzebujemy dobrego wynagrodzenia, by móc po prostu grać
Media udostępniły nagrania z wypadku Diogo Joty. Mrożące krew w żyłach obrazki
Teraz w zagranicznych mediach pojawiają się nowe informacje nt. przyczyn tego wypadku. Portugalski dziennik "Record" poinformował - powołując się na Guardia Civil, czyli hiszpańską policję o charakterze wojskowym - iż w lamborghini, które prowadził Jota, pękła opona podczas wyprzedzania innego samochodu. To spowodowało, iż potem samochód wypadł z drogi i stanął w płomieniach.
Serwis El Mundo Castilla y Leon opublikował straszne nagranie z miejsca wypadku. Na obrazkach widać, jak służby pracują na miejscu zdarzenia, a w tle widać szczątki doszczętnie spalonego auta.
Zobacz też: Tak jedna z największych legend Liverpoolu zareagowała na śmierć Diogo Joty
"Poznano ofiary dzięki tablicom rejestracyjnym"
Z kolei profil zamora24horas.com pisze wprost: "pojazd niemal został obrócony w popiół. Chociaż tożsamość zmarłych została potwierdzona, obaj zostaną zabrani do Instytutu Anatomii Sądowej w celu wyjaśnienia faktów" - czytamy.
"Według oficjalnych źródeł, dzięki tablicom rejestracyjnym pojazdu, którym podróżowali, odkryto, iż ofiarami byli Diogo Jota i jego brat Andre, ponieważ ciała zostały spalone" - dodaje serwis. Hiszpanie informują, iż do pełnego potwierdzenia tożsamości zmarłych będą potrzebne testy DNA.