REKLAMA
Zobacz wideo
Krzysztof Chmielewski wicemistrzem świata w pływaniu! "Byłem podekscytowany"
- Na spotkaniu przedstawiono pomysł przywrócenia do międzynarodowej rywalizacji pływaków z Rosji i Białorusi, którzy w ostatnich latach byli zawieszeni ze względu na wojnę, jaką Rosja prowadzi w Ukrainie, w czym Białoruś jej pomaga. W World Aquatics uznano, iż choć wojna wciąż trwa, to pora już zdjąć sankcje ze sportowców i po prostu zapytano członków zarządu czy ktoś jest przeciw. Nasze gremium liczy kilkadziesiąt osób [dokładnie 41 – red.], a tylko ja powiedziałam, iż jestem przeciw – opowiada w rozmowie ze Sport.pl Otylia Jędrzejczak.Jędrzejczak ostrzegła świat: to tylko 100 km od granicy z Ukrainą- Poprosiłam o uszanowanie mojego zdania i wytłumaczyłam, iż choć jesteśmy pod parasolem World Aquatics, to jednak nasz kraj sąsiaduje z Ukrainą, w której Rosja prowadzi wojnę, a Lublin, gdzie odbędą się zawody, znajduje się tylko 100 kilometrów od granicy z Ukrainą – mówi nam Jędrzejczak. - Głosowanie w World Aquatics odbywało się tego dnia, gdy polskie MiGi przechwyciły rosyjski samolot nad Bałtykiem [w piątek – red.] i lotnisko w Lublinie było zamknięte, więc tym bardziej podkreśliłam, iż nie wyobrażam sobie, iż jako organizator mistrzostw Europy mielibyśmy podjąć takie ryzyko, jakim byłoby przyjęcie u nas rosyjskich i białoruskich sportowców – dodaje.Na wystąpienie szefowej Polskiego Związku Pływackiego zareagowała inna była mistrzyni olimpijska, Dunka Pernille Blume, która - tak samo jak Polka – jest dziś członkinią zarządu World Aquatics.- Zapytała, czy moja decyzja jest też podyktowana kwestiami bezpieczeństwa zawodników. Wytłumaczyłam, iż jak najbardziej. Podkreśliłam jeszcze raz, iż Lublin leży zaledwie 100 kilometrów od granicy z Ukrainą i iż w tym mieście żyje bardzo wielu Ukraińców z 2,2 mln obywateli tego kraju zamieszkałych w Polsce. Powiedziałam szczerze, iż mogłoby dojść do różnych protestów na trybunach czy przed halą. Zarówno z miasta, jak i od instytucji rządowych mam zapewnienia, iż zawody będą bezpieczne, ale to są przecież zapewnienia dotyczące mistrzostw bez udziału Rosjan i Białorusinów – tłumaczy Jędrzejczak.
Jędrzejczak jest pewna: Rosjanie i Białorusini nie dostaną wiz do PolskiChoć do rozpoczęcia mistrzostw Europy w Lublinie został niespełna miesiąc, to na razie nie wiadomo czy stanowisko szefowej Polskiego Związku Pływackiego przekona jej światowych i europejskich zwierzchników do tego, żeby powrót Rosjan i Białorusinów do międzynarodowej rywalizacji został przesunięty na czas już po ME w Polsce.- Dzisiaj jesteśmy na takim etapie, iż czekam na oficjalne pismo od World Aquatics i European Aquatics też czeka na oficjalne pismo, po którym prezes europejskiej federacji skieruje pismo do nas, do Polskiego Związku Pływackiego. Spodziewam się, iż to będzie rekomendacja, żebyśmy uszanowali decyzję, ale do pism ustosunkuję się w oparciu o aktualne przepisy prawa w Polsce. A te nie pozwalają Rosjanom i Białorusinom uzyskać wiz – mówi Jędrzejczak.A co, jeżeli nałożą sankcje na Polskę? "To trudno"– Ważne jest to, iż w momencie, kiedy dostawaliśmy organizację mistrzostw, obowiązywała uchwała o zakazie startów dla Rosjan i Białorusinów i w European Aquatics do tej pory ta uchwała obowiązuje – dodaje szefowa PZP.Nadzwyczajne zebranie zarządu European Aquatics w tej sprawie ma się odbyć we wtorek. Ale Otylia Jędrzejczak, nie czekając na efekt tego spotkania, podkreśla, iż nie wyobraża sobie, żeby Polsce ktoś mógł narzucić wpuszczenie Rosjan i Białorusinów. – Nawe jeżeli za stanowisko naszego kraju na polskie pływanie zostaną nałożone sankcje w postaci braku przyznawania nam imprez na kolejne lata, to trudno, jestem gotowa takie sankcje przyjąć – mówi wprost nasza rozmówczyni.
Otylię Jędrzejczak pytamy o najczarniejszy scenariusz, choć taki jest raczej nierealny. Trudno bowiem wyobrazić sobie, iż wobec niezmiennego stanowiska Polski w sprawie pływaków z Rosji i Białorusi mistrzostwa Europy mogłyby nam zostać odebrane. Ich termin jest już chyba zbyt bliski, żeby możliwe było znalezienie innej lokalizacji. Ale szefowa polskiego pływania mówi jasno: - Nie ugięłabym się, choćby gdyby nam zagrożono odebraniem mistrzostw. Ale nie obawiam się tego. Jestem wyjątkowo spokojna. Rozumiem stanowisko o niedyskryminacji sportowców ze względu na politykę, ale w stosunku do tych dwóch państw były po prostu stosowane przepisy zakazujące im startów. Kiedy Polsce przyznawano mistrzostwa Europy w pływaniu na rok 2025, to i MKOl, i wiele różnych federacji sportowych, nie dopuszczały Rosjan i Białorusinów do rywalizacji, a ja i tak dodatkowo podkreślałam, iż gdyby coś się miało zmienić, to mój kraj na pewno nie wyrazi zgody na start sportowców z tych dwóch państw i iż o ile European Aquatics zdecyduje się nam przyznać tę imprezę, to musi być świadoma, iż ci zawodnicy nie będą mogli wystartować. Teraz po prostu tego się trzymam – podsumowuje Otylia Jędrzejczak.

                                                    5 godzin temu
                    













