W piątek 9 maja West Ham United podał swym kibicom listę piłkarzy, którzy w przyszłym sezonie nie będą już reprezentować kolorów londyńskiego klubu. Znalazło się na niej nazwisko Łukasza Fabiańskiego. Jego kontrakt wygasa wraz z końcem czerwca i nie zostanie przedłużony. Wiadomość ta okazała się początkiem lawiny spekulacji wokół 40-latka w kontekście jego ewentualnego powrotu do Legii Warszawa. Były bramkarz reprezentacji Polski mógłby pójść w ślady choćby Kamila Grosickiego i wrócić do klubu, w którym debiutował w Ekstraklasie.
REKLAMA
Zobacz wideo Hansi Flick otoczony przed ośrodkiem treningowym Barcelony!
Sama Legia również była taką wizją mocno zainteresowana. Bieżący sezon był dla niej bardzo burzliwy jeżeli chodzi o obsadę bramki. Ani Gabriel Kobylak, ani Kacper Tobiasz, ani choćby wypożyczony ze Sportingu Lizbona były gwiazdor Rakowa Częstochowa Vladan Kovacević nie gwarantowali pełnego spokoju. Nowy dyrektor sportowy Legii Michał Żewłakow na antenie Canal+ Sport potwierdzał, iż dzwonił do Fabiańskiego, by porozmawiać o ewentualnym transferze.
Teraz wiemy już, iż nic z tego wszystkiego nie wyjdzie. Potwierdził to sam Michał Żewłakow podczas spotkania z dziennikarzami. Fabiański nie ma zamiaru opuszczać Wysp Brytyjskich. - Łukasz oddzwonił dwa dni po moim telefonie. Powiedział jasno, iż nie wraca do Polski. Ze względów prywatnych jeszcze kilka lat chce zostać w Anglii - poinformował Żewłakow.
Bramkarska sytuacja w Legii pozostaje zatem niewiadomą. Kacprem Tobiaszem zainteresowana ma być hiszpańska Celta Vigo. - Oczywiście, musimy być przygotowani na to, iż będą oferty za Kacpra Tobiasza. jeżeli to będzie dobra propozycja, to na pewno ją rozważymy - powiedział na tej samej konferencji Żewłakow. Dyrektor ujawnił również, iż jeżeli Legia chciałaby zatrzymać na dłużej Vladana Kovacevicia, musi zdecydować się na to do 25 maja. Do tego dnia obowiązuje klauzula pozwalająca warszawianom wydłużyć jego wypożyczenie do 20 sierpnia lub końca eliminacji w europejskich pucharach.