Jeden gol w hicie Ekstraklasy. To zatrzęsło tabelą. Jest nowy lider!

3 tygodni temu
Zdjęcie: fot. Screen: Canal+ Sport/Transmisja TV


Raków uśpił, Raków strzelił, Raków skontrolował, Raków wygrał. W tej kolejności. Zespół Marka Papszuna nie zapewnił zbyt dobrego widowiska, ale pokonał na własnym boisku 1:0 Górnika Zabrze. Wystarczyło im jedno piękne i skuteczne uderzenie Vladyslava Kochergina. Najważniejsze z ich perspektywy jest jednak to, iż triumf dał im awans na pozycję lidera tabeli co najmniej do niedzieli 23 lutego.
Jaki Raków Częstochowa zobaczymy w meczu z Górnikiem? Ten pasywny, który nie potrafił strzelić gola Cracovii (0:0) i przegrał z GKS-em Katowice? Czy może ten aktywny i pełen energii, ogrywający w Poznaniu Lecha 1:0? Tak to na początku tej rundy z Rakowem jest, iż nie wiadomo do końca czego się spodziewać. Jednak pewne było to, iż w walce o najwyższe cele zespół Marka Papszuna koniecznie potrzebował domowego zwycięstwa z Górnikiem Zabrze. Dałoby im to pierwsze miejsce w tabeli co najmniej do niedzieli 23 lutego, gdy swoje mecze rozegrają Jagiellonia Białystok i Lech.


REKLAMA


Zobacz wideo Szokujące powołanie do reprezentacji Polski?! "Gdzie miałby grać?"


Wynik ponad wszystko. Raków odpalił jedną petardę i pokazał wyrachowaną twarz
Górnik natomiast również miał problem ze stabilizacją formy. Wiosnę zaczęli od dobrego, choć głupio zremisowanego meczu z Puszczą Niepołomice (1:1). Potem w Szczecinie rozniosła ich Pogoń (0:3), a w poprzednim spotkaniu ograli po szalonym meczu 3:2 Radomiaka. Stanęły zatem naprzeciwko siebie dwie niewiadome, które miały równe szanse stworzyć świetne widowisko, jak i coś bardzo ciężkostrawnego.


Niestety w pierwsze połowie wygrała ta druga opcja. Zasadniczo przez 45 minut trudno było o niej powiedzieć coś więcej niż to, iż się odbyła. Ani tempa, ani okazji na gola, ani choćby celnego strzału. Takowy zobaczyliśmy dopiero w doliczonym czasie, ale jak już się pojawił, to skończył w bramce. Od totalnego zapomnienia tę połowę uratował Vladyslav Kochergin. Ukrainiec wypracował sobie pozycję do uderzenia zza pola karnego i huknął nie do obrony w sam dolny róg bramki Michała Szromnika.


Górnik nie miał choćby nadziei
Po przerwie Górnik musiał ruszyć do ataku, ale z tym był duży problem. Raków ich zdominował. Przyszpilił klinczem do ściany i ani myślał puścić. Co więcej, gospodarze mogli choćby powiększyć prowadzenie, ale bardzo dobre okazje marnowali Jean Carlos oraz Ivi Lopez. Goście byli bezradni i tylko jednobramkowa strata była ich jedyną nadzieją na cokolwiek (gola wszak można strzelić choćby przypadkiem).
Kolejne minuty mijały, a Raków udowadniał, dlaczego ma najlepszą defensywę w lidze. Górni po prostu nie potrafił zaistnieć. Do ok. 30. metra szło im nieźle. Później wszystko padało łupem rywali. adekwatnie częstochowianie mogli bać się tylko tego, iż nie strzelili gola nr 2. Tym razem jednak za to nie zapłacili.


Raków jest liderem i czeka na niedzielę
Zespół Marka Papszuna wygrał drugi mecz z rzędu i dzięki temu awansował na pozycję lidera tabeli. Mogą na niej pozostać po kolejce, jeżeli w niedzielę 23 lutego Lech Poznań nie wygra u siebie z Zagłębiem Lubin, a Jagiellonia nie wywiezie zwycięstwa ze stadionu Cracovii.
Raków Częstochowa - Górnik Zabrze 1:0 (Kochergin 45+1')


Raków: Trelowski - Mosór (82. Rodin), Arsenić, Svarnas - Jean Carlos, Berggren, Kochergin, Otieno (46. Plavsić) - Amorim (71. Diaz), Ivi (77. Makuch) - Brunes (77. Rocha)
Trener: Marek Papszun
Górnik: Szromnik - Szala (71. Kmet), Szcześniak, Janicki, Josema - Ismaheel (59. Liseth), Sarapata (84. Prebsl), Hellebrand (84. Bakis), Furukawa - Ambros (71. Sow), Buksa
Trener: Jan Urban
Sędzia: Karol Arys (Szczecin)
Żółte kartki: Berggren, Mosór (Raków) - Hellebrand (Górnik)
Idź do oryginalnego materiału