
Pozycja Jakuba Kiwiora w Arsenalu, to w zasadzie istny rollercoaster. Rok temu Polak wydawał się być na dobrej drodze, aby na dobre zadomowić się w podstawowej 11 Kanonierów, ale potem został przyspawany do ławki.
Miesiące mijały i coraz głośniej było o tym, iż Kiwior opuści ostatecznie Emirates Stadium i poszuka szansy na grę gdzieś indziej. Wtedy jednak Gabrielowi przydarzyła się poważna kontuzja.
Stało się to w kluczowym momencie sezonu, tuż przed dwumeczem Arsenalu z Realem Madryt w Lidze Mistrzów. Mikel Arteta postanowił ponownie sięgnąć po Kiwiora, aby ten zastąpił Brazylijczyka.
Chyba nikt nie sądził, iż Jakub Kiwior wejdzie z marszu do podstawowej jedenastki i w obydwu starciach z Realem Madryt schowa do kieszeni napastników Królewskich. A dokładnie tak się stało.
Kiwior jest nieoceniony dla Artety
Dla Mikela Artety obecność Kuby Kiwiora w drużynie jest wręcz nieoceniona. Reprezentantowi Polski nie doskwierają kontuzje, a do tego potrafi z powodzeniem zagrać na dwóch pozycjach.
Trener Arsenalu już po pierwszym meczu nie krył swojego uznania dla reprezentanta Polski. Hiszpan pochwalił poziom jego gry, a także to, iż choćby po długim przesiadywaniu na ławce potrafi wejść na najwyższe obroty.
Niewykluczone, iż jeżeli Kiwior utrzyma formę, to w przyszłym sezonie sprawi Artecie potężny ból głowy. Kontuzja Gabriela, która miała charakter mięśniowy wynikała ze zbyt dużej eksploatacji zawodnika. Arteta regularnie stawiał na Brazylijczyka, co odbiło się na jego zdrowiu.
Taka forma Kiwiora powinna pokazać Artecie, iż nie musi obawiać się rotować zawodnikami. Polak jest godnym zastępcą Gabriela, a jeżeli utrzyma obecną dyspozycję, to może choćby rywalizować z nim o miejsce w składzie Kanonierów.